<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Andrzej Morsztyn
Tytuł Rzeki
Pochodzenie Poezye oryginalne i tłomaczone. Poezye liryczne — Kanikuła albo psia gwiazda
Wydawca Nakładem S. Lewentala
Data wyd. 1883
Druk S. Lewental
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały cykl
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Rzeki.

Kanikuło, promieńmi swemi uprzykrzona,
Przed któremi tak mdleje głowa upalona,
Jako kiedy Klimeny nierozsądne plemię
Zwierzonym ogniem palił wszystkorodną ziemię, —
Pofolguj; albo jeśli z głodnym niémasz sprawy,
I trzeba-ć, niż mnie wolno puścisz, nabyć strawy;
Masz rzeki, z których tyle weź sobie obroku,
Żebyś mi chociaż tego sfolgowała roku.
Niechaj ci Wisła napój leje wszystką siłą,
Królewny naszej śmiercią sławna i mogiłą,
Lubo się do Elbląga udała w bok prawy,
Lubo Leniwką gdańskie rozdziela żuławy;
I kamienista Biała, i Baba, co małym
Zbiera deszczem i nurtem brzeg ryje zuchwałym,
I z Tatr bieżący Paprot nieleniwym skokiem,
Wisłoka niegłęboka spokojnym potokiem;
I bystrych wód Dunajec sławny łososiami,
I Nida pińczowskiemi zabawna młynami,
I San szkutom niepewny, dla prądziny skrytéj,
I Wisnia co o Rzeczy słucha Pospolitéj.
I Tanew czarna i Wieprz dla spustnych przekazów
Od młynów uwolniony prawem i od jazów;
I co dwa województwa Radomisz graniczy,
I Pilca, co czopowe pierwsze w Polszcze liczy;
Bug ruską krwią pamiętny i Narew gadziny
Niecierpiąca i pełen Muchawiec kłodziny;

Ale jeśliby tyle rzek na strawę mało,
I kosztować-ciby się wód słonych zachciało,
Masz morza lubo Białe, co po długich biegach
Holenderskie przy naszych stawia nawy brzegach;
Lubo Czarne, którego choć Ordyńczyk broni,
Naszéj jednak zdobyczą będzie, da Bóg, broni,
Saméj mi tylko, radzę-ć, nie tykaj Śreniawy,
Któréj nurt nieraz bywał krwią pogańską krwawy.
Niechaj ją Zefir wiecznie powiewając chłodzi.
Niech jéj wód zbytnią suszą krople nie odchodzi,
Niech spokojnie w ozdobę téj ojczyźnie płynie
I przy nagrodzie jako zasłużonéj słynie.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Andrzej Morsztyn.