Przodownica
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Przodownica |
Pochodzenie | Wiersze, piosnki z naszej wioski |
Wydawca | Macierz Polska |
Data wyd. | 1908 |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Ranek przecudny, jak uśmiech dziewczęcia.
Słonko powstaje z purpurowej łoży,
Budzi przyrodę z sennego objęcia,
Ptactwo swym śpiewem wita dzionek boży.
Nad złotym łanem dojrzałej pszenicy
Gromada żeńców stanęła do żniwa,
Kilku parobków, niewiast i dziewicy,
A na ich czele Magdzia urodziwa.
Śniade jej liczko płonące rumieńcem,
Oczka czarniuśkie, usteczka karminy,
Na głowie chusta kwiecista róż wieńcem,
Postać jej wiotka, jakby u kaliny.
To przodownica, żniwiarzów królowa,
Sierpa zaostrza — »w Imię Ojca, Syna« —
»Daj Boże szczęście, Matko Jezusowa!«
Już się pochyla i żąć rozpoczyna.
I płynie naprzód przez złociste morze,
Które faluje powiewem wietrzyka,
A reszta żeńców zwija się, jak może,
Za Magdusieńką, co naprzód pomyka.
Jak błyskawica sierp w jej rączce chyżej,
Już się odżęła daleko, daleko,
Do końca łanu coraz bliżej, bliżej —
Strumienie potu po liczkach jej cieką.
Już jest na końcu, gdy reszta w połowie,
Twarz uznojoną fartuszkiem obciera,
Zburzone włoski poprawia na głowie —
Dumna, szczęśliwa boczki »se» podpiera.
Dumna po prawdzie jednak ma być z czego,
W żadnej robocie niema jej równego,
Bo też poszukać jak ona dziewica,
W tańcu, różańcu, wszędzie przodownica.