Rękopis znaleziony w Saragossie/Dzień sześćdziesiąty piąty
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Rękopis znaleziony w Saragossie |
Redaktor | Jan Nepomucen Bobrowicz |
Wydawca | Księgarnia Zagraniczna (Librairie étrangère) |
Data wyd. | 1847 |
Druk | F. A. Brockhaus |
Miejsce wyd. | Lipsk |
Tłumacz | Edmund Chojecki |
Tytuł orygin. | Manuscrit trouvé à Saragosse |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tom VI Cały tekst |
Indeks stron | |
Rękopis znaleziony w Saragossie, dzień 65. Nagranie LibriVox w wykonaniu Niny Brown. | |
Artykuł w Wikipedii |
Poszedłem do kopalni i znowu oddałem się mojej pracy. Wykułem już był znaczną ilość najpiękniejszego złota; w nagrodę za moją pilność, wieczorem szeik tak dalej jął rozpowiadać.
Mówiłem ci że będąc w Madrycie, gdziekolwiek się obróciłem, jakiś nieznajomy ciągle ścigał mnie wzrokiem i nieustannemi spojrzeniami nabawiał niewypowiedzianej niespokojności. Pewnego wieczora, postanowiłem nareszcie odezwać się do niego. «Czego chcesz odemnie? — rzekłem mu — czy chcesz mnie pożreć twoim wzrokiem? co masz ze mną do czynienia?»
«Nic — odpowiedział nieznajomy — chcę cię tylko zamordować, jeżeli wydasz tajemnicę Gomelezów.» Kilka tych słów, objaśniło mi moje położenie. Widziałem że trzebabyło wyrzec się spoczynku i posępna niespokojność, nieodstępna towarzyszka wszystkich skarbów, owładnęła moim umysłem.
Było już poźno, nieznajomy zaprosił mnie do siebie, kazał zastawić wieczerzę, następnie zamknął starannie drzwi i padając przedemną na kolana, rzekł: «Władzco jaskini, przyjmij mój hołd; ale jeżeli uchybisz twoim obowiązkom, zamorduję cię jako Billah-Gomelez zamordował niegdyś Sefiego.» — Prosiłem mego nadzwyczajnego wazala aby raczył podnieść się, usiąść i opowiedział mi kim jest. Nieznajomy, posłuszny moim życzeniom, zaczął w te słowa:
Ród nasz jest jednym z najdawniejszych w świecie, ale ponieważ nie lubimy szczycić się naszem pochodzeniem, poprzestajemy więc na wywodzeniu naszego początku od Abiszuaha syna Fineasza, wnuka Eleazara i prawnuka Aarona, który był bratem Mojżesza i wielkim kapłanem Izraela. Abiszuah był ojcem Bukiego, dziadem Uzego, pradziadem Seraiaha, prapradziadem Meraiotha który był ojcem Amariaha, dziadem Achimanza i pradziadem Azariaha drugiego.
Azariah był wielkim kapłanem sławnej świątyni Salomona, i pozostawił po sobie pamiętniki które kilku z jego potomków dalej prowadziło. Salomon tyle uczyniwszy dla czci Adunaja, zbezcześnił nareszcie swoją starość pozwalając swoim żonom, publicznie oddawać cześć bałwanom. Azariah, chciał z początku groźnie wystąpić przeciw tej zbrodniczej bezbożności ale namyślił się i pojął że monarchowie na starość muszą przecie mieć jakieś względy dla swoich małżonek. Przez szpary więc patrzył na nadużycia którym nie mógł zapobiedz i umarł wielkim kapłanem.
Azariah był ojcem Amariaha drugiego, dziadem Sadoka, pradziadem Achituba, prapradziadem Szalluma, który był ojcem Szylkiaha, dziadem Azariaha trzeciego, pradziadem Seruiaha i prapradziadem Jozedeka zaprowadzonego do niewoli babilońskiej.
Jozedek miał brata młodszego nazwiskiem Obadiaha, od którego my właśnie pochodzimy. Ten nie miał jeszcze piętnastu lat gdy oddano go do orszaku paziów i zamieniono mu nazwisko na Sabdeka. Byli tam i inni młodzi hebrajczycy którym także pozmieniano nazwiska. Czterech z pomiędzy nich niechciało jadać z kuchni królewskiej, dla nieczystych mięs jakie w niej gotowano; żywili się więc korzonkami i wodą i niemniej przeto byli tłustymi, Sabdek sam zjadał przeznaczone dla nich potrawy, pomimo to jednak coraz bardziej chudł.
