U Chińczyków/I
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | U Chińczyków |
Podtytuł | Powiastka dla dzieci |
Wydawca | Wydawnictwo M. Arcta |
Data wyd. | 1931 |
Druk | Drukarnia Zakładów Wydawniczych M. Arct, Sp. Akc. |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Aleksander Arct |
Tytuł orygin. | V nebeské říši |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Mały William Black, który w chwili, kiedy zaczyna się nasze opowiadanie, czyli w r. 1890, liczył 7 lat, usłyszawszy, że ojciec opowiada matce o Anglikach, powracających z „niebieskiego państwa“, zawołał ze zdziwieniem:
— Mój ojcze! Więc są tacy ludzie, którzy mieszkają w „niebieskiem państwie“ i wracają stamtąd, kiedy mają ochotę?
— Dlaczego cię to dziwi? — spytał ojciec.
— Bo mama mi opowiadała, że w „niebieskiem państwie“ przebywają tylko dusze sprawiedliwych, ciała zaś ich wiecznie spoczywają w grobach.
— Mój drogi Williamku, — odparł ojciec — niebieskie krainy, gdzie przebywają dusze zmarłych ludzi, zowią się „królestwem niebieskiem“, nazwę zaś „niebieskiego państwa“ nosi rozległa przestrzeń ziemi w Azji, gdzie żyją Chińczycy. Są to tacy sami ludzie, jak i Anglicy; różnią się zaś od Europejczyków tem, że mają skórę żółtą, oczy skośne i że tam mężczyźni, tak jak u nas kobiety, splatają włosy w długie warkocze. Obyczaje tego ludu są bardzo dla nas dziwne i wielce się różnią od naszych.
— Ach, ojczulku! — zawołał William. — Żebym też mógł kiedy pojechać do tych Chińczyków.
Słysząc to, ojciec uśmiechnął się, pogładził Williama po głowie i rzekł:
— Chińczycy mieszkają bardzo daleko. Droga do nich prowadzi przez olbrzymie morza i trwa kilka tygodni. Gdy podrośniesz i nauczysz się czytać, kupię ci ciekawą książkę, w której są opisanie obyczaje Chińczyków; tymczasem nie myśl o „państwie niebieskiem“ i baw się dalej w konie.
Od owej chwili upłynęło dużo, dużo lat.
Mały Williamek wyrósł na dojrzałego młodzieńca.
Trwając ciągle w zamiarze zwiedzenia Chin, poznał się z pewnym uczonym, znającym język chiński i zaczął od niego pobierać lekcje.
Była to praca bardzo ciężka i żmudna, bo pismo chińskie liczy do 80.000 najrozmaitszych znaczków.
Nauczywszy się nieźle po chińsku, William złożył podanie do rządu, prosząc o wyznaczenie mu odpowiedniej posady w Chinach.
Po niejakim czasie w Pekinie, stolicy Chin, zawakowała posada pomocnika posła, którą otrzymał William; wyruszył więc niebawem w daleką drogę.