<<< Dane tekstu >>>
Autor Kazimierz Bartoszewicz
Tytuł Słownik prawdy i zdrowego rozsądku
Data wyd. 1905
Druk Jan Cotty
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały słownik
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
O.

Obiadek, jeden z najświetniejszych wynalazków dyplomacji, przy obiadku bowiem da się niejedną trudną rzecz przeprowadzić. Obiadkami minister łagodzi przeciwników politycznych, arystokracja jedna sobie stronników, fabrykant, kupiec, przemysłowiec wyrabiają sobie reklamkę. Zwykły „obrad proszony“ (bez interesu) patrz pod: nudy. Żona czekająca na męża z obiadem, patrz pod: słodycze pożycia małżeńskiego.
Objektywizm czyli przedmiotowość, osoba, mieszkająca bardzo daleko, za lasami, za górami, — każdy bowiem krytyk wybiera się zawrzeć z nią znajomość, dąży do niej czasami przez lat kilkadziesiąt i — w drodze umiera.
Obojczyk, kość całkiem zdaje sie nie potrzebna żokejom i udającym panów na wyścigach („panowie jeżdżą“), ponieważ ciągle je sobie łamią.
Obowiązek, rzecz, której spełnienia wymagamy od wszystkich, tylko nie od siebie. „Spełniłem swój obowiązek“ mówi z dumą lis, chrupiąc resztę kości zaduszonej kury.
Obraza bywa rozmaita. Obraża się np. poetę „Młodej Polski“, kiedy się pisze o nim, że ma talent Mickiewicza. Jeżeli jeden drugiemu powie w oczy prawdę, następuje wówczas obraza honoru. W dziejach biblijnych największej obrazy doznała Putyfara, ujrzawszy w swych rękach płaszcz Józefa.
Obrazki malują dziś nasi wielcy artyści — dawniejsi malowali obrazy. Wartość obrazków zależy od ram. Obrazki „nowej szkoły“ można poznać po tem, że przewrócone do góry nogami nietylko nic nie tracą, ale jeszcze zyskują, często bowiem są więcej zrozumiałe. Obrazobórcy patrz pod: impresjoniści.
Obrączka, kajdany dla mężczyzn, swoboda dla kobiet. Dla młodzieńca, który wpadł w „zaćmienie obrączkowe“ niema już żadnego ratunku.
Obstrukcja może być żołądkowa lub parlamentarna. Pierwsza da się usunąć środkami domowemi, druga orderami, obietnicami, łapówkami i t. d.
Obyczaj może być dobry albo zły. W państwie „dobrych obyczajów“ okradają banki, tępią narodowości, katują dzieci i t. d. Powieść obyczajowa może być nieobyczajna. Szkoła obyczajów, patrz pod: teatr Nowości.
Obywatel wiejski uważa się za krowę dojoną przez pachciarza, Towarzystwo kredytowe, żonę, córki, ekonoma, wierzycieli, handlarzy zboża i t. d. Wróble zjadają mu pszenicę, grady tłuką zboże, chłopi wypasują łąki i las wyrąbują, dzieci otrząsają owoc, słońce wypala oziminę, deszcze niszczą jarzynę, zające ogryzają kapustę, świnie i bydło włażą w szkodę, lisy duszą kury, wilki porywają owce i t. d. O dalszych rozkoszach wiejskiego obywatela czytaj pod: kret, kąkol, szarańcza, myszy, podatki, kolator, serwituty, powódź, ogień, goście z miasta i t. d. Ztąd też nikt jeszcze nie widział obywatela, któryby wiecznie nie narzekał. Pada deszcz, płacze, że mu pszenica porośnie, ziemniaki pogniją; — jest susza, łamie ręce, że zboże się wysypie, buraki przepadną; panuje wielki urodzaj, narzeka, że ceny zboża spadają, a podczas nieurodzaju nie cieszy go podskoczenie cen w górę.
Oczkowanie ma na celu uszlachetnianie drzew owocowych przez przeniesienie pączków z drzew uszlachetnionych na dzikie. Dlatego też kobiety, chcąc uszlachetnić dzikich mężczyzn, używają w tym celu oczkowania. Znają się na tej sztuce zarówno panny, jak mężatki. Lekkie oczkowanie bywa zazwyczaj bez groźnych następstw, silne prowadzi do wielu nieszczęść, czasami nawet do małżeństwa. Wojciech Oczko, słynny lekarz polski z końca wieku XVI pisał o zgubnych skutkach „rzucania oczkiem“.
Oda, wiersz, zaczynający się od: o ty! a najczęściej poświęcony wychwalaniu jakiegoś bałwana. Dziś ody wyszły już z mody, — zastępują je życiorysy, interwiewy, wstępne artykuły, korespondencje... Im autor ich więcej łże, tem większej spodziewa się nagrody.