Nabuchodonozor był wielkim monarchą, ale może nieco zbyt pobłażającym swej dumie. Widział był w Egipcie kolossy na sześćdziesiąt stóp wysokości, polecił więc aby wykuto jego posąg tego samego rozmiaru, ozłocono go i rozkazał wszystkim padać przed nim na kolana. Młodzi hebrajczycy, którzy niechcieli jeść mięsa nieczystego, również odmówili wybijania pokłonów. Sabdek nie zważając na to, gorliwie się kłaniał, nadto we własnoręcznych pamiętnikach, przykazał swoim potomkom, aby zawsze kłaniali się przed królami, ich posągami, ulubieńcami, kochankami a nawet przed ich małemi pieskami. Obadiah czyli Sabdek był ojcem Salatiela żyjącego za czasów Xerxesa, którego powinnibyście nazywać Szyroesem, żydzi zaś nazywali Ahaszejrysem. Król ten Perski miał brata nazwiskiem Amana, człeka dziwnie dumnego i wyniosłego. Aman ogłosił że kto tylko nie zechce wybijać mu pokłonów, zostanie powieszonym. Salatiel pierwszy padał przed nim na twarz, gdy zaś powieszono Amana, Salatiel znowu pierwszy kłaniał się przed Mardochejem. Salatiel był ojcem Malachiela i dziadem Zafada, który mieszkał w Jerozolimie, właśnie gdy Nehemias był rządcą miasta. Kobiety i dziewczęta żydowskie nie były bardzo zachwycającemi, przekładano nad nie Moabitki i Aszodanki. Zafad, zaślubił dwie Aszodanki. Nehemias, przeklął go, wytłukł pięściami i jak nawet sam ten święty człowiek mówi w swojej historyi, wyrwał mu garść włosów z brody. Wszelako Zafad, w pamiętnikach swoich poleca swoim potomkom, aby wcale nie zważali na zdania żydów gdy im się inne jakie kobiety podobają.
Zafad był ojcem Naassona, dziadem Elfada, pradziadem Zorobita, który był ojcem Eluhana i dziadem Uzabila; ten ostatni żył w czasach gdy żydzi zaczęli się burzyć przeciwko Machabeuszom. Uzabit, z natury był nieprzyjacielem wojny, zabrał więc co miał i schronił się do Kaziathu, miasta hiszpańskiego zamieszkanego w ówczas przez Kartagińczyków.
Uzabit był ojcem Jonatana i dziadem Kalamila który dowiedziawszy się że w kraju wszystko było spokojnie, wrócił do Jerozolimy, wszelako zachował dom swój w Kaziacie i inne majątki które był nabył w okolicach tego miasta. Przypominasz sobie że za niewoli babilońskiej, ród nasz rozpadł się na dwie gałęzie. Jozedek, głowa starszej linji, był uczciwym i pobożnym izraelitą, wszyscy też potomkowie jego, poszli w jego ślady. Niepojmuję dlaczego, między obecnemi liniami powstała tak zacięta nienawiść, że starsza musiała wynieść się do Egiptu i tam poświęciła się służbie Boga Izraelowego w świątyni wzniesionej przez Oniasa. Linia ta wygasła lub raczej zatrzymała się na osobie Ahaswera, znanego pod nazwiskiem Żyda wiecznego tułacza.
Kalamil był ojcem Elifaza, dziadem Eliazuba i pradziadem Efraima, za którego czasów, podobało się cesarzowi Kaliguli, umieścić swój posąg w świątyni jerozolimskiej. Zebrał się cały Sahendryn; Efraim który także należał do jego składu, utrzymywał żeby umieszczono w świątyni nietylko cesarza posąg, ale i jego konia, który już był konsulem; Jerozolima wszelako wzburzyła się przeciw prokonsulowi Petroniusowi i cesarz zaniechał swoich zamiarów.
Efraim był ojcem Nabaiotha, za którego Jerozolima powstała przeciw Wespazyanowi. Nabaioth nie czekał wypadków i przeniósł się do Hiszpanji, gdzie jak mówiłem, posiadaliśmy znaczne majątki. Nabaioth był ojcem Juzuba, dziadem Simrona i pradziadem Refaiaha który był ojcem Jehemiasza, ten zaś został nadwornym astrologiem Gunderyka króla Wandalów.
