Serce (Amicis)/Nadzieja
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Serce |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1938 |
Druk | Drukarnia „Antiqua” St. Szulc i S-ka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Maria Konopnicka |
Tytuł orygin. | Cuore |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
...Pięknie to było z twej strony, Henryku, żeś się rzucił matce na szyję, wróciwszy z lekcji religii. Istotnie! Usłyszałeś od nauczyciela wielkie i pocieszające słowa! Bóg, który nas sobie rzucił w objęcie, nigdy nas już nie rozłączy, synu! Gdy będę umierała, gdy i ojciec twój będzie umierał, nie wyrzeczemy do ciebie tych strasznych słów rozpaczy: Już cię nigdy więcej nie zobaczę! Bo my się zejdziemy, bo się zobaczymy w innym, nowym życiu, w którym ten, co tu cierpiał, pocieszony będzie, a kto miłował na ziemi, odnajdzie drogie sobie duchy, w świecie, gdzie nie ma winy, ni płaczu, ni śmierci.
Na to wszakże nowe, lepsze życie zasłużyć trzeba. Słuchaj, dziecko! Każdy twój dobry czyn, każde poruszenie serca dla tych, którzy cię kochają, każde przychylne uczucie dla twych towarzyszy, każda twoja myśl szlachetna jest jak gdyby porywem, tam w górę, w ten lepszy świat właśnie. I porywem, który cię tam wznosi, jest każdy ból, każde cierpienie, bo każde z nich zmazuje jakąś winę, a każda łza zmywa jakąś plamę.
Postanawiaj sobie codziennie, drogie dziecko, być lepszym dziś, niźli byłeś wczoraj. Miłować więcej dziś, niźli miłowałeś wczoraj. I mów każdego ranka tak: Muszę dziś coś takiego zrobić, żebym uczuł słodycz w sumieniu, i żeby się matka moja i ojciec mój cieszyli ze mnie; coś takiego, za co by mnie więcej kochał ten lub ów kolega, nauczyciel, mały mój brat, lub ktokolwiek inny...
I proś Boga o siłę do spełnienia przedsięwzięcia tego, i mów tak: Boże, ja chcę być dobry, szlachetny, odważny, uczciwy, szczery... Pomóż mi! Uczyń, abym co wieczór, gdy matka moja całuje mnie na dobranoc w czoło, mógł jej powiedzieć: — Mamo, całujesz dzisiaj lepsze i godniejsze pocałunku twego dziecko, niźli wczoraj.
Myśl często, pamiętaj zawsze o tym Henryku już nadziemskim i szczęśliwym wiecznie, jakim będziesz kiedyś po cnotliwym życiu. I módl się. Mów słowa proste i szczere do Potęgi Najwyższej i do Nieskończonej Dobroci, która jest nad nami. Wznoś serce i myśl w świat lepszy. Nie możesz sobie wyobrazić jaką słodycz czuję, jaką siłą wzbiera serce matki, gdy widzi syna ze złożonymi w modlitwie rękami. Gdy widzę jak mówisz pacierz, zdaje mi się niemożliwym, żeby cię ktoś nie widział i nie słyszał w niebie... I wiara moja w ową Najwyższą Potęgę, w ową Nieskończoną Dobroć wzmaga się i więcej cię kocham i z żywszym zapałem pracuję, i z większym wytrwaniem cierpię, i z głębszą miłością przebaczam, i pogodniej myślę o śmierci...
O Boże wielki i dobry! Usłyszeć po śmierci głos matki, odzyskać dzieci, znów ujrzeć mego Henryka, jego ducha jasnego i nieśmiertelnego... i objąć go w uścisku, który nie będzie już rozerwanym nigdy, nigdy i na wieczność całą!
O, módl się, synu, módlmy się oboje, miłujmy się, bądźmy dobrzy, żyjmy i umierajmy z tą niebiańską nadzieją w duszy, moje drogie, moje najdroższe dziecko!