<<< Dane tekstu >>>
Autor Wincenty Kosiakiewicz
Tytuł Trzydzieści morgów
Wydawca Wydawnictwo imienia Mieczysława Brzezińskiego
Data wyd. 1912
Druk F. Wyszyński i S-ka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
XI.

Pewnego razu przyszła Jagnie myśl gorsza jeszcze, niż wszystkie, jakie przez głowę jej przechodziły. Ale nie mogla się jej oprzeć.
Postanowiła Aplasa otruć.
Wiedziała, że to grozi straszną karą, wiedziała, że czyn może się łatwo wydać. Ale chwyciłaby się czegokolwiek, bo już żyć dłużej w ciągłym strachu i widzieć, jak wszystek jej zarobek zabiera Niemiec — nie mogła.
We wsi o truciznę nie trudno. Niektóre stare baby, co się znają na czarach, mają pewien biały proszek, ukryty dobrze. Za papierka można proszku tego dostać tyle, że na jedną osobę zupełnie wystarczy.
Jagna kupiła trucizny.
Obmyśliła sobie nawet, że wsypie ją kiedy do mleka i niem poczęstuje Niemca.
Ale coś ją wstrzymywało od tej zbrodni.
Odkładała ją więc z dnia na dzień, nie śmiejąc wykonać.
Aż tu jednego dnia wchodzi Niemiec trochę podchmielony i mówi do Jagny:
— Wiecie co? moja żona umarła. Ja tera wdowiec.
Jagna kiwnęła głową. A on mówi dalej:
— I wy wdowa, to się pobierzmy.
Jagna spojrzała na niego.
— Ja miałabym wyjść za was? Czyście wy źle w głowie dostali?
— No, dlaczego? — zapytał Niemiec. — Wy mnie się podobacie, a i grunt potrzebuje gospodarza. Pracowałbym wam, że ha!
— Ależ — wyście innej wiary.
— To co! To ją zmienię.
— Nie... nie.. skąd wam to w głowie?
Ale pomyślała sobie, że nie byłoby to najgorzej tak zrobić, jak Aplas mówi.
Nie miała do niego wprawdzie ani krzty przekonania; nawet podobał się jej kto inny, i myślała nieraz, aby powtórnie wyjść za mąż. Ale tu miała wyrachowanie. Jak wyjdzie za niego, to już zamknie mu gębę dokumentnie i nareszcie uspokoi się.
Jagna do spokoju wzdychała, niby do raju.
Opierała się jeszcze trochę Aplasowi, ale to tylko ze zwyczaju.
Na jesieni zaś Niemiec przechrzcił się i wziął ślub z Jagną.
Wesele było bardzo sute.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Wincenty Kosiakiewicz.