Odcinek, dolna część dziennika przeznaczona do drukowania głupstw wszelkiego rodzaju.
Odezwa, nagromadzenie górnolotnych frazesów. Zysk z odezw mają najczęściej ci tylko, co je podpisują, ponieważ rodzi się w społeczeństwie przekonanie, że owi panowie czemś są i coś znaczą. Najwięcej jest odezw do składek, ale mało już kto na nie się łapie.
Ofiarność publiczna — osoba niegdyś tęga, żywa, pełna ruchu, nielubiąca siedzieć w domu, stąd wszędzie było można się z nią spotkać. Obecnie niesłychanie schudła, cierpi na anemję i rzadko się wśród ludzi pokazuje. — Każda żona jest „nieszczęśliwą ofiarą“, stąd też należy być z uwielbieniem dla panien, które wiedząc, co je czeka, nietylko nie usuwają się od palmy męczeńskiej, ale z ochotą biegną na jej spotkanie.
Oklaski, najlepszy sposób przewrócenia w głowie młodym autorom dramatycznym. Bierze się trochę rąk kobiecych i młodzieży i uczy się uderzać niemi szybko dłoń w dłoń, aby wydawały hałas odpowiedni. Burda tego rodzaju wyprawiona w teatrze ma własności magnetyczne, przyciąga bowiem młodego autora na scenę. Im większy hałas, tem więcej szurga nogami i jak koń głową na dół kiwa. Od tego kiwania powstaje lekkie zapalenie opon mózgowych, czego zwykłem następstwem obłęd wielkości (megalomanja). Lekarze zalecają choremu wstrzymanie się od pisania, a jeśli nie chce usłuchać rady, to zastosowywane bywają okłady krytyczne. Przy bardzo rozwiniętej chorobie używa się gwizdawek podczas wystawienia nowego utworu dotkniętego chorobą młodzieńca. Rzucanie na scenę zgniłych jaj, cebuli, ogryzków od jabłek i wieńców ze słomy jest środkiem zbyt energicznym, choć w przewlekłem stadjum choroby jedynie skutecznym.
Oko, część ciała stworzona dla użytku optyków i okulistów. Ładne kobiety i strach mają „duże oczy“; u pierwszych jedno oko jest już tak wielkie, że można w nie „wpaść“. Jestto rzecz niebezpieczna dla ludzi, mających duże obowiązki, a mało czasu i pieniędzy, — gorzej jednak bywa, jeżeli jednemu z takich goła panna „wpadnie w oko“ i wyleźć z niego nie chce. Wiatr ma brzydki zwyczaj, że biednemu „w oczy wieje“. Kodeks nie zabrania „strzelania oczami“ (patrz: oczkowanie), choć często rany bywają tak śmiertelne, iż raniony wówczas dopiero z nich się wyleczy kiedy „zamknie oczy.“ W małżeństwie obustronne „zamykanie oczu“ bywa często podstawą szczęścia domowego. Pokazywanie „perskiego“ lub „tatarskiego“ oka zdarza się najczęściej na placach i w halach targowych; trudnią się tem damy handlujące mąką, jarzynami i owocami.
Okoliczności mogą być sprzyjające lub niesprzyjające, szerokie lub wązkie, długie lub krótkie, w kratki lub paski, łagodzące lub obciążające, sukienne lub nankinowe; — najczęściej spotykane są czarne lub szare, rzadko zielone lub czerwone. „Z kim okoliczność?“ — elegancka forma zapytania o godność i nazwisko.
Okręt, patrz pod: majtki i Malinowski.
Olbracht v. Albert, mistrz Krzyżacki, pierwszy książę pruski, lennik Polski, syn Zofji Jagiellonki. Przysięgał wierność Zygmuntowi I na rynku krakowskim. Następcy jego okradali swych panów i sąsiadów. Wreszcie za pomocą rozbojów, fałszerstwa monety i t. d. stali się niezależnymi. Ponieważ jednak na złodzieju czapka gore, starają się wytępić tych, których byli hołdownikami. Używają na ten cel sum skradzionych, wygłaszają mowy w Malborgu, różne Hammersteiny swym dawnym panom mówią: „my rozkazujemy, a wy macie słuchać“ — i t. d.
Olej, od czasu nafty, gazu i elektryczności, coraz bardziej idzie w zapomnienie. Brak oleju ogromnie też odczuwać się daje nawet u narodów szczycących się swoją cywilizacją. W ostatnich czasach odczuć się dał zwłaszcza w sejmie pruskim, w mowach Bülowa i Hammersteina (patrz wyżej), chociaż obaj ci panowie do tego się nie przyznawali. Cała nadzieja, że z czasem przekonają się o niepowodzeniu swych usiłowań i każdy z nich z żalem przyzna: oleum et operam perdidi.