Jehemiasz był ojcem Ezebona, dziadem Uzego i pradziadem Jerimotha, który był ojcem Amathota i dziadem Almetha. Za tego ostatniego czasów, Jusuf Ben Taher wkroczył do Hiszpanji w celu podbicia i nawrócenia kraju. Almeth stawił się przed wodzem maurytańskim, prosząc go aby mu dozwolił przejść na wiarę Proroka. «Wiesz zapewne mój przyjacielu — wódz mu odpowiedział — że w dniu sądu ostatecznego wszyscy Żydzi zostaną przemienieni w osłów i będą wiernych przenosić do raju, gdybyś zatem przeszedł na naszą wiarę, mogłoby nam kiedyś zabraknąć pociągów.» Odpowiedź ta nie była zbyt grzeczną, Almeth jednak pocieszył się przyjęciem jakiego doznał od Massuda brata Jussupowego. Ten zatrzymał go przy sobie i wysyłał z różnemi poleceniami do Afryki i Egiptu. Alameth był ojcem Sufiego, dziadem Guniego i pradziadem Jessera, który był ojcem Szalluma pierwszego Szarafa, czyli podskarbiego na dworze Mahaddego.
Szallum osiedlił się w Kairawanie i miał dwóch synów, Mahira i Mahaba. Pierwszy, pozostał w Kairawanie, drugi zaś przybył do Hiszpanji, wszedł w służbę Kassar-Gomelezów i utrzymywał związki pomiędzy nimi a Egiptem i Afryką.
Mahab był ojcem Jofeleta, dziadem Malkiela, pradziadem Behreza i prapradziadem Dehoda, który był ojcem Sachamera, dziadem Snaha, pradziadem Achiego, prapradziadem Berego który miał syna Abdona.
Abdon widząc że wypędzano Maurów z całej Hiszpanji, na dwa lata przed zdobyciem Grenady, przeszedł na wiarę chrześcijańską. Król Ferdynand trzymał go do chrztu. Pomimo to jednak Abdon pozostał w służbie Gomelezów, w starości wyparł się nazarejskiego proroka i powrócił do wiary przodków.
Abdon był ojcem Mehritala i dziadem Azela za którego to Billah, ostatni prawodawca mieszkańców jaskiń, zamordował Sefiego.
Pewnego dnia, szeik Billah kazał wezwać Azela i w te słowa się do niego odezwał: «Wiesz że zamordowałem Sefiego. Prorok mu tę śmierć przeznaczył, chcąc kiedyś powrócić kalifat rodowi Alego. Utworzyłem więc stowarzyszenie złożone z czterech rodzin, Izydów na Libanie, Khalilów w Egipcie i Ben-Arazów w Afryce. Naczelnicy trzech powyższych rodzin przyrzekają za siebie i swoich potomków, że kolejno co trzy lata będą do naszych jaskiń przysyłali człowieka odważnego, mądrego, znającego świat, przezornego a nawet chytrego. Obowiązkiem jego będzie doglądanie czy wszystko w jaskiniach znajduje się w należytym porządku, w razie zaś wykroczenia przeciw przepisom, będzie miał prawo zamordowania szeika, sześciu naczelników rodzin, jednem słowem wszystkich którzyby okazali się winnymi. W nagrodę za swoją służbę, dostanie siedmdziesiąt tysięcy sztuk czystego złota czyli, po waszemu licząc, sto tysięcy cekinów.»
«Potężny szeiku — odpowiedział Azel — wymieniłeś trzy tylko rodzin, któraż będzie czwartą?»
«Twoja — rzekł Billah — i otrzymasz za to corocznie trzydzieści tysięcy sztuk złota, musisz jednak podjąć się utrzymywania związków, pisania listów a nawet wejść do składu rządów jaskini. Gdybyś w czemkolwiek uchybił, jedna z trzech rodzin, obowiązaną jest, natychmiast cię zamordować.»
Azel chciał namyślać się ale przezwyciężyła w nim chęć złota, zobowiązał się więc za siebie i za swoich potomków. Azel był ojcem Gerszona. Trzy wtajemniczone rodziny co trzy lata odbierały siedmdziesiąt tysięcy sztuk złota. Gerszon był ojcem Mammona czyli moim. Wierny zobowiązaniom mego dziada, gorliwie służyłem władzcom jaskini, nawet od czasu zarazy, z moich własnych funduszów, wypłaciłem Ben-Azarom ich siedmdziesiąt tysięcy sztuk złota. Teraz przychodzę ci złożyć hołd i zapewnienie o niezmiennej mojej wierności. —
«Zacny Mammonie — rzekłem — ulituj się nademną! mam już dwie kule w piersiach i wcale nie jestem zdolnym ani na szeika ani na Mahaddego.»
«Co się tyczy Mahaddego — odpowiedział Mammon — bądź spokojnym, nikt już o nim nie myśli, wszelako nie możesz odmówić przyjęcia godności i obowiązków szeika, jeżeli nie chcesz za trzy tygodnie, ty a nawet i twoja córka być wymordowanemi przez Khabilów.»
«Moja córka?» zawołałem zdziwiony.
«Nieinaczej — rzekł Mammon — ta sama którą miałeś z wróżką.» —
Oznajmiono wieczerzę i szeik przerwał swoje opowiadanie.