Przygody na okręcie „Chancellor“/VIII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Juliusz Verne
Tytuł Przygody na okręcie „Chancellor“
Podtytuł Notatki podróżnego J. R. Kazallon
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1909
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Ilustrator Édouard Riou
Tytuł orygin. Le Chancellor: Journal du passager J.-R. Kazallon
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
VIII.

Od 15 do 18 października. Żegluga trwa ciągle w dawnych warunkach, wiatr dmie północno-wschodni, na okręcie wszystko idzie jak gdyby nic się nie stało.
A jednak »coś jest!« Majtkowie zbierają się po kilku szeptając, za naszem zbliżeniem rozmowa ustaje. Kilka razy pochwyciłem wyraz »klapy«, który uderzył także i pana Letourneur. Dlaczego klapy są ciągle hermetycznie zamknięte, czy na spodzie okrętu zmusza coś do takiej ostrożności?
Gdybyśmy mieli pod pokładem całą załogę nieprzyjacielską w niewoli, nie pilnowanoby jej z większą surowością.
15-go przechadzając się na przodzie okrętu, usłyszałem jak majtek Owen mówił do kolegów:
— Czy wiecie moi kochani, że ja nie myślę czekać ostatniej chwili, każdy dla siebie.
— Tak, ale co zrobisz mój Owenie — zapytał kucharz Jynxtrop.
— Już ja wiem! — odpowiedział marynarz. — Czy to szalupy dla morsów wynaleziono?
Nic nie zrozumiałem z całej tej rozmowy, którą natychmiast przerwali, widząc, że się zbliżam.
Jakiś widać spisek uknuto przeciwko oficerom okrętu. Czy Robert Kurtis przewiduje jakie zaburzenia?
Majtków często należy się lękać i trzymać w karbach nieugiętej surowości.
Przez trzy dni nie zauważyłem nic nowego. Wczoraj i dziś kilka razy widziałem, że Kurtis prowadził bardzo ożywioną rozprawę z kapitanem, nie ukrywając wcale oznak niecierpliwości. Dziwi mnie takie nieumiarkowanie w człowieku, umiejącym zwykle panować nad sobą.
Jak sądzę, wskutek tych sprzeczek Huntly upiera się coraz więcej przy swojej myśli.
Oprócz tego widoczny jest na nim wpływ nerwowego podrażnienia, którego powodu nie znam wcale.
Panowie Letourneur wraz ze mną zauważyli podczas obiadu milczenie kapitana i niecierpliwość Kurtisa. Porucznik stara się ożywić rozmowę ciągle urywającą się. Falsten zaś i Kear, a tem bardziej Ruby wcale w niej udziału nie biorą.
Oprócz tego pasażerowie zaczynają skarżyć się i nie bez słuszności, na tak długą podróż.
Kear, któremu zdaje się, że żywioły powinny przed nim chylić czoła, robi odpowiedzialnym kapitana Huntly za to opóźnienie i coraz więcej go z góry traktuje.
17-go stosownie do rozkazów porucznika cały dzień oblewano pokład wodą.
Zwykle dopełniano tego rankiem, ale widać podwyższenie temperatury wskutek posunięcia się na południe, wymaga częstszego polewania okrętu.
Płótno, którem zakryto klapy, utrzymują w ciągłej wilgoci, do czego służą pompy znajdujące się na okręcie.
Najzbytkowniejsze goeletty jacht-klubu nie są w takiej elegancyi i czystości utrzymywane jak »Chancellor«.
Załoga powinnaby skarżyć się na trudy pompowania, ale nie czyni tego.
W nocy z 23 na 24 upał w kajucie był nie do wytrzymania tak, że pomimo silnych bałwanów otworzyłem okienko.
Zwrotniki dają się nam uczuć!
Z brzaskiem jutrzenki wyszedłem na pokład.
Dziwnem zjawiskiem wydać się może różnica temperatury wewnątrz statku i na wierzchu, tam upał nie do zniesienia, tutaj zupełny chłód, prawie zimno, słońce nie weszło jeszcze, pod wystawką zaś znów gorąco.
Majtkowie myją jak zwykle pokład, studnie wyrzucają masę wody, spływającej następnie na prawo i na lewo, stosownie do ruchów okrętu.
Marynarze z gołemi nogami biegają po wodzie, bryzgając na wszystkie strony.
Nie wiem dlaczego przyszła i mnie ochota ich naśladować, zrzuciłem więc obuwie i zacząłem podskakiwać w wodzie.
Ku wielkiemu memu zdziwieniu pokład okrętu jest tak gorący, że nie mogłem powstrzymać się od krzyku.
Robert Kurtis usłyszał mnie, odwrócił i, zbliżywszy się, odpowiedział na pytanie, którego nie zdążyłem mu zadać.
— No tak! — rzekł — okręt się pali!






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Juliusz Verne i tłumacza: anonimowy.