Sąd nad Antychrystem/Zakończenie
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Sąd nad Antychrystem |
Wydawca | Ilustrowany Kurier Codzienny |
Data wyd. | 1927 |
Druk | Drukarnia Ilustrowanego Kuriera Codziennego |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Zbliżały się święta Wielkiej Nocy. Pierwsze promienie wiosennego słońca ogrzewały ziemię, skostniałe konary i gałęzie drzew. Ciepło i słońce zwabiły w Aleje Ujazdowskie tłumy publiczności. Jedni, przyszli tutaj, by ogrzać swoje kości po długotrwałej zimie, drudzy, aby wziąć udział w odbywającej się tu co roku, rewji mód wiosennych. Z Łazienek i Ogrodu Botanicznego dochodził uderzający zapach ziemi, którą słońce uwolniło z powłoki lodu i śniegu. Ludzie wchłaniali chciwie ten zapach, jakby chcieli wynagrodzić swoim płucom duszne powietrze mieszkań w czasie długich miesięcy zimowych.
Przez tłum spacerujących przebijała się zręcznie Hanka Krzeszówna. Wysoką, zgrabną figurę obciskał dobrze skrojony kostjum z miękkiego angielskiego materjału. Szyję owijał szczelnie piękny lis Alaska i szeroką puszystą falą spadał na jej plecy. Szła szybko, jakby się bała gdzieś spóźnić. U wejścia do Łazienek spostrzegła znanego literata Juljana Saję. Zwolniła kroku, podeszła do niego i dotknęła jego ramienia. Saja odwrócił się szybko. Przez twarz przebiegł mu uśmiech szczęścia i zachwytu. Ucałował obie ręce pani Hanki.
— Tak długo kazałaś mi czekać... — mówił z wyrzutem.
— Zawsze się spóźniam, odpowiedziała ze śmiechem, — mężczyzna powinien trochę potęsknić...
— Ależ tęsknię nietylko chwilę, tęsknię przez wszystkie godziny, w których nie jestem przy tobie Hanko...
— Naprawdę? — spytała, patrząc mu zalotnie w oczy.
— Naprawdę, — odpowiedział cicho i delikatnie ujął ją pod rękę.
Przytuliła się miękko do jego ramienia i weszli razem do Łazienek.