ne, podobnie jak stan zdrowotny, i warunki higieniczne. Ustępy znajdowały się w nielicznych tylko gospodarstwach. pod koniec dwudziestolecia budowane w znacznej mierze na pokaz. dla uniknięcia kar policyjnych. Zęby myły tylko dzieci chodzące do szkoły. Najczęściej tylko one również korzystały z kąpieli. Kryzys uniemożliwił prawie ludności wiejskiej korzystanie z opieki lekarskiej”. Niejako syntetyczną tego dokumentację stanowił niski wskaźnik zużycia mydła na głowę ludności. który dopiero w ostatnich latach przed wybuchem wojny nieco się podniósł. Podobnie jak w innych wypadkach. był on znacznie niższy w województwach wschodnich i częściowo centralnych niż na zachodzie. Podobną wymowę miały wskaźniki długowieczności w mieście i na wsi: w latach 1931-1932 przeciętne trwanie życia na wsi wynosiło 48, 7 lat, w miastach 53-54 lata.
Nowe nawyki i zwyczaje wnosiła w życie wsi przede wszystkim młodzież ze szkół, a także po służbie wojskowej. Jednakże mimo dużego postępu w dziedzinie oświaty na szczeblu podstawowym ( szkoły powszechne) analfabetyzm na wsi pozostawał do końca dwudziestolecia międzywojennego ciągle poważnym i dalekim od rozwiązania problemem. Upośledzenie wsi w dziedzinie wykształcenia średniego i wyższego było jeszcze bardziej widoczne i nic nie zapowiadało, by pod tym względem dystans między miastem a wsią miał zmaleć. Tzw. reforma jędrzejewiczowska z 1932 r. raczej utrudniała. niż ułatwiała awans oświatowo-kulturalny młodzieży wiejskiej (por. niżej s. 337-338).
Wprawdzie liczba analfabetów w dwudziestoleciu międzywojennym spadła poważnie z 33, 1% w 1921 r. do 23.1% w 1931 r. (por. tab. 13), ale odsetek ten wśród ludności wiejskiej był znacznie wyższy, wynosił odpowiednio ok. 40% i 30%. Obok wielu innych źródeł tego stanu rzeczy szukać trzeba i w tym. że zasada powszechności nauczania w szkołach powszechnych na wsi nie była realizowana w pełni. Wiele dzieci wiejskich pozostawało poza szkołą bądź przerywało naukę po krótkim w niej pobycie. Stosunkowo duże postępy w tej dziedzinie osiągnięto w pierwszym dziesięcioleciu Polski niepodległej. Jak stwierdza znany badacz tych zagadnień, S. Mauersberg, działo się tak w dużej mierze „dzięki postępującemu spadkowi liczby dzieci w wieku szkolnym (słabe roczniki wojenne) [...] tym bardziej że równocześnie rosła liczba szkół i nauczycieli”. W rezultacie „powszechność nauczania rosła z roku na rok, aż w roku szkolnym 1928/29 osiągnęła punkt szczytowy w dwudziestoleciu międzywojennym, obejmując 95, 3% liczby dzieci podlegających obowiązkowi szkolnemu”. Wzrost powszechności nauczania w tych latach zaznaczył się szczególnie silnie w województwach wschodnich, gdzie w roku szkolnym 1921/22 zaledwie 32% dzieci objętych obowiązkiem szkolnym chodziło do szkoły, a w r. 1927/28 już po nad 75%. Był to niewątpliwie postęp ogromny, można powiedzieć — imponujący.