Rozbójnik Kalabryjski

<<< Dane tekstu >>>
Autor Gustaw Zieliński
Tytuł Rozbójnik Kalabryjski
Pochodzenie Poezye Gustawa Zielińskiego Tom I cykl Drobne wiersze, w młodości pisane
Wydawca Własność i wydanie rodziny
Data wyd. 1901
Druk S. Buszczyński
Miejsce wyd. Toruń
Źródło skany na Commons
Inne Cały cykl
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROZBÓJNIK KALABRYJSKI
(ballada).


W Abruzach żył zbójca, odważny, krwi chciwy,
Czasami wspaniały, lecz w zemście straszliwy,
Na zamki i dwory, i mnichów klasztory
Napadał — rabował i palił.

Napróżno król liczne wysyłał zastępy,
By przetrząść wąwozy i lasów ostępy;
Pod ziemią szukali, lecz z niczem wracali,
Bo zbójca się zawsze ocalił.

Noc była — wiatr szumiąc kołysał dębiną,
Przy ogniu siadł zbójca z swą wierną drużyną,
Wiatr miotał ogniskiem, a z trzaskiem i błyskiem
Sypiące się iskry padały.

Huk gromów po górach rozlegał się dziko,
Lecz wichry i piorun są zbójców muzyką,
Spełniano kielichy, a wrzaski i śmiechy
Z odgłosem się burzy mięszały.


Śród zbójców, jak anioł, dziewczyna tak miła,
Z zalotnym uśmiechem włos wodza trefiła,
On brał ją w ramiona, przyciskał do łona,
I śliczne całował jagody.

Dziewczyna z klasztoru porwana jak branka,
Przysięgła być Bogu... dziś, zbójcy kochanka,
Czas długi płakała, nareszcie przestała
Bo zbójca był piękny i młody.

Kochankom, czas szybko ulata w pieszczocie...
Nie słyszą ni gromów, ni burzy w przelocie,
Szczęśliwi! w tej chwili, wysoko się wzbili
Od ziemi, od ludzi, od świata.

A w bandzie szmer powstał podobny do wrzawy,
Na wodza nieczynność, na miękkie zabawy,
I rosnąc, szedł dalej; aż grzmiąc jak ryk fali
Do uszu dowódcy dolata.

Więc porwał się z miejsca i krzyknął: — „Ej śmiałki!...
Czy chcecie spróbować ciężaru mej pałki?...
Toż u was jest winą, żem z piękną dziewczyną
Raz ziemskich skosztował słodyczy?

„Stawajcie w krąg wszyscy i sądźcie oczyma,
Czy wódz wasz zniewieściał, czy męztwa już nie ma;
Za chwilę najdłużej, będziemy w podróży
Do mordów, do nowych zdobyczy.“...


Wtem, chwycił za sztylet, i przy błyskawicy,
Uderzył w pierś śnieżną struchlałej dziewicy.
„Ha!... wrzasnął... śmiałkowie, kto w oczy mi powie,
Że miłość dla wodza jest matnią!“...

Tryumfu krzyk powstał, sam grom go nie zgłuszy...
Wódz spojrzał, lecz w tajnik najskrytszy swej duszy;
Twarz ręką zasłonił, łzę jedną uronił,
Łzę pierwszą — a razem ostatnią....
1835 r.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Gustaw Zieliński.