Szkicownik poetycki/45
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Szkicownik poetycki |
Wydawca | J. Mortkowicz |
Data wyd. | 1939 |
Druk | Drukarnia Naukowa T-wa Wydawniczego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Jest niepokój dzieciństwa i niepokój starości.
Między nimi leży młodości pokój i bezpieczeństwo.
Doprawdy, niezbyt zaciszne, nie za bardzo „gemütlich” jest to dzieciństwo, przez frazeologów rajem zwane.
Obcość wszystkiego dokoła, brak przyzwyczajenia i ciężar doświadczeń.
Strachy, pavory nocne, reminiscencje grobowego cienia, niedawno przebyte misterja.
Te same nieprzyjazne cechy ma i późna starość.
Nie są to komfortowe strefy. Zato młodość, ta prawdziwa, o jakież to wypieszczone, jak pierwszorzędnie pomyślane, wesołe, poprostu miljonersko-kalifornijskie! Z najzbytkowniejszych i najwytrzymalszych materjałów, z pełną gwarancją na lat dwadzieścia pięć.
Rozkwit płci, to miłość i duma przyrody.
Młodość: jej oczko w głowie!
Dla niej świat staje się jasny, prosty i wcale nie mistyczny.
Nikną strachy dzieciństwa.
Wszelkie podejrzane cienie, stare cyganki-empuzy, sowiookie elementale, larwy kosmate.
Zakwita poczucie trwałości i wieczności.
Zdawna wiadomo, że młodość w śmierć nie wierzy.
Wynika z tego materjalizm, jakże zdrowotny! Jakże ułudny...
Słabe przerażenia: fantom białej róży nad ścieżką w nocy schadzek.
Za mocny pocałunek. Cień zazdrośnika.
Miłość straszy zamiast śmierci.
Choćby gorzka — zawsze piękna, miła.
Nadchodzi starość, wracają strachy.
Niedokładność spojeń między życiem, niebytem a człowiekiem, wady słabnącej konstrukcji.
Odsłania się tajemnica. Rozkwita wiara płomienna, migoce błędny ognik okultyzmu. Kończy się bowiem ochrona nerwów młodości.
Nazywamy rajem dzieciństwo — mówimy też i o „pogodzie starości”.
Człowiek ma łatwy charakter!