Sierota w pieśniach ludu

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Karłowicz
Tytuł Sierota w pieśniach ludu
Pochodzenie Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891)
Wydawca G. Gebethner i Spółka, Br. Rymowicz
Data wyd. 1893
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków – Petersburg
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część II
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
SIEROTA W PIEŚNIACH LUDU.


Kto chce poznać najpiękniejsze i najrzewniejsze tony poezji ludu naszego, niechaj zajrzy do tych jej utworów, które mówią o sierotach. Z miłem zdziwieniem przekona się, że prostacza muza wiejska wznosi się tu na takie szczyty uczucia i formy, których nie każdy znakomity nawet poeta dosięga. Obok wyrazu uczuć prawdziwie wszechludzkiego miłosierdzia, wycieniowanych do niezwykłej delikatności i tkliwości, uderza w pieśniach tych wyjątkowo piękne obrazowanie i wysoce artystyczne wplatanie wątków mitycznych, dośpiewujących w niebie, przed tronem boskim, te pragnienia i te pożądania, którym twarda konieczność świata odmawia spełnienia.
Zresztą nie należy temu się dziwić. Współczucie dla wdów i sierot należy do najwcześniej rozbudzonych uczuć w dziejach etyki. Przez lat tysiące uczucia te miały czas przesiąknąć do wszystkich warstw społecznych i stać się aksjomatem powszechnym, niezbitym i nigdy nie zbijanym, prawdziwie podstawowym.
W krótkim zarysie obecnym pragnę podnieść niektóre tylko pasemka bujnej przędzy, osnutej przez lud na temacie sieroctwa. Starać się będę jaknajmniej sam mówić: piosnki niech przemawiają.
Spytajmy je nasamprzód, jaka dola czeka dziecię bez rodziców? Kto się niem zaopiekuje?

Sieroty, sieroty, dużo was na świecie!
Dziwują się ludzie, gdzie się podziejecie.
— Wy się nie dziwujcie, gdzie się podziejemy:
Idzie woda rzeką, to nią popłyniemy.
Wy się nie dziwujcie, gdzie się obróciemy:
Wieje wietrzyk światem, z nim powędrujemy.

— Sieroty, sieroty, na was to świat stoi;
Kto wam krzywdę zrobi, Boga się nie boi.

Bo też sierota zostaje pod szczególną opieką Boga, Pana Jezusa, Najświętszej Panny i dobrych ludzi.

— A któż mnie teraz w sieroctwie ogarnie?
Ogarnie mnie Pan Bóg i wszystka rodzina.

— Kaj ja się podzieję, jak osierocieję?
Najświętsza Panienko, mam w Tobie nadzieję.
Najświętsza Panienko, Tyści matka moja,
Pocieszże mię, pociesz, jeśli wola Twoja!

Szeroka jest ręka u Chrystusa Pana;
Pobierą nas ludzie, choć nie mamy wiana.

Niebo tak pamięta o sierotach, że w dzień ich, sobotę, zwany „dniem sierockim“, deszcz prawie nigdy nie pada, a słońce, choć krótko, ale zawsze zaświeci, bo w dniu tym „sieroty koszulki swoje suszą“.
Najboleśniej, najdotkliwiej jest osieroconej dziewczynie, gdy za mąż wychodzi, a nie ma ani ojca, ani matki, którzyby ją wedle zwyczaju pobłogosławili. Nazywa się to „sierockie wesele“. Starszy drużba w oracji swej tak wtedy o niej mówi: „Obejrzawszy się wokoło siebie, nie ujrzała tu rodziców będących, lecz w grobie odpoczywających“. Piosnka ją pociesza, mówiąc:

Sierota się żeni, a sierotę bierze:
Ludzie rozmawiają, Pan Jezus się śmieje.

Lecz zarazem nakazuje, aby wspomniała o zmarłych rodzicach w tej najważniejszej życia chwili, szczególnie, aby westchnęła do matki kochanej:

Matusiu, matusiu, kajżeś się podziała?
Jenoś się na wieki murawką odziała!

Wątek ten, w wyobraźni ludu, przybiera kształty plastyczne. Dziewczyna nietylko rzewnem wspomnieniem do „ojców“ bieży: podąża ona, według słów pieśni, na murawę grobową, łkaniem budzi śpiących pod nią, wzywa na swe wesele i słyszy głos boleśnej odmowy. Pieśni o tem należą do najpiękniejszych, powiem nawet, najpiękniejszemi są ze wszystkich ludowych.

Poszła sieroteczka, po świecie tułając,
Po świecie tułając, swej matki szukając.

— Wstańcie, matusiu, z grobu,
Pobłogosławcie córusi do ślubu!

Piele dziewczyna, swój wianek piele,
Do domu się nie śpieszy;
Niema tatula, ani matuli,
Z kimże się tu ucieszy?


