Szkicownik poetycki/61
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Szkicownik poetycki |
Wydawca | J. Mortkowicz |
Data wyd. | 1939 |
Druk | Drukarnia Naukowa T-wa Wydawniczego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Cała w zakurzonych pajęczynach, jednak czysta jak wszystko co jest naturą, romantyczna jak stare zamczysko — stoi przede mną nasza rodzinna, krakowska akacja, stuletni gmach.
Rozbudowuje się wciąż, zamieszkiwana przez utajoną żądzę wielkości, głosząca hasła: wzwyż! wszerz!
Styl jej posępnością swoją przypomina jakąś marokańską kasbę, siedzibę dawnych kalifów.
Spojrzenie moje, uważniejsze niż zazwyczaj, padło na nią w chwili gdy zamierzam studjować prospekt dalekiej wycieczki morskiej, pomysłowo ilustrowany, z celofanowym planem okrętu.
— Czemuż to stara akacja tak jest dzisiaj piękna?
Wspaniały kontur drzewnej, sutej baszty ozłaca z lewej strony zachodzące słońce.
Wkrótce, między ruchliwe galerje liści wybiegnie pierwsza gwiazda, zmrokiem ośmielona piękność wschodu...
Z trudem ogarniam egzotykę tego obrazu, opędzając się szaremu, gminnemu przyzwyczajeniu niedopatrywania rzeczy otaczających nas codziennie.
W surowym wykuszu, pełnym groźnego wyrazu, wiatr powiewa rozwieszoną płachtą pajęczą.
Nisko przy ziemi brama, rzeźbiona asymetrycznie, z mostem splecionym z korzeni, kępami zielonych odrośli palmowo i lekko objęta wkoło, otchłanią, sypką od czarnej próchnicy, kusi amatorów-nigromanów.
Jeden sznur mrówek ciągnie w głąb tej tajni, drugi opuszcza ją...
Prospekt zamierzonej wycieczki spada mi z kolan.
Patrzę na starą akację, odbywam narazie tę, bezpłatną, przejmującą, daleką wycieczkę...