<<< Dane tekstu >>>
Autor Leon Wachholz
Tytuł Sacher Masoch i masochizm
Podtytuł Szkic literacko-psychiatryczny według collegium publicum
Data wyd. 1907
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


I. Życiorys Sacher-Masocha.

Entuzyastyczny wielbiciel a zarazem i fantastyczny biograf Sacher-Masocha, Schlichtegroll, wyraża się, że »najlepszy komentarz do dzieł Sacher-Masocha stanowi jego życiorys«. »Życie jego nie biegło utartym szlakiem, było ono zmienne, szalone, genialne, to zmysłowością trawione, to znów spokojne a tak zmienne i różnobarwne, jak ono z pism jego do nas przemawia«. W istocie było ono takiem, jak je w tych słowach charakteryzuje wspomniany biograf, z tą tylko różnicą, że na miano genialnego żadną miarą nie zasługuje. Tę przesadę w określeniu jego życia możemy wybaczyć Schlichtegrollowi, który nie waha się na wstępie swej pracy stawić skromnego, choć utalentowanego nowelistę na równi z Göthem, ba nawet wyżej od Göthego jako jego następcę, za co go słuszna a ostra spotyka odprawa ze strony Eulenburga. »Porównanie Sacher Masocha z Göthem musimy jako niegodną i potwarczą profanacyę odeprzeć«, gdyż »nie umiał on przez całe swe życie wedle przepisu Fausta poezyi przewodzić, ani też oprzeć się potęgom, niszczącym jego egzystencyę. Nie z Göthem, lecz z Güntherem, Lenzem, nieszczęśliwym Bürgerem, Grabbem i innymi, z własnej winy wykolejonymi »geniuszami« możnaby go zestawić. »Nie umiał się poskromić — wedle słów Göthego — i tak rozpłynęło się jego życie, jak i twórczość«. Tak, i słusznie, Eulenburg.
Pochodzenie Sacher-Masocha uważa Schlichtegroll za trudne do określenia. Krew Sacher-Masocha była jego zdaniem mięszaną i złożoną z pierwiastków hiszpańskiego, niemieckiego, a nadewszystko słowiańskiego. Porzućmy fantastyczne wywody Schlichtegrolla, a zwróćmy się do autentycznych danych.
Wurzbach[1] podaje, że rodzina ojca tj. rodzina Sacherów wywodzi się z Hiszpanii, zaś rodzina matki, z domu Masoch była słowiańską. W przeciwstawieniu do Schlichtegrolla, wywodzącego rodzinę Sacherów od hiszpańskiego szlachcica Don Macieja Sachera, który za czasów Karola V, jako ranny miał się osiedlić w Czechach i tu czeszkę pojąć za żonę, odnosi Wurzbach datę uzyskania szlachectwa przez rodzinę Sacherów do czasów o wiele późniejszych, bo do r. 1729. Dyplomem bowiem z 8. czerwca 1723 nadano Janowi Jerzemu, Franciszkowi Józefowi i Ignacemu Fortunatowi, trzem braciom Sacherom godność stanu rycerskiego z przydomkiem Cronthal, a to za zasługi ich ojca Tomasza, oddane państwu przy dostawach dla wojska w czasie wojen zwłaszcza tureckich. Dziad ojczysty naszego autora, Jan, przybył do Galicyi jako urzędnik salin, a z biegiem czasu doszedł do godności c. k. radcy gubernialnego we Lwowie. Zmarł on w r. 1836 w czasie, gdy syn jego Leopold, ojciec naszego autora, osiągnął już był ważne stanowisko dyrektora policyi we Lwowie. Jakim człowiekiem co do charakteru i co do zdolności był dziad autora Jan, trudno coś powiedzieć, i niewiadomo, czyby go był Franciszek Kratter[2] zaliczył do tych »niewielu pilnych, zdolnych i uczciwych urzędników, jakich poznał we Lwowie, do tych, którzy zasłużyli na mniemanie, że służyli państwu uczciwie«. Syn jego, dyrektor lwowskiej policyi, jest nam już lepiej znany. Pepłowski[3] pisze: »nad spokojem i legalnym porządkiem w stolicy (Lwowie) czuwał jednooki Sacher-Masoch, dyrektor policyi«, zarazem archeolog, numizmatyk, protektor muzyki i autor bezimiennie wydanej książki p. t. »Polnische Revolutionen. Erinnerungen aus Galizien. Prag 1863«. Wartość dzieła tego, dzięki porównaniu go z dziełem Maurycego barona Sala (»Geschichte des polnischen Aufstandes im J. 1846«), tajnego radcy i szefa sekcyi w ministerstwie stanu, zarazem także naocznego świadka wypadków z r. 1846 i innymi autentycznymi dokumentami tak określa Pepłowski: »W pracy tej, której fantastyczność, niezwykły zaiste objaw u emerytowanego policyanta, budzić musi komiczne wrażenie u każdego, choćby pobieżnie z przeszłością Galicyi obznajomionego... Aureolą lojalności otoczył on Jakóba Szelę!« Szczegół ten o wartości dzieła ojca naszego autora o tyle ważny, o ile już sam przez się tłómaczy tem większą fantastyczność w przedstawianiu faktów przez syna w jego powieściach, osnutych na wypadkach z roku 1846. Tak bezimiennie wydane dzieło powyższe, jak i działalność Leopolda Sacher-Masocha, jako dyrektora policyi, składają wymowne świadectwo, iż nie był on nam bynajmniej życzliwym, a jeśli żywił jakąkolwiek życzliwość dla Słowian, to chyba wyłącznie dla Rusi, podobnie jak później jego syn, autor powieści. Tej życzliwości dla Rusi dowodziłaby także pewna wzajemność, objawiająca się n. p. w przypisaniu mu przez Dyonizego Zubrzyckiego, Rusina, dzieła, wydanego drukiem stauropigiańskim[4].
