[33]X.
W niepogodę.
Świat owionęła mgła blada,
Trzy dni już w górach dészcz pada!
Potok śpieszący z daleka,
Groźnie sie wzdymać zaczyna.
— Tam w dali któż to narzeka?
— Jakaś dziewczyna.
[34]
Dziś jéj owieczkę na łące
Porwały prądy szumiące...
Jak śniegi gór była biała,
Z rąk trawkę brać przybiegała.
Och! takiéj drugiéj, za złoto
Doprawdy już nie znajdziecie!
Miała ją jedną na świecie,
Bowiem jest sama sierotą.
— Dziewczyno o moja młoda!
Toż jest niemałą twa szkoda.
Są ludzie, co tracą krocie
Z pociech wyzuci —
Lecz Bóg, co weźmie sierocie,
Sierocie zwróci. —
Świat owionęła mgła blada,
Trzy dni już w górach dészcz pada!
Potok szponami swej fali
Co znajdzie, drapieżnie chwyta.
— Tam znowu któż się to żali?
— Jakaś kobiéta.
[35]
Płótna bielące się zwoje
Potok jéj porwał jak swoje.
Sarna je tkała od ręki,
Z nitki tak równéj! tak cienkiéj!
Na świecie ręce och! czyje
Utkają płótno podobne?
Wdowa jest, dzieci ma drobne,
I z pracy rąk tylko żyje.
— Toż ci kobieto, niemała
Szkoda, jak widzę, się stała.
Lecz niebu modli się szczerze
Rąk twoich praca.
I Bóg co wdowie zabierze,
Jéj dzieciom zwraca.
Świat owionęła mgła blada,
Trzy dni już w górach deszcz pada!
Potok w szalonéj powodzi
Ze zgrzytem brzegi swe zrywa.
— Tam znów staruszka zawodzi
Jakaś sędziwa.
[36]
Przez parów dążąc z doliny,
Syn jéj utonął jedyny,
A z nim pociecha jéj cała,
I onona sama została.
Ta w gaju, jéj to jest chata,
Pola kawałek ma spory,
Łąkę i pełne obory —
Słowem jest bardzo bogata.
— O moja serdeczna matko!
Toćże ty biédna, jak rzadko!
Czyż ci to mienie jałowe
Żalu umniejsza?
Tyś nad sierotę i wdowę
Stokroć biedniejsza.