[617]
2. Spoczynek.
Do stóp krzyża pielgrzym stary
Zwolna dowlókł krok,
Siadł, spokojnie na obszary
Zgasły rzucił wzrok.
Jak on szermierz walk świadomy,
Gdy zakończy bój,
Na wierzchołku baszty stroméj
Zatknie sztandar swój;
Tak na bladem starca czole
Jego Aniół Stróż
Za przetrwane życia bole
Zatknął sztandar już.
On w tej chacie, upowitéj
W olch cienisty mrok,
Piołunowej czary syty,
Wlókł za rokiem rok.
Oko starca patrzy śmiało
Przez tumany chmur;
Widzi przeszłość skamieniałą,
Jak warowny mur.
— „Dzięki — rzecze — Tobie, Boże
Dziś mi w sercu lżej,
Już boleści ostre noże
Nie tkną piersi mej.
Wszyscy moi ukochani
Poszli w cichy grób,
Mego serca już nie zrani
Pocisk nowych prób!
Jak bezlistny dąb, bez trwogi
Patrzę w odmęt burz;
Zwiał mi liście wiatr złowrogi,
Cóż mi weźmie już?“ —
Patrzy w głębie własnej duszy
W przedgrobowym śnie,
Ani radość jej nie wzruszy,
Ani boleść tknie.
Milczy starzec sam na świecie,
Jak na grobie słup;
Wtem przybieży drobne dziecię
Do pielgrzyma stóp.
Pacholęcia lice hoże,
Słodko głosik brzmi:
— „Dziadku — rzecze — w Imię Boże
Pobłogosław mi!
„Krzyżyk szczęście mi przyniesie,
Nim zapadnie noc;
Niech dla matki zbiorę w lesie
Słodkich jagód moc.
[618]
„Ja, pielgrzymie, tobie za to
Tę róż wiązkę dam,
W mym ogródku ją przez lato
Podlewałem sam!“
Na bieluchnem dziecka czole
Kładzie starzec dłoń;
I odbiegło w lot pacholę
Przez kwiecistą błoń.
Siedzi pielgrzym oniemiały,
Patrzy w wiązkę róż;
W jego piersi zaszumiały
Skrzydła znikłych burz.
W myśli błysły jasne chwile,
Rozbudzone znów;
Marzeń tyle, bólów tyle,
Tyle słodkich snów!
Mimo śniegów tych nad głową,
Mimo czoła brózd,
Słyszy jakieś drżące słowo
Z koralowych ust.
Zcicha oczy wzniółwzniósł ku górze,
W pomoc niebo zwie;
I upadł, drżąc, na róże
Krople rosy dwie.
(S. Duchińska).