Omne trinum perfectum — każde trzy doskonałe, każda trójka doskonała, np. nożowiec, alfons i ćma nocna, albo: Tiedemann, Hansemann i Kenemann albo: karty, loterja i totalizator i t. d. i t. d.
Omnia vincit amor — wszystko zwycięża miłość. Frazes ten, całkiem jasny po łacinie, jest po polsku rodzajem wyroczni delfickiej, bo można go tłumaczyć, jak się komu podoba, a mianowicie: albo miłość jest zwycięzcą wszystkiego, albo też wszystko jest zwycięzcą miłości. To drugie tłumaczenie więcej zgadza się z rzeczywistością. Zwyciężają miłość wśród dziewic: przesądy, „urodzenie“, krewni, formy światowe, walka o chleb, intrygi przyjaciół i przyjaciółek, interesa familijne, „dobre partje“ i t. d. Młodzieży męskiej do pójścia za „głosem serca“ stoi na przeszkodzie głównie... brak posagu.
Opera, dziwoląg muzyczny. Jedni grają na różnych hałaśliwych instrumentach, a drudzy przebierają się za królów, książąt, rycerzy, zbójów i wrzeszczą niemiłosiernie. Dawniejsze opery można było, przy natężeniu władz umysłowych, jako tako zrozumieć, — dziś za najlepsze uchodzą te, których nikt nie rozumie, a które naśladują wycia psów, ryki zwierząt, tłuczenie szkła i garnków, piski tysiąca niemowląt, jęki wbijanych na pal murzynów, dźwięki trąby sądu ostatecznego. Libretta do oper patrz pod: Rozbicki. Nasi libreciści w ostatnich czasach otrzymali specjalny przywilej znęcania się nad Mickiewiczem i Słowackim.
Opinja publiczna, była to bardzo porządna niewiasta, która się jednak „puściła“. Talleyrand mówił: „znam kogoś, co ma więcej rozumu, niż Napoleon, Wolter i wszyscy ministrowie, jacy byli, są i będą — jest to opinja publiczna.“ Ale Talleyrand dawno umarł, a rozumna i uczciwa niewiasta zeszła na ladacznicę, korzącą się przed każdem powodzeniem. Kiedy pewnemu magnatowi, ubiegającemu się o wysokie stanowisko, zwrócono uwagę, że ma „popsutą opinję“, — uśmiechnął się i zapytał: a ileż będzie kosztowała jej reparacja?
Ortografja, przeżytek, z którym stanowczo zrywają młodzi poeci i rozmarzone dziewice.
Organy kościelne, najwspanialszy instrument muzyczny, zbiór narzędzi dętych. Organy publiczne, v. dzienniki, sprawiają kakofonję i są zbiorem narzędzi nadętych.
Operacja, patrz pod: krytyka, lichwiarz.
Osa, patrz pod: dewotka i dziennikarz.
Ostatni wtorek, kryzys warjacji karnawałowej. Chorzy i chore dobywają ostatka sił; z objawami szału rzucają się sobie w objęcia i kręcą się, jak owce dotknięte kołowacizną. Uderzają się kolanami, włażą sobie na odciski, popychają się; czasem tracą równowagę, i padają na ziemię, rozbijając głowę i łamiąc patyki, zwane nogami. Twarze ich blade, niewyspane, oczy podsiniałe, całe ciało spocone, gorące. Olbrzymie pragnienie chorzy zaspakajają falsyfikatami win (ob. cienkusz); chore poprzestają na wodzie ocukrzonej i zafarbowanej. Większa część chorych około północy odzyskuje pomału władze umysłowe, — mniejszość powraca do przytomności dopiero nad ranem. Rekonwalescencja trwa dni 46, od środy popielcowej do świąt wielkanocnych. Chorych w tym czasie trzyma się na djecie, z ograniczeniem potraw mięsnych. Rekonwalescentki wymawiają przez sen męzkie imiona.
Ożenek — podanie o przyjęcie do szpitala warjatów. Lud krakowski śpiewa:

Ożeń się i nie bój się! dobrze tobie bedzie,
Bedziesz miał co kochać, ale jeść nie bedzie.

Ozór starej baby, patrz pod: perpetuum mobile.

Otręby, patrz pod: wstępne artykuły, krytyki teatralne i t. d.
Oświadczyny, zawrót głowy nad brzegiem przepaści.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Kazimierz Bartoszewicz.