<<< Dane tekstu >>>
Autor Ernest Buława
Tytuł Trzy akwarelle
Pochodzenie Piołuny
Wydawca Jana Ignacego Kraszewskiego
Data wyd. 1869
Druk J. I. Kraszewski
Miejsce wyd. Drezno
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Trzy akwarelle.
I.

Był dzień smutny, jesienny,
Niebo ołowiane,
Drobny deszcz dzwonił w okna,
I w rynny dzwonił blaszane…
Tęsknie drzewa szumiały
Tracąc liści wiani,
Na kominie tlał ogień
W bezsłoneczne rano…
W mgłach odległe gdzieś światy,
Stare świerki trzmielą,
A w oddali Karpaty
Za chmurami się ścielą. —
Siedzieli przy kominie
On i ona przy sobie,
Cicha, smutna rozmowa
Jak to niebo w żałobie…
On list cisnął w płomienie,
Ona dłoń ścisnęła,

I nastało milczenie
Komnata błysnęła...
On rzekł: smutno zmarłego
Ducha grzebać w ziemi,
Ale smutniéj krzyż w sercu
Stawić nad żywémi...
Niegdyś wierzyłem tyle,
Dusza się modliła
W ideału pacierze,
W które tak!!! wierzyła...
Ona rzekła: mój drogi,
Święte przebaczenia
Rzuć na niego, a znajdziesz
Spokój zapomnienia...
On w nią spojrzał a ona
Tak się uśmiechnęła,
Jak anioł wiosny, kiedy
Burza przeminęła!...
A on objął jéj szyję,
Czoła tknął ustami,
I rzekł: wszystko niech tracę!
Pozostańmy sami...
Choćbym wszystko utracił,
Szcząsnym, bo mam ciebie,
I kiedy piekło wspomnę,
Ty mówisz o niebie!...
I dłoń jéj ujął — ona
Tak się uśmiechnęła,

Jak anioł wiosny, kiedy
Burza przeminęła...
Tu list spłonął w popioły,
Wzleciał płomyk żywy,
I daléj rozmawiali,
I byli szczęśliwi!..
I powiał gdzieś dym gorzki,
Jako dym Kaima,
Bardziéj gorzki niż gorycz
Na którą słów niema...
Miły szczęścia obrazek,
Gdzie serca wraz biły,
Ale tylko obrazek —
Czytelniku miły!..


II.

Siedzieli pod lipami,
O chwili zachodu —
A już pszczoły z miodami,
Powracały do ula,
I motyl się od chłodu
W kielich róży utula —
I chóry skrzydlate
Z świergotaniem, z łoskotem,
Szczebiocząc co siły,
Sną, główki czubate

Pod skrzydeł swych piórka
Ukryły!...
Orłowie znużeni,
Już ciągną na gniazdo,
Gdzieś w dali przepiórka
Z wieczorną się gwiazdą
Odzywa… śród ciszy...
I ucho dosłyszy
Dreszcz listków tajemny,
Wiew cichy, wiosenny,
Pełen roskoszy i woni!...
A jednak w ustroni
Pod témi lipami,
Pod Karpat cieniami,
Im cudniéj dłoń w dłoni,
Świat cały się zdaje!...
Bo pełni miłości,
Jak wody ruczaje,
Bo pełni radości
Jak hymny słowicze!
Jak kwiatów słodycze!...
Bo pełni natchnienia,
Pod témi lipami
Jak dzwon co swe brzmienia,
Rozemdlewa polami,
Lasami — wodami —
Łąkami!...

A oni w rozmowie,
Pod témi lipami
Tak szczęśni że w słowie,
Nie mieszczą się sami.
I gwiazdy wskazują,
I cicho całują
Swe usta…
Miłyż szczęścia obrazek?
Dwa tam serca biły,
Ale tylko obrazek,
Czytelniku miły!...


III.

Zajrzałem okienkiem
Niziutkiém, malutkiém,
Kukułka północ kukała,
A ona z piosenką,
Nad swoją maleńką,
Kołysząc, szarpie dzierzgała...
On przy niéj coś czytał,
Wzrok luby jéj chwytał,
Odwracając kartki —
I czasem na dziécię,
A czasem na, w świecie
Najmilszą wzrok nosił ze ćwiartki.
I pismo odłożył,
I rękę położył

Nad kołyską małą!...
Ona się modliła,
I błogosławiła
Dziecinę duszą całą...
A z lampy co drzała,
Światłość osrebrzała
Twarz Matki Boskiéj na ścianie,
I szablę zwiśniętą,
Z pochew wysuniętą
Jakby na jutra zaranie...
I jeszcze coś dłonią
Nad dziecinną skronią
Wskazywał, jakby na hasło,
I listy jéj czoła.
Tknął — raptem do koła,
Zagasło...






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Tarnowski.