[358]
Żądzy, co mi w serce wchodzi,
Wydrzeć nie zdoła ząb ani paznogieć
Złośnika, który kłamstwem szkodzi duszy,
Gdy żadna przegnać nie zdoła go rózga,
Skrycie, gdzie żaden nie zabroni wuj,
Kochania zaznam w gaju lub komnacie.
Gdy pomyślę o komnacie,
Gdzie na mą szkodę — wiem — niejeden wchodzi
(Wszyscy czemś więcej są niż brat lub wuj),
To cały drżę od stóp aż po paznogieć,
Jak dziecko, gdy go matki straszy rózga,
Gdyż obcy jestem — przeczuwam — jej duszy.
[359]
W ciele chcę wejść, nie w duszy,
Jeśli mi miejsca udzieli w komnacie;
Bardziej mię niźli ostra boli rózga,
Że nawet nędzny pachoł jej tam wchodzi;
Jednak lgnę niby do ciała paznogieć,
Ni zważam, że mię gromi brat lub wuj.
Mniej ta, którą zwie wuj
Siostrą, miła mi, na zbawienie duszy,
Niż ona; blizko, jak ciała paznogieć,
Radbym z jej łaski sieść przy niej w komnacie.
Miłości poddan, co w me serce wchodzi,
Chcę być jak w silnej dłoni słaba rózga.
Od pór, gdy sucha rózga
Kwitła, z Adama poszedł brat i wuj, —
Miłość podobna tej, która mi wchodzi
W duszy głąb', w żadnej nie postała duszy,
Przy niej me serce, w polu czy komnacie,
Dopóki palca trzyma się paznogieć.
Z nią me serce jak paznogieć
I jako z korą spojona jest rózga;
Jako w pałacu, w twierdzy — w jej komnacie.
Słodsza też, niźli brat i swat i wuj,
Nagroda przypaść musi w raju duszy,
Jeśli za trwałą miłość człek tam wchodzi.
Arnold pieśń, której treść: wuj i paznogieć,
Śle tam, gdzie mieszka rózga jego duszy,
W komnacie, kędy Pożądana wchodzi.