[525]WŚRÓD RUIN.
Niegdyś tu chram stał... Dziś dawno w gruz padła
Wysmukła nawa i sklepień wiązadła.
Wyrwane z zawias walają się wrota.
Odarto z ozdób witraże i przęsła,
Najskrytsze skarbce chciwa dłoń przetrzęsła.
W kryptach mej duszy płonie lampa złota.
Zmierzch tu posępny i cisza złowroga.
W ołtarzach śladu nie zostało Boga.
Pająk w cyboryum szare siatki mota.
Chrystus rzucony pośród stosów śmieci
Wpiętemi w ciernie koralami świeci —
W kryptach mej duszy płonie lampa złota.
Z wież, gdzie grom dzwonił ostatnie podzwonne
Nie rozszlochają się w modły stutonne,
Gaszące ogień w spiżu lane vota
1 nie polecą w jasne jak skowronki
Nad kochankami świegotać wśród łąki —
W kryptach mej duszy płonic lampa złota.
Czasami tylko, gdy wiatr się tu wedrze,
Zepsuty organ budzi się w katedrze,
[526]
Wzdycha i rzęzi i dziko łomota
A wtedy wszystek mrok ku niebu wyje
Okropne jakieś: »Elejson Kyrie!« —
W kryptach mej duszy płonie lampa złota.
Czasami księżyc przez murów szczeliny
Wśliźnie się martwy, lodowaty, siny;
Czasami puhacz skrzydłem załopota;
Czasem odkruszą się rzeźby obramień.
Posadzki jękną i zadudni kamień —
W kryptach mej duszy płonie lampa złota.
A jednak, jednak! tam, kędyś pod ziemią,
Gdzie dziwnie drogie prochy cicho drzemią,
Ostatkiem oliw i ogarkiem knota
Wieczna ampułka pod zwaloną nawą
Wbita u sklepień dogorywa mgławo —
W kryptach mej duszy płonie lampa złota.
Dniem jasnym płonie, ciemną płonie nocą.
Sama nie wiedząc: dla kogo i poco?
A taka świętość w jej ogniu migota,
Jakby kto w cieniu tych piwnic i pował
Młodość i miłość i szczęście pochował...
W kryptach mej duszy płonie lampa złota.