Miałem ja z wydrzych skór posłanie,
Władcze me słowo wielce waży
Od Ith po Emen; drżał-ci na nie
W Invar-Amargin tłum żeglarzy,
Gasili gniewy swe i spory
Chłopcy, dziewczęta, człek i zwierz,
W ruń odziewały się ugory,
Ptactwu plażyło pośród leż,
Siwą mający szadź na głowie,
Niejeden starzec, zdumion, powie:
«Przed nim północny znika mróz»...
A liście się nie chcą uciszyć, szumiące liście starych brzóz.
Przy pieśni siedzę i przy winie,
Wtem przybiegł pasterz i narzeka,
Że z trzodą, którą pasł w dolinie,
Okręt piratów w dal ucieka.
Przedemną w lot stanęli męże,
Stanął wojenny rydwan mój:
Wpadnę na wroga i zwyciężę,
W głębiach utonął morski zbój,
Precz go strąciłem w snu zatokę,
Bogaty łup za sobą wlokę —
Złotem napełnion był mój wóz...
Liście się nie chcą uciszyć, szumiące liście starych brzóz.
Lecz gdym mordował bezlitośnie,
Kiedym tak w krwawej brnął kałuży,
W głębi mej duszy żar wyrośnie,
Szalony ogień się rozburzy;
Stanę: tłum gwiazd się górą pali,
Wokół mnie ludzkich oczu zwał,
W głos się zaśmieję i wzdłuż fali,
Wskroś bagnisk biegnę i wśród skał.
Śmieję się z tego, że ptak leci,
Że obłok płynie, słońce świeci,
Że toń huczała, wichr się niósł...
Liście się nie chcą uciszyć, szumiące liście starych brzóz.
I odtąd leśną pędzę knieją,
Gdy lato złote pszczoły pasie,
Gdy w jesień drzewa się żółcieją
W barw leopardzich wrzącej krasie,
Albo gdy zimą wzdłuż wybrzeży
Drżą na urwiskach stada mew;
Dłoń mi się trzęsie, włos się jeży,
Biegnę, przedemną mknie mój śpiew.
Szary mnie poznał wilk; za uszy
Włokę go z sobą w borów głuszy;
Zając w odwagę przy mnie wzrósł...
Liście się nie chcą uciszyć, szumiące liście starych brzóz.
Zaszedłem w lichy gród; w miesiąca
Blasku drzemały jego ściany;
Ma stopa ledwie piasek trąca,
A usta szepcą w rozszeptany
Takt jakiś tonów, za któremi
Jam tu wędrował noc i dzień:
Znalazłem wreszcie gęśl; na ziemi
W bramie leżała, skryta w cień.
Wziąłem ją z sobą w bór coprędzej
I wraz o ludzkiej jakiejś nędzy
Dziki się wtór nasz puszczą niósł...
Liście się nie chcą uciszyć, szumiące liście starych brzóz.
Jam śpiewał o tem, jak, gdy końca
Dobiega dzień, posępne drzewa
Kryją zachodnią kulę słońca
I jaka woń się z nich rozlewa.
Kiedy po strunach biegły dłonie,
Wnet, ni to szelest cichych ros,
Szalony ogień gasł mi w łonie,
Ech li zostawiał smętny głos.
Pękły mi struny, zmilkły wtóry
I ja przez lasy i przez góry
W spiekotę idę, w biały mróz...
Liście się nie chcą uciszyć, szumiące liście starych brzóz