Róże dla Safony/V
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Róże dla Safony |
Pochodzenie | Krystalizacje |
Wydawca | J. Mortkowicz |
Data wyd. | 1937 |
Druk | Drukarnia Narodowa T-wa Wydawniczego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
V
Safo śniada, Safo długooka,
Drobna i niepozorna jak zwykle słowiki,
Pokochała niejakiego Faona,
Żeglarza urody przedniej,
Który, choć młody,
Lecz nienawidził liryki,
W szczególności safickiej ody.
Jakżeś ubogą była, siostro, przed nim,
Ty, coś demonów usidliła tylu!
Jak pokorną w jego ramionach!
Ach, bo czem byłby słowik bez swojego trylu,
Słowik w oczach głuchego?
Czem jaśminy, nardy
I fiołki, pozbawionym węchu, lub beznosym?
Czem dla śpiących ułuda księżycowej nocy,
Oplecionej zefirów szarfą?
Safo!
Natchniona!
Więc się i doczekałaś zasłużonej wzgardy
Niejakiego — Faona.
Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Pawlikowska-Jasnorzewska.