|
|
[94]monstrous fish. In fact, at first glance, I thought it was a cod.
„Ah!“ said the old gentleman, following the direction of my gaze, „fine fellow that, ain’t he?“
„Quite uncommon,“ I murmured; and George asked the old man how much he thought it weighed.
„Eighteen pounds six ounces“, said our friend, rising and taking down his coat. „Yes“, he continued, „it wur sixteen year ago, come the third o’next month, that I landed him.
I caught him just below the bridge with a minnow. They told me he wur in the river, and I said I’d have him, and so I did. You don’t see many fish that size about here now, I’m thinking. Good-night, gentlemen, good-night“.
And out he went, and left us alone.
We could not take our eyes off the fish after that. It really was a remarkably fine fish. We were still looking at it, when the local carrier, who had just stopped at the inn, came to the door of the room with a pot of beer in his hand, and he also looked at the fish.
„Good-sized trout, that“, said George, turning round to him.
„Ah! you may well say that, sir,“ replied the man; and then, after a pull at his beer, he added, „Maybe you wasn’t here, sir, when that fish was caught?“
„No,“ we told him. „We were strangers in the neighbourhood.“
„Ah!“ said the carrier, „then, of course, how
|
|
|
|
|
[95]pierwszem spojrzeniem, przypuszczałem, że jest to sztokfisz.
— Ach, — powiedział stary jegomość, spoglądając w ślad za kierunkiem mego spojrzenia — piękny gość (towarzysz) ten tam, nie?
— Zupełnie niepowszedni; — mruknąłem; a Jerzy spytał starego jegomościa, ile przypuszcza że on waży.
— Osiemnaście funtów sześć uncji — powiedział nasz przyjaciel wstając i zdejmując kurtkę. — Tak — ciągnął było— było to przed szesnastu laty gdy nastąpi trzeci przyszłego miesiąca, że wyciągnąłem go.
Złapałem go akurat poniżej mostu, na płotkę. Mówili mi, że był w rzece, a ja powiedziałem im, że będę go miał, i tak zrobiłem. Nie zobaczycie wiele ryb tej wielkości tu teraz, przypuszczam. Dobranoc, panowie, dobranoc.
I wyszedł i zostawił nas samych.
Nie mogliśmy oderwać oczów od tej ryby potem. Rzeczywiście była to zdumiewająco wspaniała ryba. Ciągle spoglądaliśmy na nią, kiedy miejscowy przewoźnik który właśnie wstąpił do karczmy wszedł do pokoju z kuflem piwa w ręku, i również spojrzał na rybę.
— Dobrej wielkości pstrąg — powiedział Jerzy, zwracając się ku niemu.
— Ach, pan to słusznie powiedział, — panie — odpowiedział ów człowiek, a następnie, po łyknięciu swego piwa, dodał: — Być może nie byliście tu, panie, gdy rybę złapano?
— Nie — powiedzieliśmy mu. — Jesteśmy obcymi w tej okolicy.
— Ach, — powiedział przewoźnik, to naturalnie,
|
|