Kiedy go widzę, jak błotnistą drogą
Brudny a śliczny się zwija, —
Łachman na grzbiecie, na wiatr goła szyja,
Wpółboso, ani dbając tam o kogo;
Jak między wozy nagością swą widny,
W zdartych porciętach się kręci;
Jak w psy kamienie ciska bez pamięci,
Już złodziej, srogi już, i już bezwstydny; —
Gdy widzę, jak się śmieje i weseli,
Biedny kwiatuszek cierniska,
I gdy pomyślę, że dom bez ogniska,
Matka w fabryce, ojciec — więzień w celi:
Jakiś mi przestrach tłumi serca bicie,
I pytam: Co będzie z ciebie?
Ty, co bez światła na ziemi i niebie,
Głodny, obdarty idziesz tak wprost w życie?
Za lat dwadzieścia — czem będzie słowiczek
Co dziś tak śpiewa, nieboże?