[191]SOKÓŁ.
Tu ci źle na dole,
Gdzie Prut toczy fale,
Dlatego, sokole,
Usiadłeś na skale.
Usiadłeś wysoko,
Sokole ponury,
W słońce wlepiasz oko,
W szpony chwytasz chmury.
Ty do słońca dążysz,
Ty bujasz po górach,
Ty w powietrzu krążysz,
Ty się kąpiesz w chmurach.
Gdy zaszumią burze,
Ziemia zadrży trwogą,
Gromy skryte w chmurze
Roztrzaskać cię mogą.
[192]
Lecz dzisiaj, sokole,
Wolne rozpuść skrzydła,
Ptasznik tylko w dole
Zdradne stawia sidła.
Strzępiasty sokole,
Leć w powietrzne tonie,
Leć, gdzie gwiazdy w kole,
Leć, gdzie słońce płonie.
Leć, uchodź z obłokiem;
Ja na skale siędę,
Ciebie bystrem okiem
W chmurach ścigać będę.
Nie dolecą strzały,
Kula nie zaświeci
Tam, gdzie wzrok mój śmiały
Za tobą poleci.
I wraz z tobą chmury
W szybkim minie zwrocie,
Wraz z tobą ponury
Obłok przemknie w locie.
Jak powietrzne sidła
Sokół mgły przecina,
Nastrzępiwszy skrzydła
Do słońca się wspina.
Słońce ognie ciska,
Sokół skrzydłem bije,
[193]
Piórami połyska,
W chmurach rosę pije.
Wśród powietrznej toni
Niknie, oko woła;
Ten głos nie dogoni,
Nie zwabi sokoła.
Chociaż przed mem okiem
Skryłeś się w tej chmurze,
Ja z tym obłokiem
Znajdę cię w lazurze.
W słońce mknę głęboko,
Chmury, mgły odsłonię,
W ziemię spuszczę oko,
Myślą cię dogonię.