W hamaku (Oppman, 1903)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | W hamaku |
Pochodzenie | Poezye |
Redaktor | Franciszek Juliusz Granowski |
Wydawca | Franciszek Juliusz Granowski |
Data wyd. | 1903 |
Druk | A. T. Jezierski |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Wokół cisza, błoga cisza,
Ledwie słychać drzew szelesty;
Przyszła pora, piękna pani,
Poobiedniej twojej siesty.
W swym hamaku napowietrznym,
Wpół marząca, wpół omdlała,
Tyś podobna, piękna pani,
Do kreolki z krwi i ciała.
Krucze włosy, czarne oczy,
Nóżka dziecka, kibić palmy —
Już natchniony rozpoczynam
Na cześć twoją, śpiewać psalmy.
Południowych wieszczów wzorem,
Pieśń wybucha, to zakwili —
Choć, na honor, wiem niewiele
O kreolkach i Brazylii.
Na swej główce złóż równiankę,
Z tchnących wonią róż uwitą
Ja kołysać będę ciebie,
Moja piękna senorito.
Jak niewolnik, będę łowić
Każde oczu twych spojrzenie,
Korny, cichy, zachwycony
I posłuszny na skinienie.
Jaka szkoda, że minęły
Trubadurów czasy złote —
Wnetbym przelał w zwrotki pieśni
Moją miłość i tęsknotę.
Dziś romantyzm wyszedł z mody
W dawnych szaleństw zniknął steku,
Więc „flirtuję” z tobą, pani,
Jak kawaler z końca wieku.
Buja barwny rój motyli
Nad twą główką ciemnowłosą,
One tobie, róż królowo,
Jak wasale, hołdy niosą.
Te motyle, proszę pani,
Nieostrożne są zaiste —
Toć je spalą bezwątpienia
Twoje oczy płomieniste.
Śląc ostatnie blaski senne,
Słońce ganie, blednie, kona,
Na błękitne wyszła niebo
Pierwsza gwiazdka wysrebrzona.
Wokół cisza, blaga cisza,
Ledwie słychać drzew szelesty:
Już się kończy, piękna pani,
Tej kreolskiej pora siesty,