Sztuka kochania (Owidiusz)/Księga trzecia/XV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Sztuka kochania |
Wydawca | Towarzystwo Wydawnicze IGNIS |
Data wyd. | 1922 |
Druk | Drukarnia Narodowa w Krakowie |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Julian Ejsmond |
Tytuł orygin. | Ars amatoria lub Ars amandi |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron | |
Posłuchaj całej Księgi trzeciej
czytają aktorzy ze Studia Aktorskiej Interpretacji Literatury | |
Galeria grafik w Wikimedia Commons |
XV
Śpiew jest rzeczą czarującą.
Niejednej natchnione ody
mogą z łatwością zastąpić
brak przyrodzonej urody.
Raz nućcie pieśni z teatru
(słuchamy tam śpiewek tylu...)
to znowu lekkie piosenki
na nutę z nad brzegów Nilu...
Niech was uczą pieśni swoich:
Piewca z Kos, Kallimach boski,
i przyjaciel win wystałych,
wdzięczny staruszek teoski.
Na pamięć musicie umieć
miłosne strofy Safony.
Cóż bowiem namiętniejszego
od piosenki jej natchnionej?
Niech wam będzie znany — Gallus...
Tybull i Propercjusz tkliwy...
Warron, co o złotym runie
opowiada istne dziwy...
Lecz czytajcie zwłaszcza pilnie
o podróżach Eneasza.
A może kiedyś po polsku
wyjdę w przekładzie Ejsmonda?
Czytajcie miękko a słodko
„Miłości“ czułe fragmenty.
Deklamujcie „Heroidy“
(rodzaj przezemnie poczęty.)
O Febie, Bachusie, Muzy...
do was wznoszę swe wołanie,
do was, piewców protektorzy,
sprawcie, niechaj tak się stanie...