Rękopis znaleziony w Saragossie/Dzień sześćdziesiąty szósty

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Potocki
Tytuł Rękopis znaleziony w Saragossie
Redaktor Jan Nepomucen Bobrowicz
Wydawca Księgarnia Zagraniczna (Librairie étrangère)
Data wyd. 1847
Druk F. A. Brockhaus
Miejsce wyd. Lipsk
Tłumacz Edmund Chojecki
Tytuł orygin. Manuscrit trouvé à Saragosse
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom VI
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Rękopis znaleziony w Saragossie, dzień 66. Nagranie LibriVox w wykonaniu Niny Brown.
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii
DZIEŃ SZEŚĆDZIESIĄTY SZÓSTY.

Jeszcze jeden dzień przepędziłem w kopalni, wieczorem zaś szeik ulegając moim prośbom tak dalej jął mówić.

DALSZY CIĄG HISTORYI SZEIKA GOMELEZÓW.

Nie było co czynić, rozpoczęliśmy więc z Mammonem dawne działania Kassar-Gomelezów, mianowicie związki z Afryką i z ważniejszemi rodzinami hiszpańskiemi. Sześć rodzin maurytańskich osiedliło się w jaskiniach; ale Gomelezom afrykańskim źle się wiodło, dzieci płci męzkiej umierały lub rodziły się niedołężne na umyśle. Ja sam z dwunastu moich żon, miałem tylko dwóch synów którzy oba poumierali. Mammon namówił mnie do uczynienia wyboru między Gomelezami chrześcijańskimi, a nawet pomiędzy tymi którzy po kądzieli z naszej krwi pochodzili i mogli byli przejść na wiarę proroka.
Tym sposobem, Velasquez miał prawo do naszego przysposobienia, przeznaczałem mu za żonę moją córkę, tę samą Rebekę którą widziałeś w obozie cyganów. Wychowywała się ona u Mammona który wyuczył ją różnych nauk i kabalistycznych wyrażeń.
Po śmierci Mammona, syn jego nastąpił w zamku Uzedy; z nim to ułożyliśmy wszystkie szczegóły twego przyjęcia; spodziewaliśmy się że przejdziesz na wiarę mahometańską lub przynajmniej że zostaniesz ojcem, i pod tym ostatnim względem ziściły się nasze nadzieje. Dzieci, które kuzynki twoje noszą w swych łonach, będą od wszystkich uważanemi jako pochodzące z najczystszej krwi Gomelezów. Miałeś przybyć do Hiszpanji. Don Enriquez de Sa, rządca Kadyxu, jest jednym z wtajemniczonych i on to polecił ci Lopeza i Moskita którzy porzucili cię przy źródle Alcornoquez. Pomimo to, odważnie postępowałeś dalej aż do Venty-Quemady, gdzie zastałeś twoje kuzynki; ale za pomocą usypiającego napoju, nazajutrz obudziłeś się pod szubienicą braci Zota. Ztamtąd przybyłeś do mojej pustelni, gdzie znalazłeś straszliwego opętańca Paszeka, który w istocie jest tylko skoczkiem biskajskim. Nieborak wybił sobie jedno oko, wykonywając skok niebezpieczny, i jako kaleka uciekł się do naszego miłosierdzia. Myślałem że smutna jego historya, sprawi na tobie jakiekolwiek wrażenie i że zdradzisz tajemnicę zaprzysiężoną twoim kuzynkom; ale dotrzymałeś wiernie twego słowa honoru. Nazajutrz, wystawiliśmy cię na daleko straszliwszą próbę. Fałszywa inkwizycya, zagrażała ci najokropniejszemi katuszami, nie mogła jednak zachwiać twojej odwagi.
Pragnęliśmy bliżej cię poznać i sprowadziliśmy cię do zamku Uzedy. Tam z wzniesienia ogrodowego zdawało ci się żeś poznał twoje dwie kuzynki, one to były w istocie, wszedłszy atoli do namiotu cygana ujrzałeś tylko jego córki z któremi, bądź przekonanym, że nic niemiałeś do czynienia.
Musieliśmy dość długo zatrzymywać cię między nami i obawialiśmy się abyś się nie nudził. Wynajdowaliśmy ci więc różne rozrywki, i tak naprzykład: Uzeda z rękopisów rodzinnych, wyuczył jednego starca z moich podwładnych historyi Żyda wiecznego tułacza, którą ten wiernie ci opowiedział. Tym razem przyjemność połączoną była z nauką.
Teraz, znasz już całą tajemnicę naszego podziemnego życia, które zapewne nie długo już będzie trwało. Wkrótce usłyszysz że trzęsienia ziemi zaburzyły te góry; w tym celu przygotowaliśmy niezmierne zapasy palnych materyałów, ale będzie to już ostateczna nasza ucieczka.
Idź więc teraz Alfonsie tam gdzie cię świat wzywa. Otrzymałeś od nas wexel na nieograniczoną summę, stosownie przynajmniej do żądań jakie upatrzyliśmy w tobie, pamiętaj że wkrótce zapewne zabraknie podziemi, myśl więc o zapewnieniu sobie niezawisłego losu. Bracia Moro podadzą ci do tego środki. Jeszcze raz żegnam cię, uściskaj twoje małżonki. Schodki te o dwóch tysiącach stopni, zaprowadzą cię do zwalisk Kassar-Gomelezu, gdzie znajdziesz przewodników do Madrytu. Żegnam cię, żegnam. —






Ruszyłem po kręconych schodkach i zaledwie ujrzałem światło słoneczne, gdy zarazem spostrzegłem dwóch moich służących, Lopeza i Moskita, którzy porzucili mnie byli przy źródle Alcornoquez. Oba z radością ucałowali moje ręce i zaprowadzili mnie do starej wieży, gdzie mnie już oczekiwała wieczerza i wygodne posłanie.
Następnego dnia, bez zatrzymywania, udaliśmy się w dalszą drogę. Wieczorem przybyliśmy do Venty w Cardegnas, gdzie zastałem Velasqueza zagłębionego nad jakiemś zagadnieniem wyglądającem z pozoru nakształt kwadratury koła. Znakomity matematyk z początku nie mógł mnie poznać i musiałem powoli przywodzić mu na pamięć wszystkie wypadki, zaszłe podczas jego pobytu w Alpuharach. Wtedy uściskał mnie, wynurzając radość jakiej doznawał z mego spotkania, ale zarazem oświadczył mi boleść z jaką musiał rozstać się z Laurą Uzeda, tak bowiem nazywał Rebekę.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Jan Nepomucen Bobrowicz, Jan Potocki i tłumacza: Edmund Chojecki.