Urywki (Anakreont)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Urywki |
Pochodzenie | Poezye Brunona hrabi Kicińskiego |
Data wyd. | 1841 |
Druk | Drukarnia przy ul. Rymarskiej 743 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Bruno Kiciński |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Zbliża się pewnie miesiąc Neptuna ponury,
Bo przykre śniegi skrzypią i tłoczą się chmury.
Po skromnym objadku lecz po dobrém winie,
Spoczynku używam,
I godnéj pieszczoty najmilszéj dziewczynie,
Na lutni przygrywam.
My nasze skronie uwieńczmy w opichy,
I na cześć Bacha spełniajmy kielichy.
Lała sługa wino w puchar wielkiéj miary,
Ledwom ręką objął, miał trzy zwykłe czary.
Jak jelonek jeszcze ssący,
Którego matka niechcący,
Pośród boru zostawiła,
Tak ty drżysz dziewczyno miła.
Już czuję wszystkie miłości roskosze,
I na jéj skrzydłach do nieba się wznoszę.
Raz do mnie Amor z toporem skoczył,
I tak ugodził, że aż omroczył.
Z tobą chętnie ja przestaję,
Bo masz miłe obyczaje.
Chociaż, jestem już stary,
Kochają mnie młodzianie,
Bo opiewam kochanie,
I palę mu ofiary.
Ci méj wzgardy są przedmiotem,
Którzy nie chcą wiedziéć o tém,
Że najmilszą pieszczotą.
Jest niewinność z prostotą.
Częstokroć wawrzyn szczęśliwy,
Łamie gałązkę oliwy.
Ze śmiechem,
Z kielichem,
Dzień minie
W godzinie.
Ah! Patrz się na mnie, bo na nikogo
Tylko na ciebie patrzéć mi błogo.
Daj wody, daj wina, młodzieńcze,
I kwiatów; niech skronie uwieńczę,
Miłości płonę zapałem,
Miłości więźniem zostałem.
Jak chętnie byłbym lirą, bobyś mnie pieściła,
Albo złotém naczyniem, bobyś ze mnie piła.
- ↑ W wydaniu Jozuego Barnesa znajduje się z téj pieśni tylko jeden wiersz, a w edycyi Bruncka cztery wiersze; przełożyłem więc podług edycyi Bruncka.