W Kartuzyi (W Burgos)

<<< Dane tekstu >>>
Autor Marya Konopnicka
Tytuł Skróś wieków
Podtytuł V. W Kartuzyi
Pochodzenie Poezye wydanie zupełne, krytyczne tom VI,
cykl Nowe pieśni
Wydawca Nakład Gebethnera i Wolfa.
Data wyd. 1915
Druk G. Gerbethner i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
V. W KARTUZYI.


W Burgos[1] w Kartuzji[2], milczenie trwa
Nie rok, nie dwa...
W Burgos, w Kartuzji, kto ślubił ślub,
Milczy, jak głaz, milczy, jak grób,
Po trumny własnej wieko.

Krużgankiem idzie za mnichem mnich,
A każdy — cich...
Złożone ręce, spuszczony wzrok,
Za mnichem mnich, za krokiem krok.
Gdzieś w wieczność, gdzieś — daleko...

Niegdyś im we krwi grzmiał życia dzwon
W burzliwy ton,
Niegdyś im dziki huragan wył
W czeluściach mózgu, w czeluściach żył,
A krzykiem drżały usta...

Wtedy się w piersi bił blady mnich
Od pokus złych,
Wtedy na czoło kładł trzykroć krzyż

I krzyżem padał w najcichszej z nisz,
Co w mrokach tlała pusta...

Aż się nauczył, po latach prób,
Milczeć — jak grób,
Aż zdusił głos, aż stracił dech,
Pod świętym znakiem krzyżów trzech,
Aż stał się widmem cichem.

Nie miał już skrzydeł, nie miał już piór,
Szumiących wtór
Do pieśni życia, pieśni bez słów,
Do najtajniejszych z tajemnych snów,
Był doskonałym mnichem.

I szedł z innymi, za krokiem krok,
Spuszczony wzrok,
Ręce na piersiach, z zamkniętych warg
Ni szczęścia krzyk, ni poszept skarg,
I ciemna twarz z asbestu...

A gdy już doszedł nad trumny zrąb,
Nad grobu głąb,
Niemy w nie schodził, niemy się kładł,
Jak zeschły liść, co w ciszę padł,
Liść niemy, bez szelestu.

Aż do Kartuzji, z dalekich pól,
Przybył raz król;
Z myśliwską świtą, rzucając łów,
W wesołej wrzawie dzworzan i psów,
Król przybył w dom milczenia...

Zabrzmiały trąby z srebrzystych blach,
Rozwarł się gmach;
Tętni podwórzec od mnogich stóp,

Bije w chór pieśń sławiąca łup,
Struchlałe grzmią podsienia.

Drży starych tynów[3] pożółkła biel,
Drżą ściany cel,
Za krokiem krok, za mnichem mnich,
Idą Kartuzy z samotni swych,
Z daleka gdzieś, z wieczności...

Wygasłe twarze, zmartwiały wzrok,
Za krokiem krok,
W milczeniu idą ślubiący ślub:
— Milczeć jak głaz, milczeć jak grób —
Królewskich witać gości.

I trzykroć każdy żegna się mnich
Od pokus złych,
Trzykroć w pokłonie pochyla się
I zgina grzbiet i głowę gnie
I milczy — jak zaklęty.

Aż król: — »Przez Boga, ten jeden raz
Rozgrzeszam was:
Niech każdy słowo wypowie swe
I żądość swą — i czego chce...
Zaczynaj, starcze święty!« —

A stał na przedzie, jak gruszy kwiat,
Przeor stu lat,
Biała mu głowa niemocnie drży
Ostatkiem dnia źrenica mży;
Chce mówić, szuka słowa...

Wytęża pamięć aż do tych zórz,
Co zgasły już...

Zimne mu poty spływają z lic,
A w mózgu nic, ni w piersiach nic,
Odbiegła go gdzieś mowa...

Tedy rozwarciem tłómaczy rąk
Swą mękę mąk;
Zaś głowę zwraca ku braciom wstecz,
Niech młodsi prawią za niego rzecz
Do króla — od zakonu.

Zachwiał się długi Kartuzów rząd;
Stamtąd, to stąd,
Rwie się, jak ptak, niepewny ruch,
Tęży się wzrok, tęży się słuch,
Pierś szuka głosu, tonu...

I patrzą w niebo i chylą wzrok
W przyziemny mrok;
W lewo, to w prawo zwraca się skroń,
Szarpie różaniec nerwowo dłoń
I wargi drżą nerwowo.

I niemo patrzy na brata brat,
Pomocy rad;
Lecz z żadnych głos nie pada ust,
Pusta jest pierś i mózg ich pust...
Przepadło życia słowo...

A królem wstrząsnął i gniew i dziw:
— »Przebóg, kto żyw,
Niechaj przerzecze słowo czy dwa,
Póki mi z ócz nie padnie skra,
Co spali gniazdo mnisze!« —

Nizko się kłonią szeregi głów
I milczą znów.
I jeden tylko przeleciał dźwięk:

Głuchy, zduszony, podziemny jęk,
I wnet się rozwiał w ciszę...

A królem wstrząsnął i żal, i ból,
I znak dał król;
Śpiesznie się dwór tłoczy do bram,
A król w zadumie przyzostał sam,
Patrzy jak w trumny wieko...

Idą Kartuzy do uchron swych,
Za mnichem mnich,
Złożone ręce, spuszczony wzrok,
Za mnichem mnich, za krokiem krok,
Gdzieś w wieczność... Gdzieś daleko!








  1. Burgos — m. w Kastylii, w północnej Hiszpanii.
  2. Kartuzya — klasztor Kartuzów, bardzo ostrego zakonu, założonego w r. 1085 przez św. Brunona w Chartreuse (stąd nazwa) we Francyi; zakonnicy są obowiązani zachowywać ścisłe milczenie, które im wolno tylko raz na tydzień przełamać.
  3. Tyn — mur.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Konopnicka.