Przysłowia i zwyczaje gospodarskie/Kwiecień

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski,
Kajetan Kraszewski
Tytuł Przysłowia i zwyczaje gospodarskie
Pochodzenie J. I. Kraszewskiego Kalendarz Gospodarski
na Rok Pański 1870
Wydawca Józef Ignacy Kraszewski
Data wyd. 1870
Druk Józef Ignacy Kraszewski
Miejsce wyd. Drezno
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


KWIECIEŃ.
Aprilis.
Czeski Dubeń, Małorus. Berezeń, Chorw. Trawań.
Ma dni 30.

Z tym miesiącem prawdziwa zwykle, przynajmniéj ku końcowi jego, zjawiała się wiosna, ale bywał téż i Kwiecień-plecień, przeplatany chłodami, śnieżnicami, trochą pogody i nagłemi słoty. Mówiono o tym miesiącu:

Przyjdzie Kwiecień,
Ostatki z gumna wymieciem.

Było téż przysłowie:

Suchy Marzec, Maj nie chłodny,
Kwiecień mokry, rok nie głodny.

Gospodarze czynnie i pospiesznie brali się do roli. Już około 19. na św. Tymona przypominano:

Na świętego Tymona
Siéj orkisze, jęczmiona,
Boć się Tymon zna z Kubą,
Znaj że się téż z rachubą.

Albo:

Pamiętając na Tymona,
Sprawuj rolę pod jęczmiona.

Ze zbóż około św. Wojciecha i św. Jerzego wróżyć już było można jak wyszły z zimy i jaki urodzaj być może.

Na świętego Wojciecha,
Rośnie w polu pociecha.

Zwykle już wrony z żyta nie było widać, mówiono;

Na świętego Wojciecha naszego patrona.
Już się w zbożu ukryje i zając i wrona.

Zapewne z powodu że stada wyganiano na zieloną paszę, było przysłowie téż: na świętego Wojciecha, kobyla pociecha. Grzmot i ciepło zwiastowały urodzaj dobry:

Kiedy grzmi na świętego Wojciecha,
Rośnie rolnikom pociecha.

Ruś do św. Jerzego (d. 24.) przywiązywała toż samo znaczenie, gospodarze wychodzili z wódką i chlebem na pola oglądać urodzaje, tarzano się po życie. Ale często obaj Jerzowie wiosenny i jesienny zawodzili, ztąd u Rusi pogadanka — Odyn hołoden, druhij chołoden. Jeden nie dobry, drugi nie lepszy. Na świętego Jura, schowa się w życie kura.
Z powodu że św. Jerzych było dwóch, a ci co obietnic nie chcieli dotrzymywać odkładali od jednego do drugiego, mówiono: na Jurija, jak rak świśnie.
Św. Marek także wróżył o przyszłości urodzajów, procesje chodziły na pola z nabożeństwem i błogosławieństwem.
O tym dniu jest także przysłowiów kilka:

Święty Marek
Urznie do wody ogarek.

A lepsze jeszcze:

Święty Marek
Poszedł na folwarek,
Oglądać żytko
Czy weszło wszytko.
————
Na świętego Marka,
Późny siew owsa a wczesna tatarka.

W tym miesiącu przypadały najczęściéj święta Wielkanocne, najuroczyściéj u nas obchodzone, z obrzędami które się w żadnym innym kraju nie spotykają.
Sam W. Tydzień, począwszy od Kwietniéj niedzieli Palmowéj cały już był przygotowaniem do Wielkiego Dnia Zmartwychwstania Pańskiego. W kościele wszyscy w rękach mieli palmy, u nas zwykle z rozpuszczającéj wierzbiny złożone, które potém przez cały rok przechowywano. Palmami temi swawolnicy bili wołając — Nie ja biję, palma bije... Cały ten tydzień pracy był poświęcony nabożeństwu, spowiedzi, zachodom gospodarskim i kuchennym. Ale że w polu nie czekało, musiano i w Wielki Tydzień o roli myśleć. W Wielki Czwartek był zwyczaj wypędzania Judasza grzechotkami z kościoła, co się bez tumultu, a czasem i bez nadużycia nie obeszło. W Wielki Piątek ubierano grób Chrystusów, około którego stawały uzbrojone straże, kwiaty, wodotryski; wyściełano dywanami, strojono kaplicę ku temu przeznaczoną z wielkim przepychem, czasem czyniła to jaka pobożna rodzina. Tłumy obchodziły groby, a po miastach wszystkie kościoły pobożniejsi musieli odwiedzić.
Do dni Wielkiego Tygodnia wróżby przywiązywano także:

Pogody w kwietnią niedzielę,
Wróżą urodzaju wiele.

