Trzecia podróż Sindbada

<<< Dane tekstu >>>
Autor Bracia Grimm
Tytuł Trzecia podróż Sindbada
Pochodzenie Powieści z 1001 nocy opracowane dla dzieci
Wydawca Księgarnia Popularna
Data wyd. 1928
Druk S. Sikora
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Trzecia podróż Sindbada.

Lecz jak przedtem tak i teraz dawne wspomnienia z podróży, a szczególnie dawne zyski nie dawały Sindbadowi spokoju i zapragnął znów koniecznie wybrać się w podróż.
A więc pojechał znów do miasta portowego i wybrawszy sobie tam okręt, który już z kupcami odchodził, wpakował na niego swoje towary i wyruszyli.
W drodze znów dojeżdżali do portów w okolicznych wyspach i zbywali swoje towary. Pewnego razu silna burza rozszalała na morzu i rozbiła im okręt. Szczęściem, że było to niedaleko od jakiejś wyspy i prawie na szalupach dostali się na wyspę.
Tylko podjechali, gdy wyleciał rój jakiś dziwnych stworzeń odebrał szalupy. Podróżni poszli tedy w głąb wyspy. Po pewnym czasie dojrzeli przed sobą jakieś ogrodzenie z wielką bramą kutą w żelazie. Sindbad roztworzył tę bramę i wszyscy weszli do środka, gdzie o zgrozo na wielkiem podwórku ujrzeli w rogu kupę kości ludzkich. Przestraszyło ich to niezmiernie, tembardziej, gdy obok tego ujrzeli masę rożnów i spalone ognisko. Po jakimś czasie z domu wyszedł straszny potwór olbrzymiej wielkości o kształtach ludzkich, tylko ze zwierzęcym olbrzymim pyskiem: Potwór ten miał jedno wielkie krwawe ślepię pośrodku czoła.
Dojrzawszy podróżnych, wybrał z nich najgrubszego, pochwycił go za nogi, przyjrzał mu się chciwie i nasadziwszy go na rożen upiekł przy ogniu, a potem ze smakiem wsuwał. Widząc to reszta z Sindbadem przeraziła się okrutnie.
Po zjedzeniu tego, olbrzym ułożył się na spoczynek i chrapał tak strasznie, iż góry się trzęsły.
Nazajutrz obudziwszy się wybrał sobie znowu najtłuściejszego z podróżnych i upiekłszy go zjadł z obrzydliwym smakiem.
Tedy Sindbad powziął śmiały plan zabójstwa potwora; zwierzył się z nim pozostałymi towarzyszom i polecił im by jak potwór pójdzie spać, wszyscy wzięli rożny przygotowali się i rozpalili je w ogniu. Rzeczywiście, gdy potwór położył się spać, wtedy Sindbad dał znak, porwał rożen, rozpalił go do czerwoności i przytknął do do oka potwora, to zaskwiercało i wypłynęło zupełnie. Wtedy potwór z przeraźliwym krzykiem rzucił się z miejsca, chcąc gonić uciekających; lecz ponieważ nie widział nic, więc udało im się uciec na brzeg, a wtedy siedli na przygotowane przez siebie zawczasu tratwy i odpłynęli.
Lecz wkrótce olbrzym prowadzony przez dwóch takich i kilku innych jeszcze, nadbiegło nad brzeg i zaczęło olbrzymiemi skałami rzucać na tratwy; porozbijali wszystkie tratwy, tylko tratwa, na której Sindbad z 3-ema towarzyszami siedział, ocalała. Wkrótce podpłynął do nich jakiś okręt, w którym Sindbad poznał ten, na którym II-ej podróży płynął. Tym sposobem odzyskał swoje towary, które szczęśliwie po drodze zbywał, i znów z pieniędzmi wrócił do Bagdadu.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Bracia Grimm.