[103]
Umrzej, marzenie! Byłoby za pięknie,
Gdybyś ty żyło... Pamięć pozostanie —
I jeszcze nieraz serce tak zajęknie,
Jak dziś jęknęło w nas — na pożegnanie...
Umrzej marzenie!... Gdybyż z tobą wraz
I pamięć twoja mogła umrzeć w nas!...
Umrzej marzenie!... Ta głęboka woda,
Te góry ciche, drzew nad nami sploty —
Wszystko zostanie, i znów wiosna młoda
Na ten kąt ziemi rzuci czar swój złoty,
I wszystko będzie, jak dziś — tylko nas
Nie będzie więcej tam... Przeminął czas.
To tylko jedno, to tylko nie wróci,
A zresztą wszystko będzie tak, jak było.
I nowa wiosna gdy ten kąt pozłoci,
Będzie on tylko już wtenczas mogiłą
Naszego życia... Ileż razy, skąd
Myśl nasza wróci tam, w ten ziemi kąt...
Nigdy, o nigdy z serca mi nie weźmie
Nic tej pamięci, gdziem łzy widział twoje,
[104]
W oczy twe patrzał, głosu słuchał, gdzieś mię
Zwała imieniem, czuła serce moje,
I gdziem ja pieścił się kochaniem twem —
A wszystko to ma zostać tylko snem?...
Zaiste, trudno, jak trudno uwierzyć
W to, co jest jedno wieczne i prawdziwe:
Że śmierć swą ręką kościaną uderzyć
Przychodzi wszystko to, co było żywe,
Że wszystkie chwile życia, to są mgły...
Że jutro snem już tylko będziesz — ty!...
I pójdą lata, za latami lata..
Kąt ponad rzeką niezmienny zostanie;
Gdzieś, rozrzuceni we dwie strony świata,
Tam mieć będziemy ze sobą spotkanie...
Tam iść będziemy myślą naszą wraz —
Tylko tam nigdy już — nie będzie nas.