Przygody na okręcie „Chancellor“/LVI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Przygody na okręcie „Chancellor“ |
Podtytuł | Notatki podróżnego J. R. Kazallon |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1909 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Ilustrator | Édouard Riou |
Tytuł orygin. | Le Chancellor: Journal du passager J.-R. Kazallon |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
27 stycznia (dalszy ciąg). Piję! piję! odradzam się! Życie wraca we mnie! Nie chcę umierać.
Krzyknąłem. Usłyszano mój krzyk, Kurtis rzucił mi linę, którą pochwyciłem. Wspiąłem się i znów wpadłem na tratwę.
Pierwsze moje słowa były:
— Słodka woda!
— Słodka woda! — zawołał Kurtis. — Ziemia jest tam!
Morderstwa jeszcze nie spełniono. Kurtis i Falsten bronili dotąd Letourneura przeciw ludożercom i w chwili, kiedy sami mieli uledz przemocy, usłyszano mój głos.
Walkę przerwano. Powtarzam ciągle:
— Woda słodka! — i przechylając się po za tratwę, piję chciwie wielkiemi łykami.
Miss Herbey pierwsza poszła za moim przykładem. Robert Kurtis, Falsten i inni rzucili się ku temu źródłu życia. Wszyscy piją. Otóż ludzie, którzy przed chwilą byli drapieżnemi zwierzętami, wznoszą teraz ręce ku niebu. Majtkowie na klęczkach żegnają się, wołając: stał się cud! Po wściekłości nastąpiło rozrzewnienie.
Andrzej i ojciec jego ostatni dopiero naśladowali nas.
— Ale gdzież jesteśmy — zawołałem.
— O dwadzieścia mil niespełna od lądu! — odpowiedział Robert Kurtis.
Spojrzeliśmy na niego, czy kapitan oszalał? Lądu nigdzie ani śladu, tratwa znajduje się jak zwykle w pośrodku poziomu!
A jednak woda słodka! Skąd, nic nas to nie obchodzi. Zmysł smaku nas nie oszukał: pragnienie ugasiliśmy zupełnie.
— Tak, ziemi nie widać, ale jest tam! — rzekł kapitan, wskazując ręką na zachód.
— Jaka ziemia? — spytał bosman.
— Ameryka. Ziemia, gdzie płynie Amazonka, jedyna rzeka, której prąd jest tak silny, że osładza wodę oceanu na dwadzieścia mil od ujścia!