Tajemnicza misja pana Dumphry (zbiór)/Humor
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Humor |
Pochodzenie | Tajemnicza misja pana Dumphry |
Wydawca | Bibljoteka Groszowa |
Data wyd. | 1924 |
Druk | Zakł. Graf. „Drukarnia Bankowa“ |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zeszyt |
Indeks stron |
— A kiedy przyszło do podziału — brylanty schował i powiada, że jego. — Mówiłem ci przecież: masz stanąć za innymi chłopcami, na końcu. — Wyobraź sobie, kochany zięciu, że ja na tej kanapie siedziałam. Ledwiem wstała — aż tu zegar ścienny spada z hukiem. Jeszcze mi serce bije — gdyby tak o 5 minut wcześniej! — Mówię państwu — podnosił jedną ręką 750 kilo. Człowiek, który przez omyłkę krzyknął „Hurrah!“ kiedy obca drużyna strzeliła gola. („Gaiety“) Człowiek, który się nieopatrznie zastosował do słów: Strój balowy. Kostjum pożadany („Gaiety“). — Jeżeli pan chce mieć piłkarza doświadczonego, polecam panu Billa. Od dziecka się wprawiał. („Gaiety“) — Ta butelczyna, uważa pan, ma co najmniej dwadzieścia lat. Co pan na to? — Jaki ładny kościołek. — Chcę, żebyś sobie sprawił takie modne spodnie. — Czego ty płaczesz, moje dziecko? — Przepraszam, co pan powiedział? — Dlaczego pan nie chce tańczyć z Eurydyką? — Już rano, kiedy się obudzę, pierwsza myśl moja biegnie ku pani. („Dimanche“)
— Pokłóciłam się z mężem i chcę, żeby mi go pan przemalował na martwą naturę. Ile to będzie kosztowało? („Dimanche“)
Zakł. Graf. „Drukarnia Bankowa“, Moniuszki 11.
|