[616]
1. Sierota.
Północ bije na wieży.
Któż to chyłkiem tak bieży
W pomrok głuchy i czarny
Po murawie cmentarnéj?
To sierotka, to dziecię;
Źle samemu na świecie,
Więc podąża, co siły,
Do matczynej mogiły.
[617]
Siadł na grobie i płacze:
— „Niech cię jeszcze zobaczę,
Powstań, matko jedyna,
Wy rzecz słówko do syna!
„Odkąd wzięli cię z domu,
Ni pożalić się komu;
Kto sierotę popieści?
Kto ukoi w boleści?
„I kto powie mu słodko:
— Ja cię kocham, sierotko! —
Z wygasłego ogniska
Ni płomyczek nie błyska!
Lepiej spocząćby w grobie
Pod krzyżykiem przy tobie,
W chatce pustka i bieda,
Kęsa chleba nikt nie da!“ —
Długo sili się, długo,
Łzy pociekły mu strugą;
Ciche skargi wiatr niesie
Po rozłogach, po lesie —
Dziecku zimno, drży cały,
W szron mu łezki stężały;
Skargi coraz brzmią ciszej, —
Wiatr je ledwo dosłyszy.
I zamilknął grobowo,
Lodem zmarzło mu słowo;
Ledwie iskra tli w duszy,
A śnieg pruszy i pruszy.
Radby powstał.... nie może,
Brak mu siły... mój Boże!
Nadaremno trze oczy,
Na grób cicho się stoczy.
Jak mu dobrze, jak słodko!
Spocznij, biedny sierotko!
Grób go tuli do łona,
Jakby matka rodzona.
Nawskroś zbiegły go dreszcze,
I uśmiechnął się jeszcze
I zamrużył powieki:
Zasnął cicho... na wieki!
(S. Duchińska).