Przypomnij! (Orzeszkowa, 1910)

>>> Dane tekstu >>>
Autor Eliza Orzeszkowa
Tytuł Przypomnij!
Wydawca Tygodnik Mód i Powieści
Pismo illustrowane dla kobiet R. 52, 1910, no 1
Data wyd. 1910
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło skany na Commons
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
Przypomnij!

Gdybyśmy obok zmysłów, ograniczonych do świata materyi, posiadali inne, świat ducha spostrzegać i przenikać zdolne, — ujrzelibyśmy mnóstwo po przestworzu rozsianych atomów ognia, barw, tonów, które z ziemi, z nieba, z powietrza, z ludzkich źrenic, z ludzkich głosów ulatując, w serca, w głowy, w nerwy nasze wlatują i — co czynią? Ognie pogasłe krzeszą, lekarstwa warzą, krople miodów na piołunowych liściach składają, kołysanki matczyne bezsennym głowom nucą.
Z przechadzki, na którą wyszedłeś zniechęcony i leniwy, wracasz z iskrą ochoty i siły do życia. — Przypomnij! — Czy nie jest to ta iskra, którą dziś złote słońce zapaliło w bujnej kropli losy, albo ta, która błysnęła ku tobie w radosnem oku spotkanego dziecka?
Po sposępniałych komnatach serca twego rozległa się pieśń bez słów i, choć opiewa radość bez imienia, serce twe czyni skłonnem do przyjęcia w siebie każdej radości. — Przypomnij! — Czy nie jest to echo pieśni, którą wczoraj stary bór pod gwiazdami śpiewał, albo tej, którą dawno już temu koniki polne wygrały w rośnych trawach, albo tej, która niegdyś zabrzmiała w głosie kochanym i, wówczas niedosłyszana, dziś przez oddale czasu i zdarzeń powróciła echem?
W bezdennej melancholii wieczoru samotnego pod przymkniętemi powiekami przesuwają się szeregi widm, jak śmierć i krzywda smutnych, jak rozłączenie i zapomnienie krwawych, aż nagle w przestworzu rozwidnionem błądzić poczynają kształty, rysy, tony, pełne świeżości, wdzięku, nadziei i siły. — Przypomnij! — Nie sąż to atomy ognia, złota, barwy, dźwięku, które w zmrok i pustkę samotności przyleciały od jasnych pól, od zielonych łąk, od ogrodów w blasku słonecznym skąpanych, od kwiatów zrywanych, od dobrych serc ludzkich, w dal czasu odeszłych i wracających — echami?
Jeżeli dziś, otwierając oczy ze snu, uczułeś się mężniejszym, niżeli byłeś wczoraj, i błogosławiącym życiu, choć twarde i ostre, — przypomnij! — czy to nie płomyk, który do piersi ci wleciał, gdy przed dniami, tygodniami, dłoń jakaś uściskiem milczącym ale serdecznym rękę twą objęła?
Jeżeli, zamiast bezsilnie giąć się pod srogim wiewem losu, wyprostowany stoisz na straży tego, nad czem stróżować ci wypadło, — przypomnij! — czy wsparciem niewidzialnem nie jest ci słowo krótkie, z ust czyichś wypadłe, na dno duszy spadłe i żarzące się tam iskrą milczącą lecz wiecznotrwałą?
Skrzydła, na których dusze ludzkie ważą się pod błękitami, zdala od szarzyzny i zgnilizny nizin, — nie tylko z wielkich ognisk i z potężnych akordów powstają, lecz zarówno z tych drobin, któremi, jak jagoda winna sokiem, przez słońce stwarzanym nieświadomie nabrzmiewają dusze.
I częstokroć nie wiemy, gdzie źródło naszych pocieszeń, gdzie początek naprzeciw chmur występującej tęczy nadziei, wkradającego się do chmur promienia radości.
Tkwi w tem miłosierdzie życia, które często okrutnem się wydaje i bezlitosnem bywa.
Ilekroć przed ludźmi, jeżeliś gadatliwy, — przed sobą tylko, jeżeliś skryty i dumny — wylewasz na życie potok wyrzutów i skarg, — przypomnij!
Związki niedostrzeżone, sekundy niezapamiętane, wzruszenia zaznane i jak wiatr przemknione, drobiny złota wplątane w glinę życia, okruchy dyamentów z wyśnionej góry szczęścia na ciebie zwiane, — przypomnij!
I odtwórz je nawzajem. I odwdzięcz je życiu. Nie ziarna gorczyczne, które do duszy ci wpadły, na dusze innych rozpylaj, lecz serca uderzeniami, myśli wzlotem, głosu dźwiękiem, ócz wejrzeniem, ust uśmiechami twórz dobroczynne atomy, płomyki, iskry, echa, okruchy dyamentów i złote pyliny, zwiewane z niedościgłej śmiertelnym góry doskonałego dobra i szczęścia.

Eliza Orzeszkowa.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Eliza Orzeszkowa.