<<< Dane tekstu >>>
Autor Wincenty Korab-Brzozowski
Tytuł Węglem smutku i zgryzoty
Pochodzenie Dusza mówiąca
Wydawca J. Mortkowicz
Data wyd. 1910
Druk W. L. Anczyc i Sp.
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
XXV.

A więc lazur na zawsze zaniknął swoje wrota
Dla mych oczu? A chmury ciężkie, głuche, mętne,
Wypijają, powoli, płacze me namiętne?
A żałoba wieczysta jest moja tęsknota
Do gwiazd? A czarne ptaki myśli moje smętne?
I trumna ołowiana sny mego żywota?

A więc na jasne włosy moje, piasku szary,
Padaj, powoli padaj, na znak, żem motłochem!
Na znak, iż przed i za mną jałowe obszary
Wysiłków bezowocnych, zakończonych szlochem!
Na znak, żem trupem dojrzał dla robaków chmary!
Na znak, iż me jestestwo całe — nędznym prochem!

A wy, o moje usta! bądźcie jak więzienie
Na siedm twardych pieczęci milczenia zamknięte,
Aby to wasze słowo, nędzne i przeklęte,
W krtani wiecznie ugrzęzło, iż jest jak skomlenie
Psów rozczołganych w błocie! jak łono pomięte
Nierządnicy, karmiącej swej hańby nasienie!


A ty, o moja duszo! nie trudź się daremnie:
Odleć, jak odlatują cmentarniane ptaki,
W dal, bez kras i białości... Precz już, precz ode mnie!

Zgaśnij, jak gasną zwiędłe w moczarach majaki!
Spadnij w niezmiernej nocy niezgłębione ciemnie
I zgiń! Z dawna nicości tyś nosząca znaki!




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Wincenty Korab-Brzozowski.