Późniéj:

Jeżeli w Wielki Piątek deszcz kropi,
Radujcie się chłopi.

Są jeszcze inne prawidła:

Pęka się dębina — Groch się siać zaczyna.
————
W Wielki Piątek, rób początek.
A w Sobotę, kończ robotę.
————
W Wielki Piątek deszcz, żyzny rój da.
W Piątek przed Wielką Nocą gdy deszczyk przerosi,
Pospólstwo urodzaje tego roku wnosi.

Same Święta Wielkanocne, o których piękne dni i pogodę szło wszystkim, wywrażały się z zapust:

Jako zapusty pogodne bywają,
Świąt Wielkanocnych tak się spodziewają.

Potém:

Pogodny dzień Wielkanocny,
Grochowi wielce pomocny.

Mówiono jeszcze:

Szołdra w W. Noc lepsza niż zwierzyna.

A o człowieku małéj wagi:

Tyle dbam o niego, co na W. Noc o śledzia.

Już w Sobotę wieczorem stół bywał zastawiony święconem, to jest ciastem, zimném mięsiwem i jajami, któremi się wszyscy dzielili. Na Rusi całowano się powtarzając: Chrystos Woskres, w Polsce mówiono: Resurrexit, sicut dixit, Alleluja! Po twardym poście jadło było pożądane a przepych w niem i dostatek wielki. Pozostały nam opisy święconego z pańskim zbytkiem zastawionego, na który stami osób spraszano. Na pieczywo bab, jajeczników i mazurków wysilał się kunszt gospodyni. Zwykle jéj ręką przepisywana książka mieściła w sobie recepty i sekreta... a co kłopotu było z babami, sadzaniem i wyjmowaniem z pieca tych olbrzymów!! Przyozdabiano stół w sposób najrozmaitszy, zwykle w pośrodku stał baranek z chorągiewką, z cukru lub masła... w końcu stołu głowa dzika z chrzanem w pysku... półmiski jaj otoczonych wędzonemi kiełbasami i t. p. Święconego nie zdejmowano do Przewodów. Dzieląc się jajkiem święconem starym obyczajem brano je nie widelcem, ale palcami.
Oblewanie wodą w drugi dzień W. Nocy, dyngus, zachował się dotąd, ale pochodzenie zwyczaju tego niewiadome.
Zapomnieliśmy dodać iż w dnie krzyżowe, robót około siewu nie było, gdyż przysłowie mówi:

W dnie krzyżowe męka Boża,
Wstrzymuj się od siewu zboża.

W lasach i na polach Kwiecień był ożywiony, zieleniało wszystko, lipa, buk, klon zaczynały się rozwijać, niezapominajki rozkwitały, ptastwo przelotne przybywało coraz gęściéj, słowik śpiewał, jaskółki krążyły w powietrzu spiesząc lepić gniazdka, których około domu nie obijano zwykle, zjawiała się pliszka żółta, kuropatwy zasiadały na jajach, kukułka wróżka hukała w lesie, żaby skrzeczeniem napełniały powietrze.
Do nieprzyjemnych zjawisk należały kłębiące się po drzewach gąsiennice i nielitościwe zbójce na liście chrabąszcze.
Od św. Wojciecha i Jerzego łąki już powinny były być pozatykane i paść na nich nie godziło się. — Około św. Grzegorza drzewa figowe i obce rośliny odsłaniać poczynano. Roboty wszędzie więcéj niż podołać można, ale na wiosnę ona lżejsza wszystkim.
Na W. Czwartek i w W. Piątek siewano grochy w przekonaniu że wielkie urosną. Melony siano na św. Jerzy: ryb i raków strzeżono się łowić. Na św. Marek siano lny i konopie, (kto się opóźnił.) Ptaków które się gnieździły strzeżono aby ich nikt nie wyławiał.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.