Trzy twarze Józefa Światły/Fryda, rodzina i wojsko

<<< Dane tekstu >>>
Autor Andrzej Paczkowski
Tytuł Trzy twarze Józefa Światły
Podtytuł Przyczynek do historii komunizmu w Polsce
Rozdział Fryda, rodzina i wojsko
Wydawca Prószyński Media Sp. z o.o.
Data wyd. 2009
Druk Drukarnia Wydawnicza im. W. L. Anczyca S. A.
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Fryda, rodzina
i wojsko

Jak już wspominałem, wedle relacji Justyny Światło, w 1932 r., w czasie organizacyjnego wyjazdu z ramienia Gordonii do Oświęcimia, Fleischfarb miał poznać Frydę Zollman, która zrobiła na nim duże wrażenie. Jeśli nie w Oświęcimiu i nie w Gordonii, to na pewno spotkał się z nią, gdy przystał do kazetemowców, ponieważ panna Zollman mieszkała wówczas w Krakowie i należała do grupki, z którą zetknął się Fleischfarb. Relacjonując krakowskie lata Światły w 1954 r., niektórzy podkreślali, że była ona „bardzo przystojna”, „bardzo ładna” czy wręcz „niepospolicie ładna”. Trudno wykluczyć, że możliwość stykania się z nią na gruncie organizacyjnym była jednym z motywów związania się Izaka z KZM, może to go pobudzało do zwiększonej aktywności i ponoszenia ryzyka, w ten sposób mógł się „wykazać” przed ukochaną. Nie był to motyw politycznie poprawny, za to dosyć naturalny.
Fryda Zollman była rówieśniczką Izaka, zatem w momencie poznania mieli mniej więcej po 17-18 lat. W KZM była znacznie mniej aktywna niż Fleischfarb, choć brała udział w publicznym kolportażu ulotek i plakatowaniu, a nawet wystąpiła (co najmniej raz) na zgromadzeniu. Filip Ettinger, który w styczniu 1954 r. złożył jedną z najobszerniejszych relacji dotyczących Światły, napisał, że była nawet „dość bojowa”. Do ruchu komunistycznego trafiła przez swoją starszą siostrę Fejgę, która była notowana przez policję krakowską co najmniej od stycznia 1932 r., kiedy została aresztowana w związku z udziałem w jakiejś demonstracji. Zapewne z okazji dnia Trzech L. Nie wiem, jakie Fryda miała wykształcenie, ale przez pewien czas pracowała jako wychowawczyni u jednej z zamożnych rodzin krakowskich (właścicieli kina Wisła), u której od wiosny 1938 r. mieszkała. Z powodu braku jakiejkolwiek fotografii Frydy (nie znam też zresztą konterfektów Izaka z tego czasu) trudno zweryfikować opinię o jej urodzie, ale – jak pisała w relacji dla MBP Czesława Ringer, która znała ją od dzieciństwa – „miała powodzenie u mężczyzn”. Musiał ją zatem otaczać wianuszek adoratorów rekrutujących się zapewne głównie spośród towarzyszy z KZM. Maria Fleischfarb, która najwyraźniej nie lubiła Frydy, twierdziła, że prowadziła się ona niemoralnie, inna osoba przekazująca MBP informacje na temat Światły, określiła ją wręcz jako osobę „lekkich obyczajów”. Zapewne nie miało to oznaczać, iż uważała ją za prostytutkę, a chyba tyle, że Fryda nie unikała z towarzyszami kontaktów, które znacznie wykraczały poza obowiązki partyjne. Opinię tę potwierdził w cytowanej już rozmowie z Justyną Światło sam Fleischfarb: „Opowiadał mi – relacjonowała komisji badającej sprawę ucieczki Izaka w październiku 1954 r. – że kiedy siedział w więzieniu, żona nie interesowała się nim i utrzymywała intymne stosunki z jego przyjaciółmi”, a w jednej z rozmów „wyznał, że przez wszystkie lata małżeństwa nie była faktycznie jego żoną nigdy”. Ponieważ rozmowa ta odbyła się w 1942 r., w początkach bliższej znajomości Izaka i Justyny, nie można wykluczyć, że Fleischfarb „podrywał” przyszłą drugą żonę, żaląc się nad sobą i wyzwalając w niej w ten sposób uczucia opiekuńcze: „starałam się go rozładować” wspominała Justyna. Wedle niektórych znajomych Fryda była kapryśna, egoistycznie nastawiona do otoczenia, a nawet leniwa.