Leopold Sacher, dyrektor policyi lwowskiej, pojął za żonę Karolinę Masoch, córkę profesora wszechnicy lwowskiej, a zarazem doktora medycyny, członka kollegium doktorskiego w Wiedniu, Franciszka Masocha. Wedle Schlichtegrolla, a za nim wedle Eulenburga, rodzina Masochów miała być rodziną rusińskiej szlachty. O szlachectwie tem rodziny Masochów milczą wszelkie autentyczne dokumenty. Wurzbach, nie ujmujący nikomu przynależnego mu tytułu, nazywa dziada macierzystego naszego autora wprost »Dr Franz Masoch« z pominięciem dodatku »von«, określającego szlachectwo. Podobnie opiewa jego tytuł w urzędowym schematyzmie z r. 1806. Tak więc na tych podstawach wyłączonem jest, by Dr Franciszek Masoch posiadał szlachectwo, co więcej nawet, nie ma żadnych danych, któreby dozwalały go uważać za Rusina, a nawet może wogóle za Słowianina.
Franciszek Masoch[5] urodził się 21. kwietnia 1763 w Nowej Moldawie w Banacie Temeszwarskim, uczęszczał do szkół średnich w Schemnitz i w Wacowie na Węgrzech, na filozofię w Tyrnawie i Pradze, na wydział lekarski wreszcie w Wiedniu, gdzie też w r. 1788 uzyskał stopień doktora medycyny. Przez pewien czas pełnił obowiązki asystenta medyczno-chirurgiczno-praktycznej szkoły w szpitalu powszechnym. Chociaż nic zgoła nie ogłosił drukiem, uzyskał nominacyę na profesora zwyczajnego (14. listopada 1793) lwowskiej wszechnicy i w tymże czasie przybył do Lwowa, ożeniwszy się na krótki czas przed swem przesiedleniem. Od r. 1793 do 1807 był głównym nauczycielem licznych chirurgów galicyjskich i dostąpił w roku 1802 po raz pierwszy, a w r. 1828 po raz drugi godności rektora. W roku 1807 był zniewolony ustąpić z profesury, zdaje się z powodu zarzucanej mu »Lauigkeit in Dienstsachen«. W r. 1805 zniesiono uniwersytet we Lwowie, zamieniając go na liceum, przyczem wydział lekarski przeobrażono na studyum chirurgiczne. Wybitniejsze siły nauczycielskie przeniesiono z wydziału lekarskiego na ten sam wydział wszechnicy Jagiellońskiej. Dr Masoch pozostał we Lwowie jako profesor studyum chirurgicznego, opuścił jednak swe stanowisko po dwóch latach.
W r. 1816 oświadczył on gotowość objęcia wykładów bez wynagrodzenia, jeżeli będzie napowrót ustanowiony wydział lekarski. W latach 1818, 1819, 1827—28 i 1837—38 pełnił obowiązki protomedyka we Lwowie, w dalszym czasie zaś sprawował ten urząd bezpłatnie. W r. 1838 obchodził uroczyście 50-tą rocznicę swego doktoratu, przyczem ówcześni lekarze lwowscy uczcili nestora swego ofiarowaniem mu srebrnego pucharu ze stosowną dedykacyą[6]. Mniej szczęśliwym był Masoch jako ojciec rodziny, gdyż wcześnie utracił jedynego syna, również lekarza, który zmarł w czasie epidemii duru. Z dwóch córek jedną wydał za Leopolda Sachera, dyrektora policyi. Pragnąc zaś, aby nazwisko jego z nim nie zaginęło, wniósł podanie do tronu o zezwolenie na dołączenie jego nazwiska do nazwiska zięcia Sachera i jego potomstwa. Cesarskie postanowienie z 18. listopada 1838 uczyniło temu życzeniu zadość, odtąd też zięć jego i wnuk nosi nazwisko Sacher-Masocha. Zmarł w roku 1845 we Lwowie, licząc 82 lat życia.
O siłach nauczycielskich, jakie uzyskał lwowski uniwersytet w początkach swego istnienia, tak się wyraża Schlözer[7]: »aber nach Lemberg hat man unbekannte, meist ungelehrte, oft Leute ohne allen moralischen Charakter aus den übrigen Provinzen der Monarchie hingeschickt: diese sollen ais öffentliche Lehrer die Aufklärer von Rot-Russland werden«. Co do Masocha można tylko stwierdzić, że w nauce pozostał zupełnie nieznanym, mimo, iż niewątpliwie oddał społeczeństwu lwowskiemu usługi jako lekarz. Do usług tych, a zarazem zasług, należy zaliczyć czynny jego udział w tłumieniu groźnej epidemii w r. 1806, a następnie to, że wspólnie z prof. Sedeyem i prof. Krausneckerem starał się rozpowszechnić szczepienie krowianką[8], którą sprowadzał z Anglii (Boduszyński wprowadził szczepienie ospy w Krakowie już w r. 1801). Charakter jego musiał być nieposzlakowany, czego dowodem byłaby urządzona dlań przez lwowskich lekarzy uroczystość jubileuszowa, oraz nadanie mu przez magistrat lwowski honorowego obywatelstwa.
