Savannah (Romanowski, 1904)

<<< Dane tekstu >>>
Autor Mieczysław Romanowski
Tytuł Savannah
Pochodzenie Wybór pism Mieczysława Romanowskiego
Redaktor Tadeusz Pini
Wydawca Towarzystwo nauczycieli szkół wyższych
Data wyd. 1904
Druk Drukarnia „Polonia“ we Lwowie
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały wybór pism
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

SAVANNAH.

Obozem hufce stanęły na błoniach
Spocząć. Pułaski poglądał na morze;
Złote się gwiazdy migotały w toniach,

I rubinowe kąpały się zorze;
Fala za falą wstawała z zwierciadła
I szła i do nóg wodzowi się kładła.

Koń jego trawę pasł nad morskim brzegiem
I strzemionami dzwonił, idąc błonią:
Tak mu bywało, gdy stawał noclegiem
W Polsce; po siołach na pacierze dzwonią,
A z pól wracali do chat robotnicy
Na sen, pod skrzydła Maryi Dziewicy.

We dworach ołów topiono w kominach,
Lub spisywano gwałtów protestacye;
Matki w ukryciu płakały po synach,
Co poszli ginąć za konfederacyę.[1]
Na przyzbach dumy śpiewali Kozacy,
Po lipach na noc zasiadali ptacy.

Czy wy od Polski, fale? Czy wam znany
Dniepr i zielone ponad Wisłą pola?...
Ósmy rok zdala od ziemi kochanej
Po obcych błoniach goni go niedola,
A jeśli spocznie, jak żóraw na straży,
Za Polską wodzi oczyma — lub marzy.

Mógł on na Moskwę Częstochowę zwalić,
I paść, jak Samson, pod gruzem kościoła,
Lecz wolał Polsce paladium[2] ocalić;
Poszedł i czekał, aż go znów powoła...
I ofiarował Bogu dumną sławę,
Obcej wolności bronić wsiadł na nawę.

Jeden z nim tylko druh konfederacki
Poszedł za morza na wspomnienia smętne[3]

Na bojach żywot leci mu tułacki;
Szkaplerz położył na serce namiętne,
A w ręku szabla, grom na wrogów głowy,
Szabla z Najświętszą Panną z Częstochowy.

I pozostały mu dotąd z pól carskich:
Ten sam wzrok orli, ten sam duch marsowy,
Z którymi spadał na służalców carskich
Lub stał na murach świętej Częstochowy;
Blask mu na czoło bije od oręża,
A kędy oręż obróci — zwycięża.

I krwią przed Nowym opisał się Światem,
Jak stawa Polak za zgnębionych zdrowie!
Toż bohaterskim nazwali go bratem
Amerykańskich pokoleń wodzowie.
Na dumę świata szlachetną ma duszę,
A pod laurami krył serca katusze.

Ty jedna, święta Rodzicielko boża,
Znałaś to serce wielkie — skołatane!
Tobie on tylko, jasna Gwiazdo morza,
Każdą śmiertelną pokazywał ranę.
Skrzydłem Ty orlem byłaś jemu w bitwie,
A prowadziłaś przed Boga w modlitwie.

O, ucisz, Panno, to serce spokojem,
Miłości jego daj rzeźwiącą wiarę!
Na morskim brzegu usnął wódz przed bojem,
Po niebie cicho szły obłoki szare,
Duch jego smętny odmawiał różaniec,
Gwiazdy szły gasnąć na zachodni kraniec...

Już świt. — Już wrzasły trąby ostre głosy,
Słońce wnet błysło na morze i błonia;
Pułaski szablę otarł z rannej rosy,
Przeżegnał piersi i wskoczył na konia;
Mgła się po ziemi rozścieliła ranna,
Wódz pomknął — za nim grzmiało: „Na Savannah!“[4]

Niegdyś mu grzmiała pieśń konfederacka,
Orły mu siwe wskazywały drogi,
Kiedy na wrogów rankiem szedł znienacka,
Wpadał na działa i siekł co do nogi.
Takiej tu pieśni nikt mu nie zanuci;
Orły czekają w Polsce — czy nie wróci?

Smutny więc jechał i do towarzysza
Mówił o swoim zgubionym szkaplerzu:[5]
„Wkrótce, mój bracie, będzie w sercu cisza —
I drobna prochu garść po twym Kaźmierzu;
Zły znak! Duch czuje drogę, bracie miły!
Jam się spodziewał w ojczyźnie mogiły“.

„Na naszych błoniach mijały się groty;
Nie było dane dłoni mej kraj zbawić!...
Inny się zjawi jakiś anioł złoty
W rycerskiej piersi, by ten ród naprawić.
Nieszczęście wielkie — wielkich dusz kołyską;
Kto wie — ten anioł może jest już blizko.“

„Bez sakramentów zginę!... Bądź Twa wola!“
Rzekł, a Savannah już mu widne z dali;
Czwałem więc z jazdą kopnął się na pola,
Kędy Anglicy szeregami stali
I usypane reduty ze szańców
Siały kartaczów gradem na powstańców.

I w porę przypadł, bo pod jego wzrokiem
Wrzała już bitwa zacięta wśród łanów.
Już szli Anglicy wyciągniętym krokiem
Z bagnetem w ręku na Amerykanów;
Wnet jedna chwila los bitwy przeważy...
A jemu zapał zajaśniał na twarzy.

„Naprzód!“[6] — i w dwieście poskoczyli koni,
Za bohaterem lecieli na działa;
Wiatr ich zaledwie dościgał na błoni,
Szable migały w słońcu — ziemia drżała,
I przełamali Anglików dwa fronty,
A wtem błysnęły na okopach lonty,

Zagrzmiało... „Jezus—Marya!“ wódz krzyknął
I padł, — zwycięzca padł na polu chwały
I skonał śmiercią, do której przywyknął,
I leżał z szablą swą, jak posąg biały,
I Bóg mu rozlał na obliczu ciszę...
Wkoło płakali druh i towarzysze.

I usypali mu grób pod Savannah
I krzyż na grobie zatknęli brzozowy.
Niech cię przed Boga wiedzie Święta Panna
Tak, jak ty w taniec wodziłeś bojowy!
A módl się za nas, niech nam Bóg obudzi
Takiego, jak ty, pośród wiernych ludzi!

1859.







  1. rozumie się: barską.
  2. obraz, przedstawiający boginię Pallas Atene, który miał spaść z nieba i z którym związane były losy Troi; przenośnie: świętość, chroniąca od nieszczęść.
  3. Maciej Rogowski.
  4. bitwa pod Sawannah (w północnej Ameryce) zaszła dn. 9 października 1779.
  5. Przed bitwą pod Savannah miał Pułaski przeczucie śmierci; zgubienie szkaplerza uważał jako zły omen. (P. P.)
  6. Pierwszem angielskiem słowem, którego się nauczył Pułaski, jadąc do Ameryki, było: forvard, naprzód. (P. P.)





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Mieczysław Romanowski, Tadeusz Pini.