<<< Dane tekstu >>>
Autor Artur Oppman
Tytuł Rynek w nocy
Pochodzenie Pieśń o Rynku i Zaułkach
Wydawca Wydawnictwo
J. Mortkowicza
Data wyd. 1932
Druk Drukarnia Naukowa
T-wa Wydawniczego
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na commons
Inne Cały cykl
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

RYNEK W NOCY


Gdy poruszą sprężyny zamkowym zegarem
I północ merlinowskie ukazuje dziwa,
Jak lunatyk, magicznym opętany czarem,
Wznoszę się na wysokość, gdzie mnie księżyc wzywa.

Razem z sinym księżycem, którego promienie
Są dla mnie, jak drabina w sezamy wiodąca,
Odklinam usta domów, ożywiam kamienie
I ciesz się, że niema na niebiosach słońca.

Księżyc jest mojem słońcem jedynie prawdziwem,
On mi świat mój buduje, a tamto go kruszy
I wszystko, co jest we mnie wspaniałem i żywem,
Jak mistrz wyczarowuje z mej tworzącej duszy.

Jestem widzem jedynym na cudów teatrze
I mam pod stopy swemi wieków widowisko,
Okiem, skroś czas widzącem, w Stare Miasto patrzę,
Gdy chcę: wylatam w błękit, gdy chcę: spływam nisko.


Ze ściany się odrywa smok albo chimera,
Chytrego bazyliszka gore wzrok jaskrawy,
Furta mi się po furcie na ścieżaj otwiera, —
Lecz ja wolę wpaść dachem, jak djabeł kulawy.

Od zbudzonych kamienic idą ciche szepty:
Mogę je zmienić w pieśni purpury lub kiry, —
Tak niegdyś ekstatyczne czarodziejstw adepty
Warzyły w złotych tyglach życia eliksiry.

Bo życie jest w tych szeptach ukryte tajemnie,
Które właśnie w mych oczach z letargu się budzi,
Księżycowa potęga wprowadza je we mnie,
A skąpane w krwi mojej znów pójdzie do ludzi.

Rzeczywistość mnie często od siebie odpycha,
Przeto zbawiam się od niej mojem w górę wzbiciem,
Teraz mi Stare Miasto szeroko oddycha,
Ale innym oddechem, ale innem życiem.

Jarzy się możny szkarłat, lśni dziewiczy lazur,
Wieńczą złoto i srebro fantazji świątynię,
Lew dumnie wstrząsnął grzywą, ostrzy władny pazur,
Okręt żagle rozwinął i w poezję płynie.

Sztab księżycowy: gwiazdy błyszczą jak djamenty,
Chwyta je każde okno i każde okienko,
W opajęczonej niszy ożył dawny święty
I błogosławi Rynek nadłamaną ręką ...




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Oppman.