Trudniejszą do rozstrzygnięcia jest sprawa jego narodowości. W tym względzie nie ma żadnych danych w archiwum lwowskiego uniwersytetu[9]. Że nie zaliczał się do polskiej narodowości, wynika między innemi i stąd, że nazwisko jego nie mieści się w Słowniku lekarzy polskich Kośmińskiego. Z brzmienia nazwiska jego »Masoch« (Gąsiorowski nazywa go fałszywie Massokiem) nie można, zdaniem slawistów, których o zdanie zapytywałem, nic stanowczego wnosić. Okoliczność, że urodził się w Banacie temeszwarskim, nie wyłącza pochodzenia południowo-słowiańskiego, lub może węgierskiego. W każdym razie pewnem jest, że nie był on potomkiem szlacheckiej rusińskiej rodziny, gdyż taka nigdy nie istniała. Tej pewności nie może zmienić oświadczenie naszego autora, wnuka dra Masocha, ogłoszone w r. 1866[10] w odpowiedzi na surową krytykę Lorma, że nie jest, jak go nazywa Lorm, »ein deutscher Pole, Czeche, oder Slovene, sondern ein galizischer Russe«, gdyż urodził się »von russichen Eltern in dem russischen Galizien«. Twierdzeniu powyższemu przeczą dokumenty, a zaprzeczyłby zapewne i ojciec jego, gdyby był o narodowość swą zapytywany. Już i krytyk jego dzieł O. Glagau[11] nie dawał wiary, aby był Rusinem z urodzenia, a potem dopiero wyuczył się języka niemieckiego. Ruskość jego pochodzenia jest na podstawie dokumentów tak samo nie autentyczną, jak nie rzeczywistemi, lecz tylko w jego fantazyi zrodzonemi są osoby wrzekomej jego ciotki, rusińskiej hrabiny Tarnów[12], lub jego przyjaciela, rusińskiego hrabiego Komarowa[13] i t. d. Autor nasz mógł się co najwięcej sam uważać za Rusina i to tem samem prawem, jakby się mógł uważać za Polaka[14], lub za członka jakiejkolwiek wybranej przez siebie narodowości.
Leopold Sacher-Masoch syn urodził się we Lwowie 27. stycznia 1835[15] i miał być zrazu bardzo wątłem dzieckiem tak dalece, że dla utrzymania go przy życiu przyjęto dlań — wedle Schlichtegrolla — mamkę, wieśniaczkę rusińską z pod Winnik pode Lwowem. Od mamki swej uzyskał zdrowie i siły, a nadto wedle Schlichtegrolla także »głęboką miłość dla ludu małoruskiego«, którą w istocie na każdej niemal karcie swych pism potem objawiał, łącząc ją z równie głęboką nienawiścią do wszystkiego, co polskie. Zdaniem Schlichtegrolla zawdzięczał on swej rusińskiej mamce wiadomości takie, jak podanie o Iwanie Groźnym, o czarnej carowej z Halicza, o panu Kaniowskim, Chmielnickim i o Esterce, która tak umiała opętać »dumnego« króla Kazimierza W., że poważyła się córki swoje, z królem spłodzone, wychowywać w wierze żydowskiej. Zaiste niezwykle uczoną musiałaby być ta mamką, wzięta ze wsi, której znane byłoby nawet podanie Długosza o wrzekomych córkach króla Kazimierza W., jak wiadomo odrzucone przez historyków, jak Caro lub Świeżawski, jako bezpodstawne[16]. Szczegóły te, dotyczące niezwykłego historycznego wykształcenia mamki, podane przez Schlichtegrolla, pochodzić muszą od samego Sacher-Masocha, podobnie jak i fantastyczne opowiadania o wrzekomych spiskach pań polskich z r. 1846 (miały na balach dusić oficerów austryackich pętlami drucianemi) i o okrutnej Józefie Kaliszewskiej. Pierwsze lata swej młodości spędził na wsi w okolicy Lwowa, zabawiając się, jak pisze Wurzbach, z rówieśnikami polskimi, rusińskimi, żydowskimi i szwabskimi (koloniści niemieccy) po polach, lasach, karczmach i t. d. Tutaj to na wsi miał (jako mały chłopiec!) zdaniem Schlichtegrolla, widzić i poznać »den galanten polnischen Edelmann und sein lüsternes, herrschsüchtiges Weib!...« W r. 1848 przeniesiono ojca jego w charakterze radcy dworu do Pragi, gdzie się nasz autor, wówczas 13-letni, zaczął dopiero uczyć języka niemieckiego. W Pradze ukończył on studya gimnazyalne i filozoficzne. Około r. 1850 objął ojciec urząd w Gracu, a syn poświęcił się teraz studyom prawniczym, poczem uzyskał w r. 1855 stopień doktora praw, w rok potem zaś habilitował się tamże do historyi powszechnej i rozpoczął wykłady o epoce reformacyi. W r. 1867 wydał pracę »O powstaniu w Gandawie za Karola V« (Bazylea 1857), w której, oparłszy się na źródłowych badaniach, wystąpił ostro przeciw Schlosserowi, uchodzącemu naówczas za niewzruszoną powagę na polu badań historycznych. Krytyka powitała dzieło nader przychylnie, zawodowcy jednak pominęli je milczeniem, podobnie jak i następną, a zarazem ostatnią jego historyczną pracę p. t. »Upadek Węgier i Marya Austryaczka« (Lipsk 1862). Zniechęcony niepowodzeniem na polu naukowem, a zachęcony natomiast poczytnością swych krótkich powieści, zatytułowanych: »Historye galicyjskie«, z których pierwsza »Emisaryusz« ukazała się w Pradze 1863, poświęcił się wyłącznie literackiej pracy. »Historye galicyjskie« dotyczyły wypadków z roku 1846, przedstawionych fantastycznie, niezgodnie z prawdą, podobnie jak w bezimiennem dziele jego ojca. Wurzbach wyraża się, że w nowelach tych traktował Polaków »jak policyant Metternichowski«. Atoli już w tych nowelach dał wybitny wyraz swego szczególniejszego uczucia względem Rusi. W tym czasie zaczyna nasz autor nawiązywać stosunki z kobietami. Schlichtegroll pisze, że był on mężczyzną, który przyciągał do siebie kobiety, jak światło przyciąga móle; po zbliżeniu się zmieniały się