Przyleciał do niej zza morza ptaszeczek
I przyniósłci jej lelijowy kwiateczek.
— Powiedzże mnie, ty, lelijowy kwiecie,
Ech, czyli żyją, czyli nie żyją
Moja matula na świecie?
— Ech już nie żyją, uboga sieroteczko,
Poszli ze świata, jak na niebie słoneczko.
— Pan Bóg wysoko, matka daleko,
Rodzina nie ku temu;
Ej rozpaśćby się, ej rozpącby się
Od żalu sercu memu!

— Marysiu moja, obróć się dokoła,
Czyli tutaj jest rodzina twoja?
— A jestci ona, co jej tu potrzeba;
Matuli niema, bo poszła do nieba.
Przyjdź, matulu, z nieba, bo cię tu potrzeba!
Wesele nam wyprawisz i nas pobłogosławisz.
Matulu moja, siądź w rogu stoła,
Niech cię przeprosi córusia twoja.

— Ni zezuleńki, ni tatuleńka,
A dzisiaj, dzisiaj mi go potrzeba!

— A widzisz, ty sieroteczko, ty malutkie dzieciąteczko,
Haniok ten jaworek,
A za tym jaworkiem stoi tam kościołek;
Ułamże se gałązeczkę na tym jaworeczku
I grzebaj piaseczek po matczynym grobie.
— A któż to tam dudni po tym moim grobie?
— A ja też, matusiu, puśćcież mię do siebie!

Matka nie może ani wstać z grobu, ani przyjąć dziecka do siebie, bo „czemżeby tu żyło, coby jadło i piło?“ A jednak bieży wnet przed tron boży i błaga:

— A widzisz, ty Boże, jak dzieciątko płacze,
Bo nie jego tatulo wesele mu sprawia.
A spuśćże mnie, Boże,
Z drobnym deszczem do ziemi,
Z cichym wiatrem do sieni,
Niechże ja zobaczę swego dziecka wesele.

W innych pieśniach naszych dziewczę bieży na grób matki, nie żeby wezwać ją na wesele, lecz żeby się poskarżyć na swą dolę i na złą macochę; najczęściej Pan Jezus spotyka dziecinę, napastowaną przez psa złego, „ogania sieroteczkę kawałeczkiem chleba“, wskazuje jej drzewa cmentarne, każe z nich dwie gałązki ułamać, zbudzić niemi snem wiecznym uśpioną matkę i jej się poskarżyć.

— Ja to, ja, matulu! weźcież mnie do siebie,
Bo mi na tym świecie wiecznie źle bez ciebie.

Tu sierota opisuje szczegółowo złe postępowanie m acochy: „Gdy mię ubiera, po ziemi mię włóczy; gdy myje, nakręca mi szyję; jak chleba daje, to wprzód wyłaje; swoim dziateczkom na półmiskach daje, mnie, sieroteczce, ledwo w skorupeczce; swoje dziateczki w pościółkę układa, a mnie, sieroteczce, kamiuszczków nakłada!“

Fantazja ludowa nie zatrzymuje się na tym obrazie. Oburzona matka wstaje z grobu i idzie do dawnego domu swego; gdy weszła, światło koło niej zajaśniało; dzieci ją poznały, witają, skarżą się, jeść proszą; ona najmłodszego, głodnego i zziębłego synka własną piersią ogrzewa i karmi; ale musi wracać do grobu; więc nakazuje dziatwie, żeby matki drugiej słuchały, zgorszenia nie dawały i ucieka na cmentarz. Macocha słyszy gwar i psów szczekanie, zrywa się w trwodze, budzi męża, powiadając, że widzi jeszcze ten palec, którym jej groziła „nieboszczka jego miła“; że była tu w jasności i dzieci pieściła; że po jej oddaleniu się przybyła Boża Rodzicielka, zbliżyła się ku łożu i palcem groziła, mówiąc, żem „nad zwierzę okrutniejsza“. Pod wpływem podwójnego widzenia tego mięknie twarde serce macochy. Oddaje się ona cała „Królowej niebieskiej“; przyrzeka, że dzieci mieć w niej będą odtąd matkę, a w domu zgoda zawsze panować będzie.

Pieśni innych ludów słowiańskich nie ustępują w piękności i rzewności naszym, gdy chodzi o sierotę. Podobne do naszych tego rodzaju znajdują się w obfitości w literaturze ludowej czeskiej, ruskiej itd. I tam głębokie współczucie dla doli sierocej wywołało tony zpod serca i śliczne obrazowanie. Śmiało więc wyrzec można o gminie polskim i słowiańskim słowami Ozeasza proroka: „W tobie sierotka znajduje miłosierdzie“.


Warszawa.Jan Karłowicz.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Aleksander Karłowicz.