[264]URYWKI I PARAFRAZY.
Z EKLEZYASTYKA.
Rozkosze mi niegdyś płynęły nawałem,
W młodzieńczych mych piersiach wrzał ogień namiętny;
Lecz przeszło złudzenie, została tęsknota,
I kwiaty uwiędły, i pękła nić złota,
Blask oka zardzewiał, — znudzony, niechętny,
Rozkosze marzeniem nazwałem.
Jam później bił czołem przed pychy obliczem,
Wielkością, bogactwem i sławą się pieszczę;
Lecz szczęścia nie było, duch czegoś chciał jeszcze,
I wielkość nazwałem niczem.
Zechciałem być mądrym, chwyciłem za księgę,
Dróg prawych wyszukać pragnąłem,
I we dnie, i w nocy, z męczarnią, mozołem,
Badałem mądrości potęgę.
Śledziłem, czytałem, lecz było mi mało,
Chęć nauk została mi piekłem;
Mądrości-m nie pojął, a szczęście skonało:
Mądrość jest próżnością! wyrzekłem.
Na co mi władza, siła olbrzyma,
Gdy nie mam władzy nad sercem mojem?
Jakże obdarzę ludzi pokojem,
Gdy w duszy mojej pokoju niema?
W złotym pałacu, na miękkim puchu,
Na lubych dziewic rozkosznem łonie,
Jam nudził życiem, marzył o zgonie:
Szczęście dla ducha jest tylko w duchu!
Kiedym opływał uciech zapasem,
Wszystko mym żądzom było w usłudze,
[265]
Podły niewolnik dziwił się czasem,
Czego ja tęsknię, czego się nudzę?
Rzekłem: Poznać ludzi muszę, —
Poznałem — i zapłakałem!
Pod jak pięknem kryją ciałem
Złe i nieszczęśliwe dusze!
Czy dni smutku, czy wesela,
Ich się dusza dzika, sroga
Wiecznie w dzikich myślach grzebie;
Człowiek — wróg swojego wroga,
Wróg swojego przyjaciela,
Wróg najstraszliwszy dla siebie.
O! nic pod słońcem, nic nowego!
Co jest, to było i nie minie:
Dawniej łzy biegły, jak dziś biega,
I krew płynęła, jak dziś płynie.
I dawniej człowiek biegł za zyskiem,
I dawniej bywał po kolei
Smutną ofiarą i igrzyskiem
Losów, słabości i nadziei.
I wnuki nasze może srodze
Wyśmieją prochy naszych kości, —
I będą iść po naszej drodze
Nieszczęścia, marzeń i słabości,
Płacić wiek łez radości chwilką,
Marzyć o świetle, brodzić w ciemnie,
I łzy, i krew toczyć wzajemnie,
I pomrą ludźmi — ludźmi tylko.
1847. Załucze.