role, kobieta stawała się świecą, on zaś motylem, który opalał sobie skrzydła. Pierwszym z kolei był jego stosunek z Anną Kottowitzową, córką i żoną lekarza, którą po rozstaniu się jej z mężem utrzymywał przez pewien czas aż do chwili, gdy ona z innym nawiązała stosunek miłosny. Kottowitzowa odgadła jego pociąg do ulegania kochanej kobiecie aż do ostateczności. Poczęła go udręczać. Pod wpływem tych udręczeń, przejmujących go tylko rozkoszą, i pod wpływem konieczności zdobycia środków na utrzymanie kochanki, ogłasza szereg powieści i tworzy swą »Wenus we futrze«, stanowiącą syntezę jego nienaturalnego pociągu płciowego i zapatrywań na stosunek obu płci względem siebie. Po zerwaniu stosunków z Kottowitzową przestał, jak się sam wyraził, »wierzyć w uczciwość kobiety«, mimo to poświęcił jeszcze pamięci niewiernej kochanki powieść »Rozwódka, dzieje cierpień idealisty«, w której zamieszcza spowiedź swą z lat tego stosunku. Z kolei nawiązuje i rozwiązuje stosunki z Fanny Pistor, z którą fotografuje się w pozie Seweryna i Wandy, bohaterów noweli »Wenus we futrze«, z baronową (?) Reizenstein, z aktorką Clairemont i wreszcie z aktorką Jenny Frauenfeld, z którą się nawet zaręczył. Wszystkie te stosunki nie były zdolne, zdaje się, zaspokoić jego odmiennej, niż u innych mężczyzn, pożądliwości, toteż nie sprawiły na nim głębszego wrażenia. Z pamiętników pierwszej jego żony[17] dowiadujemy się, iż czuła się przykro dotkniętą jego dziwnie naiwnem przedstawieniem poprzednich swych miłosnych stosunków.
W tym czasie poznał się Leopold z Aurorą Angeliką Rümelin, córką właścicielki trafiki w Gracu i urzędnika wojskowego, późniejszą swą żoną. Wedle Schlichtegrolla była to osoba przewrotna, ale zarazem sprytna, która umiała listami, pisanymi doń w tonie władczyni jego, tak rozbudzić w nim niezaspokojoną dotąd masochistyczną pożądliwość, że przykuła go do siebie, czyniąc zeń męża i ofiarę. Celem tem pewniejszego pozyskania go sobie, zarzuciła swe rodowe nazwisko, a przyjęła imię i nazwisko potwornej bohaterki z jego »Wenus we futrze«, Wandy Dunajew. Schlichtegroll przyznaje jej tylko spryt w ślizkich rozmowach i kokieteryjność, a jeźli Leopold dojrzał w niej i »ducha«, to dlatego, że poczuł do niej nieprzeparty pociąg płciowy, w myśl słów poety Grabbego: »co ci jest drogiem w kobiecie? czy może dusza gęsi? nie wierzę.... Kochasz mięso, a gdy ono jest ładne, to już w myśli dorabiasz doń duszę«. Ten nowy stosunek, ustalony małżeństwem, stał się, zdaniem Schlichtegrolla, źródłem zmartwień i udręczeń całego dalszego jego życia, aż do chwili wziętego z Wandą, względnie Aurorą rozwodu. Aurora powiła mu dwoje dzieci, Aleksandra i Dymitra, którzy wraz z córką jego, owocem stosunku z aktorką Clairemont, wychowywali się w jego domu. Przez cały czas pożycia ze swą żoną trwa walka o byt. Honorarya autorskie wpływają nierównomiernie, stąd raz w domu dobrobyt, częściej bieda. Zrazu porzucają Sacher-Masochowie Graz i zamieszkują w Brucku nad Murą, lecz i tutaj pobyt ich staje się wkrótce niemożliwym dzięki pani Sacher-Masochowej, jak podaje Schlichtegroll.
W r. 1877 odwiedza Leopold Lwów, poczem przenosi się z całą rodziną do Pesztu, gdzie stanąwszy na czele pisma: »Blätter für litterarische Unterhaltung« wydaje, lecz nie kończy romans »Syreny i Demony«. W Peszcie miała żona jego, która rozpoczęła tymczasem pod pseudonimem Wandy Dunajew literacką działalność, nawiązać stosunki z dwoma »starymi, bogatymi i obrzydzenie budzącymi« izraelitami. W r. 1881 porzuca Peszt i przenosi się do Lipska, gdzie wydaje pismo literackie »Auf der Höhe« zrazu nakładem Baumgärtnera, następnie Morgensterna, przez którego poznali Sacher-Masochowie Jakóba Rosenthala, występującego w Lipsku pod pseudonimem Armanda, potem w Paryżu pod głośnym pseudonimem Jacquesa St. Cére redaktora »Figara«. Gdy ten nawiązał stosunek z panią Sacher-Masoch, Leopold wsparty przez pannę Huldę Meister, współpracowniczkę w redakcyi, opuścił swą żonę, zabrawszy starszego syna Aleksandra ze sobą. Dzięki wpływom brata swego Karola i Huldy Meister pogodził się jeszcze ze żoną i w tym czasie obchodził w Lipsku r. 1883 dwudziestopięciolecie swej literackiej pracy. Wkrótce potem następuje ponowny rozdział ze żoną, która odtąd dzieli los wspólnie z Armandem[18] aż do r. 1888, aby być zastąpioną przez Annę Kalisch, wiarołomną żonę Pawła Lindaua. Po ostatecznem rozejściu się ze żoną, po stracie ukochanego syna Aleksandra, po upadku wreszcie pisma »Auf der Höhe« osiada skołatany przejściami Sacher-Masoch na wsi Lindheim w wielkiem księstwie heskiem w towarzystwie Huldy Meister, z którą wreszcie po przeprowadzeniu rozwodu z pierwszą swą żoną, wstępuje w związki małżeńskie. Odtąd zaczynają się dlań lata spokoju i cichego pożycia, zakłócane zrazu listami pierwszej żony, która — jak twierdzi Schlichtegroll — groziła mu publicznem ogłoszeniem jego pożądliwości i zachcianek płciowych. W odpowiedzi na groźby te zaznacza Sacher-Masoch, że fantazye jego nie byłyby się nigdy wyłoniły, gdyby ich ona była nie obudziła i nie podtrzymywała; nie zaznał ich nigdy przed pożyciem z nią i obecnie ich już przy boku kochającej drugiej żony nie doznaje.