Izak i Fryda związali się – jak widać niezbyt mocnymi węzłami – nie później niż w 1934 r., ponieważ w tym właśnie roku Fleischfarb oświadczył rodzicom, że zamierza się ożenić. Rodzice sprzeciwiali się temu stanowczo, ale nieskutecznie. Nie udało mi się ustalić daty ślubu. Do protokołu przesłuchania, który znajduje się w aktach sądowych, podał, iż jest „stanu wolnego”, a we wniosku o powołaniu świadków adwokat umieścił Frydę Zollman, a więc na pewno do tego czasu nie byli małżeństwem w sensie prawnym. Ślub odbył się zapewne po wyjściu z więzienia. Być może dopiero w 1937 r., gdyż rodzice Frydy byli – jak stwierdzała jedna z bliskich znajomych z Oświęcimia – „bardzo pobożni”, a więc przyjazd Frydy i Izaka do Zollmanów i mieszkanie przez kilka miesięcy z „nieślubnym zięciem”, było „dla nich [Zollmanow] dużym problemem”. Według przekazów miał to być ślub rabinacki. Fryda zapewne używała nazwiska Fleischfarb, w każdym razie pod tym nazwiskiem w 1941 r. została wysiedlona do getta.
Związek z Frydą przyniósł Fleischfarbowi także inne kłopoty, nie tak rzadkie u tych, którzy mają „zbyt ładne” żony. W 1935 r. bowiem zaszedł dosyć niejasny epizod usunięcia jej z KZM. Wedle jednej wersji powodem miało być użycie przez nią (razem z którymś z towarzyszy) pieniędzy organizacyjnych na własne potrzeby, czyli mówiąc wprost malwersacja. Jak można wnosić z dokumentacji krakowskiego KZM, nie mogła to być znacząca suma, gdyż takowych po prostu tam nigdy nie było. Wedle innej wersji zaszkodziły jej wspomniane już opinie o niewłaściwym prowadzeniu się. Raczej nie wchodziły w grę problemy ideologiczne, choć – jak wspominałem – konflikty na tym tle wielokrotnie prowadziły w ruchu komunistycznym do ostrych scysji i wyciągania konsekwencji organizacyjnych. Fleischfarb podobno mocno przeżył tę sprawę, próbował interweniować w Komitecie Okręgowym KZM, a może też w lokalnej instancji KPR ale nawet drastyczna kara partyjna nie stała się powodem do rozpadu małżeństwa. Być może bardziej kochał Frydę niż rewolucję. Niektórzy z krakowskich znajomych Fleischfarba uważali, że to ukaranie Frydy, a nie stan zdrowia czy zniechęcenie po drugim pobycie w więzieniu, było głównym powodem osłabienia aktywności Izaka i jego faktycznego odejścia od „roboty”. W kilku oświadczeniach składanych w 1954 r. przez znajomych Fleischfarba pojawiają się informacje o pogłoskach, że po wyjściu z więzienia w 1936 r. zbliżył się do jednej z partii syjonistycznych, a nawet że oboje z Frydą brali pod uwagę możliwość emigracji do Palestyny. Ale sami świadkowie zwracali uwagę, iż to były tylko pogłoski.
