[116]SMUTEK BOHUNA.
Hen w góry, w świetlistą kaskadę
(— Pralasy ją w gąszcze spowiły —)
Znów leci tłum tych, co za zdradę
Po śmierci nie mają mogiły.
[117]
Mknie oto tłum ciemny i mroczy
Złocistą poświatę księżyca —
W bieg zórz zapatrzone ich oczy,
Lśnią łzami ponure ich lica.
Łzy spadły na ziemię i oto
Płomienie strzeliły z niej w górę,
Dym buchnął wysoko i złoto
Księżyca zamienił w purpurę.
Nieszczęśni! słuchajcie! daremnie
Nad głębią czekacie świetlaną…
Albowiem sądzone wam ciemnie!
Nie dla was jaśń tryska fontaną.
Ta jasność to znak, że skończono
W głębinie tej chram z ametystu —
Z pułapu przez wodę zieloną
Przebłyska jaśnienie zórz trzystu.
Na radę się schodzą hetmani
(— Szum fal oto śpiewa ich dolę —)
Już wszyscy wkrąg stołu zebrani —
I chmurny nasz rycerz w ich kole!
Rusałka — twarzyczka kwiat róży! —
Rusałka przecudnej urody
Rząd kart ułożyła i wróży…
Jak smutny dziś rycerz nasz młody!
[118]
Szeregi wciąż inne na stole..,
W tem rycerz posępny powstanie —
W stół utkwił swe oczy sobole,
Wciąż jedno zadając pytanie:
Znasz przyszłość mojego narodu?…
Jak gracz patrzy w szereg jaskrawy,
Gdy nagle z pieczary, od wchodu
Uderzy jęk płaczu i wrzawy!…
Koło drzwi się duchy szamocą…
I rycerz nasz zadrżał… A mary
Pięściami w drzwi z mocą łomocą,
Aż rozległ się okrzyk z pieczary:
— Bohunie! ostatniśmy zdrajcę:
Tam palą już hańbę, co plami!…
On skroń wsparł na ramię w kitajce,
A oczy zachodzą mu łzami…