W tym nowym okresie życia ogłasza nadal nowelle, przejęte zasadami Tołstojowskiego komunizmu. W romansie »Entre nous«, stanowiącym jak ongi »Rozwódka« spowiedź z ostatniej epoki życia, kreśli urok sielskiego pożycia damy z wielkiego świata, która po smutnem rozczarowaniu pierwszej młodości znajduje prawdziwe szczęście przy boku uczciwego, a szanującego ją człowieka. Pod postacią damy ukrywa swoją osobę.
Niedługo cieszy się w gronie nowej swej rodziny, żony i trojga dzieci szczęściem i spokojem, gdyż umiera 9. marca 1895 z powodu »choroby umysłowej«, jak twierdzi jego biograf Schlichtegrol, który ostatecznie przyznaje, że Sacher-Masoch był usposobienia nawskróś zmysłowego, lecz dodaje, że musiał być tak zmysłowym, jako umysł twórczy, a czy ten popęd do zmysłowości przebijał się w kierunku hetero- lub homoseksualnym, czy wreszcie algofilicznym, nie może mieć wpływu na wartość stworzonych dzieł.
W życiorysie, skreślonym przez Schlichtegrolla uderza oprócz wielu wspomnianych już szczegółów, z prawdą niezgodnych, obok przesadnego uwielbienia dla talentu autora pewna powściągliwość w określeniu tej jego strony, którą krótko zbywa mianem zmysłowości. A bliższe rozpatrzenie tej strony jego usposobienia jest tem ważniejsze, że ono tak silnie i jaskrawo przebija się w jego literackim dorobku i właśnie czyni go głośnym, przekazując jedno z jego nazwisk na określenie pewnej perwersyi płciowej.
Wedle Schlichtegrolla była Aurora Rümelin, względnie Wanda Sacher-Masoch, pierwsza jego żona tym demonem, który nietylko niszczył go materyalnie i udręczał niewiarą, lecz który wedle wspomnianej odpowiedzi samego autora obudził i podsycał w nim jego »fantazye« względnie perwersye płciowe. Zachodzi więc pytanie, czy Sacher-Masoch, kreślący w swych pismach tak jaskrawo pewnego rodzaju perwersye płciowe, sam je u siebie odczuwał, oraz czy, jeśli je odczuwał, były mu one a priori dane, czy też przez pierwszą jego żonę w nim obudzone?
Wychodząc z ogólnego pewnika, że poeta lub autor i to tak do tego podmiotowy, jak Sacher-Masoch, kreśli w swych pracach to, co w istocie czuje, musimy się oświadczyć za przypuszczeniem, że kreślił on perwersye płciowe dlatego, iż je w istocie odczuwał, iż był niemi dotknięty. Z pośród licznych jego powieści, nacechowanych tą perwersyą, najpierwsze miejsce zajmuje jego »Wenus we futrze«, będąca w znacznej części jego autobiografią. Powieść ta powstała jeszcze przed zapoznaniem się z pierwszą żoną, dowodzi ona zatem, że jego perwersya nie była wynikiem jej wpływu, lecz była mu a priori daną. Dowodu na to dostarcza sam Schlichtegroll w opisie zajścia, jakie Sacher-Masoch wrzekomo miał mieć w chłopięcym wieku z krewną swego ojca, hrabiną (?) Zenobią X... Wśród zabawy, ukrywszy się w pokoju Zenobii, był przypadkowym świadkiem jej czułej sceny z kochankiem. Za tę niezamierzoną śmiałość karze go Zenobia harapem i kopaniem, a ból doznawany sprawia mu nieopisaną rozkosz, zwłaszcza, że Zenobia ma w swych rysach coś despotycznego, a ubiera się stale we futra (?)! Odtąd czuje on nieprzeparty pociąg do Zenobii, lęka się jej, a kocha ją, czuje też odtąd pociąg do futer kobiecych; pracując już jako autor, musi spoglądać na futro kobiece, gładzić je ręką; używa papieru listowego z wizerunkiem kobiety we futrze z harapem w ręku.
