Spólne narzekanie na porządną niedbałość naszę

<<< Dane tekstu >>>
Autor Mikołaj Rej
Tytuł Spólne narzekania na porządną niedbałość naszę
Pochodzenie Klejnoty poezji staropolskiej
Redaktor Gustaw Bolesław Baumfeld
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze w Warszawie
Data wyd. 1919
Druk Drukarnia Naukowa
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cała antologia
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

MIKOŁAJ REJ.
SPÓLNE NARZEKANIE
NA PORZĄDNĄ NIEDBAŁOŚĆ NASZĘ.

Patrzaj, które jest tak zacne a tak sławne królestwo, jako jest (iż tak mam rzec) nasze królestwo polskie, w którem nas tu Polaki Pan nasz z łaski swej posadzić a rozszyrzyć raczył. Albo które jest królestwo okoliczne, aby od niego albo jakiej pomocy, albo jakiej żywności nigdy nie potrzebowało? A wiele krain i królestw, co na nie robią, jako za dzień kmiotkowie, a tu wszytki swe prace podawają, a stąd pożytków swych, żywności swych i innych rzeczy, szukając, nabywają. A my Polacy, za małą pracą a za małem staraniem, ich kosztownej pracy a ich robót z rozkoszami sobie używamy. Czego ja wyliczyć nie chcę: snadnie sie temu, kto jedno chce, każdy przy patrzyć może. Bo, acz w inych stronach jest więcej złota, srebra, korzenia, jedwabiów i inych rzeczy, a wszakże to nam tu przedsię od nich mało nie darmo przychodzi. Ale takich ludzi, takich cnót, takich obyczajów, takiego męstwa: a który w tem naród porównał z narodem tym? a które wojsko kiedy polskiemu wojsku wytrwać mogło? Tak, iż i ini, mało nie wszyscy, narodowie, już za naszej pamięci, wielekroć do nich ubiegali. A szczęśliwem to wojskiem zową, gdzie Polaki widają. A straszny huff każdemu nieprzyjacielowi bywa, gdzie Polak swe jasne a niezakryte czoło ukaże!
Poźrzysz zasię, przewróciwszy kartę, na drugą stronę, jeśliże jest nędzniejsze, zeszlejsze a niedbalsze państwo w sprawach a w opatrznościach swoich, jako jest to sławne a tak zacne królestwo polskie nasze? Żaden naród, żadna horda, a snadź i cygańska, nie jest w takiej niedbałości, a snadź jest w lepszem opatrzeniu, niźli tak sławne a zacne to państwo nasze. Azaż my mamy postanowienie jakie pewne, oprócz tych marnych a niepobożnych wici? Gdyby na nas jaki prędki nieprzyjaciel przypadł, cobychmy z nim czynić mieli? Azaż mamy miejsca jakie pewne ściągnienia swego? Azaż mamy ty, do którychbychmy sie ściągać mieli? Azaż mamy pewną wiadomość jaką o sprawie nieprzyjaciela którego? Poźrzy na ony ludzkie urody, ubiory, kształty, obyczaje, gotowości, że chodzą rotami młodzi ludzie jako lwy, a snadźby sie mogli, jako ono dawna przypowieść, i z djabły łamać....
Stoją zamki, stoją mury puste, wilcy a świnie dzikie się w nich lągną, a ninacz ich podobno nie chowamy, jedno na baszty nieprzyjacielom swoim, aby oni to, powoli pobrawszy sobie, osadzili, a stąd nas bezpieczniej wojowali a posiadali.
A jakoż tu nieprzyjaciel serca nie ma brać? a jakoż się tu nie ma jako djabeł z niedbałej dusze rozkochać, wiedząc o tak zacnem, sławnem a bogatem królestwie, wiedząc o takich sławnych, zacnych, a bojowych ludziach, i wielkości ich, a wiedząc też o takiej niedbałości i o takiej sprawie ich?....
A jakoż tu Pan, prosze cie, ma podnieść oczy swoje na wspomożenie nasze? Ano, jako sam powiedać raczy, iż: wołacie do Mnie a narzekacie, iż was nie chcę wysłuchać, a ręce wasze, które podnosicie do Mnie, pomazane niesprawiedliwością!.... Obaczże sie, smaczno-li-ćby to było, kiedybyś ujrzał, ano postronny człowiek rozkazuje w domu twoim, a urzędnikać odmienił, a ty zdaleka z cirnia wyglądasz, co sie dzieje: ano już iny urzędnik, albo cie w łykach przy koniu wodzą!.... Pomyśl sobie jedno, jeśliby do tego kiedy przyszło (jakoż nieomylnie przyść musi, nie będzie-li uznania twego a miłosierdzia Pana twego), gdyby obcy a srogi człowiek przyszedł mocą do domu twego, posiadł albo rozproszył wszystką majętność twoję, zapalił srogim ogniem dom twój i wszystki rozkoszy twoje, posiekałby głowy dziatkam twoim przed oczyma twemi, zelżyłby małżonkę i naród twój, a ciebieby, jako psa, wodził na łańcuchu, przy koniu swoim, tłukąc głowę twoję: jakoby tam Żałosna była dusza twoja i serce twoje!

(1568)[1].






  1. Spólne narzekanie na porządną niedbałość naszą. Pełny tytuł zawiera jeszcze słowa: (Spóln. narzek.) Wszej Korony i t. d. Jest to jedna z końcowych części wielkiego dzieła Rejowego p. t. „Zwierciadło albo kstałt, w którym każdy stan snadnie sie może swym sprawom, jako we źwierciadle, przypatrzyć“; wydane dzieło to w Krakowie u Wierzbięty 1567—8. Nowe wydanie wzorowe: Kraków—1918. Akademja Umiejętności (opracowali Jan Czubek, Jan Łoś, Ign. Chrzanowski), 2 tomy. Ustęp, tutaj podany, złożony z części trzech rozdziałów „Spólnego narzekania“: „Jako jest zacne Królestwo Polskie“, „Iż gniew Pański nigdy bez przyczyny nie przypada“ i „Zbroja pewna każdego rycerza krześcijańskiego“ ten ostatni rozdział uważany jest właściwie za część osobną „Zwierciadła“. Ten sam temat opracował Rej obszerniej wierszem w ostatnich rozdziałach „Zwierciadła“.
    Zeszlejsze — słabsze (w większym upadku); w opatrznościach w zaopatrzeniu; postanowienie — zabezpieczenie; serca brać — ośmielać się, nabierać otuchy; uznania — opamiętania.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Mikołaj Rej.