<<< Dane tekstu >>>
Autor Ada Negri
Tytuł Przybycie
Pochodzenie tomik Burze
ze zbioru Niedola. Burze
Wydawca nakładem Bronisława Natansona
Data wyd. 1901
Druk W. L. Anczyc i sp.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Maria Konopnicka
Źródło Skan na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

PRZYBYCIE.

Pukam. Gród wielki otwiera podwoje.
— »Kto cię hodował?« — Wieś, pola i łany.
— »Kto cię tu przywiódł?« — Przeznaczenie moje.
Wicher, co pędzi człowieka...
— Świeżość mych borów i szum ich rozwiany
Przynoszę tobie zdaleka!

Wśród mchów zielonych liczyłam dnie wiosen,
Gdzie bluszcz się wspina ku górze,
Wpośród czarności zwartych żyłam sosen,
Szerokich przestrzeni wolnych
Znam pocałunki i wichrowe burze...
Cyganką byłam dróg polnych.

Wolność, wspaniała wolność, ta bez uzdy,
Była mi domem. O, gdybyś ty wiedział,
Co to za rozkosz, przez miedze, przez bruzdy
Iść, na wiatr rzuciwszy włosy,
Samej, bez więzów, nie dbając gdzie przedział,
Z okiem utkwionem w niebiosy! —

O, gdybyś wiedział, jaka to rzecz słodka
Tak się wprost zrodzić z pocałunku ziemi,
Jak to źdźbło trawy, jak winorośl wiotka!
I jaka to rzecz jest błoga
Jako kwiat tulić płatkami barwnemi
Plon zapłodniony przez Boga!

Z wnętrzności ziemi słyszałam szept złoty
Runi, co wiosną z ugorów wytryska;
Na miłość ptasząt patrzyłam, na loty
Ogromnych wichrów po błoni,
Na obłok pyłów, który tabun ciska
Dziko pasących się koni...

I zewsząd biła na mnie rozkosz żywa,
I fala siły, i żądza swobody,
Jak wielka rzeka, kiedy tamę zrywa,
I na nizinne roztworza
Z gromkiemi huki toczy swoje wody,
Burzliwa jak otchłań morza.

Teraz, o, grodzie świetny, w majestacie
Wieków stojący, przychodzę do ciebie,
Motykę moją zawiesiwszy w chacie
Rodzinnej. — Chcesz mnie? — Na chlebie
Czarnym wyrosła, na głuche wołanie
Nędzy w twe idę otchłanie!

Zaułkom twoim niosę promień słońca,
Niosę rumieniec zdrowia, niosę życie
Wybladłym twarzom twych dzieci, woniąca
Świeżego siana zapachem!
Szczebiot jaskółek niosę, piórek bicie,
Pod słomą nakrytym dachem!

I całej ciżbie tej, co się tak tłoczy,
W bluzach, w jedwabiach, w łachmanie,
Co pcha mnie, głuszy, olśniewa mi oczy,
Co bez spojrzenia mnie mija,
Co w zgiełku ulic płynąc nieprzerwanie,
Próźniaczo czas swój zabija, —

Braterski uścisk przynoszę słoneczny,
I śpiewam wstępny hymn życia, swobody,
Sprawiedliwości, nadziei... Hymn wieczny,
Jak wieczne są morza, góry,
I nieśmiertelna wszechpłodność przyrody,
I te rozwarte lazury!




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Ada Negri i tłumacza: Maria Konopnicka.