Uprzytomnijmy sobie, co Sacher-Masoch, kreślący własną swą osobę w postaci Seweryna; bohatera powieści »Wenus we futrze« mówi przez usta jego o swych młodzieńczych pragnieniach i pożądaniach. Oto zeznaje, że od dziecka był już »nadzwyczaj zmysłowy«. Wcześnie już poczuł zmysłową miłość do gipsowej Wenery, zdobiącej bibliotekę ojca. Jako młodzieniec gardził miłością do kobiety, uważając to uczucie za coś nizkiego, mimo to jednak pokochał swą ciotkę, uchodzącą w rodzinie za rodzaj »Messaliny« od chwili, gdy ubrana w czerwoną aksamitną »kacabajkę«[19], podbitą futrem, zbiła go rózgą, a następnie kazała mu się pocałować w rękę (Zenobia). Odtąd ubóstwiał swą ciotkę, a raczej jej ręce, które go biły. Pociąg do futer uważa za wrodzony u siebie, bo żywił go już jako dziecię. Pociąg ten tłómaczy wpływem elektryczności, spływającej z futra. Elektrycznością tłómaczy także »czarodziejsko-dobroczynny wpływ« kotów na przeczulonych, drażliwych ludzi. Lubił zawsze koty dla tego wpływu, a kobieta, ubrana we futro, była dlań niczem innem, jak »wielkim kotem lub wzmocnioną bateryą elektryczną«. Futra pociągały go także jako oznaka władzy i piękna. Opisy tortur i męczeństw, dzieje Libuszy, Lukrecyi Borgia i t. p. wywoływały jego zachwyt, gdyż »w cierpieniu — jak wyznaje — odczuwam dziwny urok, a nic nie może tak mojej namiętności rozbudzić, jak tyrania, okrucieństwo, a nadewszystko wiarołomstwo pięknej kobiety... dusza Nerona w ciele Fryne we futrze«.
Uwzględniwszy choćby tylko te powyżej wymienione szczegóły musimy dojść do przekonania, że u Sacher-Masocha rozwinęła się perwersya płciowa wcześnie i niezależnie od wpływu jego pierwszej żony. Z tego uzasadnionego założenia wychodząc, musimy jego niejedną, jak się on sam wyraża »fantazyę«, którą objawił w pożyciu ze swą pierwszą żoną, położyć na karb jego wcześnie rozwiniętej perwersyi płciowej.
W myśl zasady audiatur et altera pars, wydaje się też koniecznem zapoznać się z temi jego »fantazyami«, które drobiazgowo opisuje jego pierwsza żona w swych niedawno wydanych pamiętnikach[20]. Zestawienie szczegółów, przywiedzionych przez żonę autora, z tem, co wiemy od niego samego i jego wielbiciela Schlichtegrolla, umożliwi nam z jednej strony ocenić istotną wartość tych zeznań żony, z drugiej strony zaś przyczyni się do tem dokładniejszego rozpatrzenia psychicznej strony Sacher-Masocha.
Pamiętniki swe zaopatrzyła »Wanda« Sacher-Masoch wiele mówiącym wyjątkiem z Fausta: »Mrowie, dawno nieznane ogarnia mnie mrowie, ogarnia mnie cały wszechból człowieczeństwa«. I przyznać trzeba, że czytając te smutne karty z życia, czuje się żal i odrazę do ich bohatera, jeźli się nań nie spogląda okiem lekarza.
Autorka pamiętników poznała swego męża drogą listów, pisanych doń zrazu bezimiennie i w tonie odpowiednim jego pożądaniu, dodaje jednak, że autorką tych listów była niejaka Frischauerowa, zaś ona przyjęła tylko na siebie odpowiedzialność za ich treść. Po listach nastąpiły schadzki, potem oddanie się autorki swemu przyszłemu mężowi, poród dziecka, które wkrótce zmarło, wreszcie dopiero legalne zawarcie małżeństwa. Przez cały czas obopólnego pożycia staczała ona ustawiczną walkę z masochicznym popędem męża, ulegając mu tylko z konieczności. I tak oddał jej mąż cały zarząd swych dochodów na podstawie pisemnego zobowiązania, mocą którego oświadcza, że odtąd ona jest jego władczynią, a on jej niewolnikiem. Gdy wskutek nieprzychylnych krytyk niemieckich, potępiających jego jednostronność w przedstawianiu kobiet surowych i okrutnych, tyranizujących mężczyznę z niemi związanego stosunkiem męża lub kochanka, prosiła go, aby zmienił w przyszłości usposobienie swych bohaterek przez wzgląd na zagrożoną poczytność jego pism, przyrzekł jej uczynić tę ofiarę w zamian za inną z jej strony, t. j. za zobowiązanie się jej do znęcania się nad nim, biczowania go i t. d. Z zamiłowania do futer zakupywał je dla niej, ubierał ją w fantastyczne, bogato futrami bramowane stroje, w które przyozdabiał także inne kobiety jak np. służące domu lub akuszerkę w chwili podejmowanych z nimi zapasów lub dziwacznych zabaw w zbójcę i żandarmów. Rozkoszą dlań było uledz przewadze tych kobiet; skrępowany przez nie, jako wrzekomy jeniec, prosił je, by go bezlitośnie biczowały. Niewłaściwy dobór kobiet do wymienionych zabaw sprawiał, że o zabawach tych rychło się wszyscy dowiadywali i z tego powodu stał się niemożliwy dalszy ich pobyt w Brucku. Popęd jego do poddawania się przewadze i tyranii kobiety doszedł do tego stopnia, że trapiony bólem zęba zgodził się na zabieg usunięcia chorego zęba tylko pod warunkiem, iż żona przybrana we futro, będzie w czasie zabiegu spoglądać nań srogo. Po wykonanym w takich warunkach zabiegu przyznał się, iż usunięcie zęba sprawiło mu tak wielką rozkosz, że chętnie zgodziłby się na wyrwanie wszystkich zębów, lecz tylko pod okrutnem jej spojrzeniem. Największem życzeniem jego było, aby ona podobnie, jak bohaterka jego »Wenus we futrze«, stała się wiarołomną i nawiązała z jakimkolwiek mężczyzną stosunek cudzołożny. W tym celu złożył w jej ręce pisemne oświadczenie, iż zrzeka się z góry prawa dochodzenia swej krzywdy i hańby, stąd dlań wynikającej. Oporność jej staje na przeszkodzie, iż nie dochodzi do takiego stosunku z wielu znajomymi i przyjaciółmi, którym w objęcia pragnął ją rzucić. Poszukuje dla niej kochanka drogą inseratów, zniewala ją do schadzek, listów miłosnych, lecz zrazu nadaremnie. Zgniewany jej niechęcią i odmową, zarzuca wszelką pracę i pogrąża przez bezczynność siebie, ją i troje dzieci w nędzę w czasie pobytu w Peszcie. Wszelkie prośby z jej strony, by podjął pracę i zdobył dla rodziny swej utrzymanie, nie odnoszą skutku. Odpowiedź jego brzmi stale, aby się oddała wynalezionemu przezeń kochankowi, Aleksandrowi Grossowi. Nędza, vis major, czyni ją uległą; on przejęty najwyższą rozkoszą, pomaga jej jak niewolnik w ubieraniu się i otwiera drzwi, wiodące do pokoju, w którym czeka ją kochanek i hańba. Ten przymus i pogwałcenie jej czci, jako kobiety i matki, przekonały ją, że to, co dotąd uważała u swego męża tylko za fantazyę poety, było tylko zmysłowością nizką i egoizmem. Odtąd straciła doń resztę przywiązania i pchnięta przezeń później w objęcia Rosenthala, wolała raczej pozostać czasową tegoż metresą, niż dzielić dalej nędzny los z swym mężem.
Popęd jego do zniewalania kobiety kochanej do wiarołomstwa, aby w ten sposób doznać, jak się sam wyraża, »największej rozkoszy«, istniał u niego oddawna, t. j. jeszcze przed poznaniem żony. I tak sam przyznał się przed nią, że kochanka jego, pani Kottowitz, stała się niewierną wskutek jego wpływu. Sam jej wyszukał kochanka w osobie pewnego oszusta i złodzieja, podszywającego się pod tytuł polskiego hrabiego, który nadto zakaził panią Kottowitz chorobą, określoną przez autorkę mianem »złej«. Tu rodzi się podejrzenie, czy chorobą tą nie była kiła, a dalej, czy ona nie udzieliła się potem naszemu autorowi? Całe to wydarzenie z panią Kottowitz posłużyło mu, jak już nadmieniono, do napisania nowelli »Rozwódka — dzieje cierpień idealisty«. Następna jego kochanka, pani Pistor, była również powolną jego życzeniu. Z nią to odtworzył dość wiernie sceny, opisane w »Wenus we futrze«, gdyż przebrany za służącego, wybrał się z nią w podróż do Florencyi; podróż tę odbył trzecią klasą, gdy ona jako pani jego zajmowała przedział pierwszej klasy. Usługiwał jej w podróży i pełnił służbę w przedpokoju jej mieszkania w chwili jej czułych spotkań z aktorem Salvinim, którego na wychodnem ubierał w zarzutkę i w rękę całował!
Nie zawsze udawało się autorce pamiętnika oprzeć się jego żądaniu, aby się nad nim znęcała. I tak musiała być mu w tym względzie powolną wśród jego choroby, na którą zapadł w czasie pobytu w Brucku. Był on właściwie zawsze chory, lecz chory z własnej wyobraźni, wmawiał bowiem w siebie różne znane i nieznane cierpienia; wówczas jednak wystąpiły u niego objawy nerwowe, świadczące o istotnej chorobie. Polegała ona na napadach »śmiertelnego lęku« wśród rozmowy z obcemi osobami lub wśród pracy. W tym samym czasie uległ pewnej nocy napadowi sennowłóctwa, a przebudzony opowiadał, iż we śnie widział się otoczony morzem płomieni, z pośród którego chcąc się ratować, zerwał się z łóżka i począł się szybko ubierać i uciekać. Trapiony przez chorobę, domagał się od niej natarczywiej, niż dawniej, aby się nad nim znęcała, mniemał bowiem, że tylko w ten sposób uspokoi się i poczuje się szczęśliwym. W rozterce z własnem uczuciem ulegała dla wrzekomego jego dobra i dobra dzieci tej jego żądzy, wreszcie zwróciła się o radę do dra Schmita. Schmit polecił jej zrazu ulegać nadal jego zachciankom, aby nagłem nieposłuszeństwem nie utracić jego zaufania, a zarazem powoli wpływać nań i przemawiać do jego rozsądku.
Charakterystyczne w tej mierze są jego listy, pisane do niej już jako do żony, których zakończenia brzmią: »byłbym szczęśliwym, gdybyś mnie kopnęła«, »bądź moją kochaną żoną i moją surową władczynią, moją lubieżną, okrutną Wenus we futrze«, »bądź czułą i okrutną, a spocznę u nóg twych kornie, jak posłuszny pies — Twój niewolnik« i t. d.
Dla oceny Sacher-Masocha, jako człowieka, a zarazem i autora, ważne są niektóre szczegóły, zawarte w pamiętnikach jego pierwszej żony, znajdujące potwierdzenie w życiorysie jego, skreślonym przez Schlichtegrolla. I tak czytamy tam, że doznawał on lęku w ciasnej przestrzeni, a wprost dziecięcemu ulegał przerażeniu w czasie burzy, okna zasłaniał wówczas storami i ukrywał się w łóżku, osłaniając nadto głowę pościelą. Objawiał on dziwne zamiłowania do futer i kotów. Mieszkanie jego kawalerskie w Gracu przesiąkło wonią kotów; śmierć jednego kota okupił bezsenną nocą i płaczem. Przywiązanie do kotów dzieliła z nim krewna jego, Róża Sacher, która ukochanego swego czarnego kota uczyniła swym nieodstępnym towarzyszem i ceniła jego intelligencyę wyżej nad rozum ludzi. Do najulubieńszych zajęć zaliczał on zabawę żołnierzami papierowymi, których posiadał wielką kolekcyę. Ustawiał ich chętnie w szeregi, manewrował nimi i staczał potyczki. W zabawach tych brał chętny udział brat jego, Karol.