Stosunki Izaka z resztą rodziny zostały po jego wejściu do KZM i zejściu się z Frydą Zollman w znacznym stopniu zawieszone. Wprawdzie zdarzało się, że przemieszkiwał u rodziców, ale nawet wtedy znikał na tydzień lub dłużej. Gdy nie mieszkał na Krzywej, do rodziców zaglądał bardzo rzadko, nie utrzymywał też systematycznych kontaktów z siostrami: „mijały miesiące – pisała Maria – gdy w ogóle nie widzieliśmy się ze sobą”, choć wszyscy mieszkali w tym samym, nie tak znowu rozległym, mieście. W przypadku obu najstarszych sióstr nie był to na pewno wynik ich niechęci do aktywności politycznej brata, bo obie należały do Lewicy Akademickiej, a więc de facto do KZM. Prawdopodobnie od 1935 r. ojciec, Gabriel Fleischfarb, zaczął podupadać na zdrowiu, w każdym razie w 1937 r. był już chyba na emeryturze (tak podała Rachela w jednym z dokumentów uniwersyteckich), choć miał dopiero 51 lat. W relacjach dla MBP żadna z sióstr o tym nie wspomniała. Ich relacje są w ogóle bardzo wyrywkowe i niedokładnie przedstawiają sprawy rodzinne, co jest o tyle zrozumiałe, że powstały pod ogromną presją, może nawet w warunkach psychicznego załamania. Ogólna opinia na temat rodziny, którą sporządził krakowski WUBP w czerwcu 1949 r. i która powstała na podstawie wszechstronnego wywiadu, gdy zgodnie z procedurami zbierano informacje o wszystkich ubekach znajdujących się na ścieżce awansu, była pozytywna: „Wyżej wymienieni [rodzice] byli ludźmi uczciwymi. Opinię pod względem moralnym i politycznym mieli dobrą. Przez sąsiadów byli szanowani”. Nie ma powodów sądzić, że było inaczej. Przejście na emeryturę mogło oznaczać obniżenie statusu materialnego Fleischfarbów, ale w tym czasie dwie najstarsze córki podjęły już pracę zawodową, Cyla wyszła za mąż (za Jakuba Perlmana, z zawodu lakiernika), a Izak nie stanowił – przynajmniej stałego – obciążenia dla domowego budżetu. Pozostawała Sara, która uczyła się w gimnazjum i w 1939 r. zrobiła maturę.
W odróżnieniu od Izaka, który nie lubił się uczyć, a nawet – jak twierdziła Maria – miewał „antyinteligenckie” odzywki, obie najstarsze siostry podjęły regularne studia na Uniwersytecie Jagiellońskim, co było możliwe dzięki statusowi rodziny. Maria zapisała się na Wydział Prawniczy w roku akademickim 1931/32, a studia zakończyła po złożeniu wszystkich wymaganych egzaminów 19 czerwca 1935 r. Rachela (Róża) zaczęła studia rok później, uzyskując wpis na Wydział Filozoficzny, na którym studiowała germanistykę. Ukończyła uniwersytet w roku akademickim 1935/36, a 11 czerwca 1937 r. uzyskała ocenę „dobrą” za pracę magisterską Bedeutungswandel in den polnischen Entlehnungen aus der deutschen Sprache.
