Tajemnica grobowca (de Montépin, 1931)/Tom II/XIV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Tajemnica grobowca |
Podtytuł | Powieść z życia francuskiego |
Wydawca | Redakcja Kuriera Śląskiego |
Data wyd. | 1931 |
Druk | Drukarnia Kuriera Śląskiego |
Miejsce wyd. | Katowice |
Tytuł orygin. | Simone et Marie |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Ulica Fossees-Saint Victoire należy do tych, które jeszcze niezupełnie przekształcono.
I teraz jeszcze w Starym Paryżu znaleźć można takie domy.
Na parterze jednej z wiekowych kamienic istnieje szynczek, z nizkim sufitem i zczerniałemi ścianami.
Szynk ten składa się z trzech pokoi.
W pierwszym gdzie mieści się bufet — siaduje gospodarz Wincenty Belavoine, przezwany wujaszkiem zrzędą, za swój miły charakter.
W trzecim pokoju nareszcie dwa tylko stoły podpierały ściany, na których były nawet obicia.
Tu się zbierali „goście z szykiem“, mający więcej groszy i nie chcący się o „prostych“ ludzi ocierać.
Pokój ten, zwał się „gabinetem ministrów“.
Gaz oświetlał każdą izbę, ale bardzo słabo, gdyż wujaszek „Zrzęda“ człowiek oszczędny i ponury do połowy tylko wypuszczał światło.
W chwili, gdy wprowadzamy czytelnika do szynku pod godłem „Doskonała wódka“, mogła być godzina ósma wieczorem.
Wszystkie stoły obsiedli goście rozmaitego gatunku: słomiankarze, gałganiarze, handlarze starzyzny, grajkowie uliczni obojga płci, wogóle klienci z małemi zasobami pieniędzy, a z ogromnym apetytem.
Ratowały ich jednak bardzo niskie ceny u wujaszka Zrzędy.
Przy drugim stole trzech ludzi raczyło się skromniej, rozmawiając z dwoma sąsiadami.
Rozmowa toczyła się nad zbrodnią na cmentarzu Pere Lachaise i czyniono rozmaite przypuszczenia, uzupełniając w ten sposób brak wiadomości w gazetach, które nie otrzymując z prefektury żadnych informacyj, milczały roztropnie.
Dwaj goście — spożywający sutą ucztę, nie całkiem są nieznani czytelnikom naszym, którzy z łatwością w nich poznają nierozłącznych Galoubeta i Sylwana Cornu.
Wódka wujaszka Zrzędy rozwiązała im języki i chociaż powciągali się do niektórych szczegółów, głośno się odzywali z dziwacznemi zdaniami.