Do cech charakteru jego zalicza autorka pamiętnika oprócz wygórowanej zmysłowości kłamliwość, zarozumiałość i łatwowierność. Kłamliwość jego polegała na tem, że osoby, z którymi wchodził w styczność, podnosił stale do godności szlacheckiej, obdarzając mianem hrabiów, książąt, a już conajmniej baronów. Tem należy sobie tłómaczyć z prawdą niezgodne twierdzenie o szlachectwie i o ruskiem pochodzeniu jego dziada macierzystego, dra Franciszka Masocha, opowiadania o krewnych i przyjaciołach z nieznanych rodzin hrabiowskich, n. p. o hr. Zenobii, hrabstwie Tarnów, a nawet wielce jest prawdopodobne, że baronostwo kochanek jego pani Kottowitz i Pistor było im tylko przez niego nadane. Kłamliwość jego usprawiedliwia autorka pamiętników powołaniem poety, twierdząc, »że nazwa kłamliwości byłaby za rubaszną dla ludzi, którzy, jak on, pozostają pod wpływem żywej wyobraźni. Ludzie ci widzą przedmioty takimi, jakimi one w istocie nie są«.
Zarozumiałość jego uwidocznia się w jego odpowiedziach na nieprzychylne mu krytyki, jeszcze więcej w listach do żony. Najjaskrawiej objawia się ona w jednym z tych listów, w którym pisze: »Na czci i sławie mi nie zbywa, poza Göthem i Heinem niema autora niemieckiego tak poczytnego i cenionego u wszystkich narodów, jak ja nim jestem«.
Łatwowierność wynikała u niego z dobroci i próżności, a przejawiała się w tem, że mimo złych stosunków materyalnych, długów, dawał się wyzyskiwać nakładcom pism swoich, tłómaczom, redakcyom dzienników i t. d.
Z zestawienia powyższych szczegółów, zaczerpniętych z pamiętnika żony, tak potępionej przez Schlichtegrolla, z tem, co Schlichtegroll o nim podaje i co sam autor o sobie powiada, wynika, że pamiętniki żony nie zawierają nic takiego, coby nie odpowiadało prawdzie, lub przynajmniej starało się ją w znacznej mierze na jego niekorzyść wypaczyć. Pamiętniki te, rozważone krytycznie, stanowią cenny materyał dla należytej oceny Sacher-Masocha jako człowieka i autora, zarazem dozwalają one objawiany przezeń w życiu, a opisywany w powieściach »masochiczny popęd płciowy wyjaśnić ku ekspiacyi jego czemś więcej, niż nic nie tłómaczącą zmysłowością, lub nieprawdziwem słowiańskiem pochodzeniem.




  1. Biographisches Lexikon. Wien 1874. T. 28.
  2. Briefe über den jetzigen Zustand von Galizien. Leipzig 1786.
  3. Z przeszłości Galicyi. Lwów 1895.
  4. Kronika miasta Lwowa. Lwów 1844.
  5. Finkel-Starzyński: Historya uniwersytetu lwowskiego. Lwów 1894. Str. III i d.
  6. Gazeta lwowska z 7. czerwca 1838. Nr 67.
  7. Staatsanzeigfen T. XII. Z. 45—48. Göttingen 1788. Str. 301—310.
  8. Gąsiorowski: Zbiór wiadomości do hist. sztuki lek. w Polsce. Poznań 1854. T. III. Str. 114.
  9. Wyjaśnień w tym względzie udzielił mi prof. dr Sieradzki.
  10. Gartenlaube (für Österreich).
  11. Por. przedmowę do Sacher-Masocha: Eigentum.
  12. Por. Sacher-Masocha: Venus im Pelz.
  13. Por. Sacher-Masocha: Marzella.
  14. W noweli swej: Das Volksgericht, wyraża się: »unsere Czaren, unsere Könige von Polen....«
  15. Por. Wurzbacha B.-L. l. c. Schlichtegroll podaje rok 1836 jako rok urodzenia.
  16. Patrz Balzera: Genealogia Piastów. Kraków 1895.
  17. Meine Lebensbeichte. Memoiren von Wanda von Sacher-Masoch. Berlin-Leipzig 1906.
  18. Jakób Rosenthal czyli Jacques St. Cére, wpływowy redaktor »Figara«, skończył swą karyerę w roku 1888, aresztowany z powodu sprawy Lebaudy.
  19. Słowa tego nieznanego ani Lindemu (Słownik. Lwów 1855) ani Ł. Gołębiowskiemu (Ubiory w Polszcze. Warszawa 1830) używa stale na określenie wolnego kaftana kobiecego, stanowiącego jego zdaniem część narodowego stroju kobiety polskiej i ruskiej. Warszawski »Słownik« Karłowicza, Kryńskiego i Niedźwieckiego (1902) podaje wyraz »kacabaj, kacabaja, kacabajka«, jako wyraz gwarowy, oznaczający »górne ubranie kobiece, rodzaj mantylki; katanka, kaftan watowany kobiecy, szubka«, wyprowadzając go z niemieckiego »Kutzboi« (gwarowego) = »gruba tkanina kosmata«.
  20. L. c.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Leon Wachholz.