Obecność obu sióstr na uczelni przypadła na okres – mówiąc enigmatycznie „zaostrzania się konfliktów na tle narodowościowym”, a w istocie narastających antysemickich nastrojów, które jednak apogeum osiągnęły jesienią 1937 r., gdy obie ukończyły już naukę. Kiedy Maria zaczynała studia na Wydziale Prawa, Żydówki stanowiły około 58% studentek, a na Wydziale Filozoficznym w tym samym roku akademickim około 24%. W latach następnych — jak obliczył Mariusz Kulczykowski w swej monografii Żydzi – studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego w Drugiej Rzeczpospolitej (1918-1939) – nastąpił wyraźny spadek liczby studentów pochodzenia żydowskiego (do 28% na prawie i 15% na filozofii w roku akademickim 1935/36), co wynikało z nieprzychylnej atmosfery, a nawet świadomie stawianych przeszkód. Presja antysemicka powodowała, iż studenci Żydzi z reguły starali trzymać się razem i choć przytłaczająca większość deklarowała polski jako język ojczysty, jaskrawo widoczny był podział na Polaków i nie-Polaków. Fleischfarbówny w swych pobieżnych relacjach w ogóle nie podejmowały problemu antysemityzmu, trudno też powiedzieć, czy istniejący stan rzeczy miał jakiś wpływ na Izaka Fleischfarba, ale jeśli tak, to musiał umacniać w nim przekonanie, że tylko komunizm daje pożądaną odpowiedź na istniejące konflikty i antysemityzm. Po ukończeniu studiów Maria nie zrobiła – o ile wiem – aplikacji i pracowała w biurze stowarzyszenia lewicowych adwokatów krakowskich (zapewne w większości pochodzenia żydowskiego), zaś Rachela uczyła w szkole; być może było to istniejące od 1905 r. Prywatne Gimnazjum i Liceum Żeńskie im. Królowej Jadwigi, w którym w czasie studiów odbywała praktykę. W latach 30. większość uczennic tej szkoły stanowiły Żydówki, ale językiem wykładowym był polski.
Wiosną 1938 r., choć do wybuchu wojny, która odmieniła losy wszystkich, pozostawało jeszcze półtora roku, zakończył się „krakowski okres” życia Izaka Fleischfarba, który do szacownego podwawelskiego grodu miał wrócić na dłużej dopiero osiem lat później, już jako Józef Światło. Przyznam się, że mam pewne skrupuły wobec nieuniknionej próby zarysowania jego sylwetki z tego czasu. Trudno powiedzieć, czy już wówczas jego osobowość się skrystalizowała i jaka ona była. Na pewno miał wyraźnie zarysowane poglądy polityczne – był zdeklarowanym, a przez kilka lat nader aktywnym komunistą, wykazywał swego rodzaju odwagę cywilną oraz umiejętność przełamywania wewnętrznych oporów, gdy np. występował na wiecach czy rozdawał ulotki przed fabrykami. Świadomie ryzykował mało przyjemne kontakty z policją czy wymiarem sprawiedliwości. Być może był dobrym organizatorem. Jednak jego zachowanie w czasie drugiego uwięzienia, kiedy wymyślał najróżniejsze preteksty, by uzyskać zwolnienie i odpowiadać z wolnej stopy, mogą poddać myśl, iż miał zadatki na krętacza. W końcu jednak komuś, kto siedzi w więzieniu więcej wolno i nie musi kierować się wyłącznie honorem. O pewnym niezdecydowaniu Izaka może też świadczyć fakt, że po wyjściu z więzienia odsunął się od aktywnego udziału w ruchu komunistycznym. Nie był specjalnie przywiązany do rodziny, miał wobec niej stosunek arogancki, a może nawet lekceważący. Zapewne jego słabością był raczej nieudany związek z piękną Frydą, który przysparzał mu nawet upokorzeń.
Ani w ankietach i życiorysach, które po wojnie składał w PPR i w MBR ani w świadectwach osób, które go znały z Krakowa, nie ma żadnych śladów, aby Fleischfarb przechodził jakieś szkolenie w „twardej” dywersji, posługiwaniu się bronią czy organizowaniu zamachów. Zresztą, w czasie kiedy należał do KZM, komuniści w Polsce – głównie pod silną presją reakcji władz państwowych odstąpili od gwałtownych i zbrojnych form walki, tak charakterystycznych dla wcześniejszego okresu, gdy zabójstwa funkcjonariuszy policji czy (rzeczywistych lub domniemanych) konfidentów nie należały do rzadkości. Nie znalazłem też informacji, które pozwalałyby podejrzewać, że miał jakieś związki z wywiadem sowieckim, choć oczywiście uważał się za „kominternowca”, a więc – tak jak wszyscy ideowi komuniści – gotów był wykonać każde zadanie, jakie postawi przed nim partia.



Tekst udostępniony jest na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska.