[159]SCENA 1. GOSPODARZ.
(chodzi tam i sam; zatrzaskując zamyka to jedne, to drugie drzwi, które ktoś od zewnątrz otworzy; wreszcie znużony położył się na zestawionych krzesłach, drzemiący. Pokój jest ciemny).
SCENA 2.
GOSPODARZ, POETA, NOS, PAN MŁODY, GOSPODYNI, PANNA MŁODA
POETA
- Spił się, no!
GOSPODARZ
- zwyczajna rzecz:
- powinien mieć polski łeb
- i do szabli i do szklanki
- — a tymczasem usnął kiep.
NOS
- do szklanki i do kochanki, —
- — chociaż nie, — chociaż nie; —
- rzecz mi się inaczej widzi,
- coś mnie tak pod sercem rwie,
- może z tego będzie co; —
- wino, wódka, — to nie to,
- czynnik główny:.... miecz
GOSPODARZ
- miecz, — miecz, czynnik główny miecz
POETA
- dziwna rzecz, — dziwna rzecz;
- połóżcie go spać [160]
PAN MŁODY
- szarpie sie
NOS
- widzi mi się, jestem w lesie;
- uciekają drzewa precz....
PAN MŁODY
- czy cię nudzi?
NOS
- wszystko nudzi,
- wszystko mi się przykrzy już;
- koło serca mi się studzi,
- odleciał mnie Anioł stróż;
- ino mi się widzi las
- i te drzewa lecą precz:
- wszystko hula: has, has, has
PANNA MŁODA
- to sie spił
POETA
- ciekawa rzecz
GOSPODARZ
- wszystko zawsze jest ciekawe,
- wszystko interesujące
PAN MŁODY
- własny ton, muzyka duszy;
- ton, przez który dusza krzyczy
POETA
- ciszej — czegoś sobie życzy [161]
NOS
- kapkę wina, w gardle suszy
POETA
- masz, —
NOS (do poety)
- znam, znam, eviva l’arte,
- życie nasze nic nie warte:
- kult Bachusa i Astarte.
- Ha! trza znosić Fata, Los,
- konsekwentnie próżny trzos;
- o Wielkościach darmo śnić,
- trzeba żyć, trzeba żyć. —
- Bonaparte, ten miał nos
GOSPODARZ
(ze swego miejsca)
- gdzieżeś ty się tak uwinoł,
- ledwo drugi dzień wesela,
- jużeś powalony z nóg
NOS
- chciałem, żebym w tłumie zginął,
- żeby się tak zniwelować,
- zanurzyć się po szczyt głowy
- w ten świat zdrowy;
- indywidualność zdusić,
- do prostoty się przymusić;
- ale cóż, kiedy natura
- rozśpiewała moją duszę;
- mimo, żem chciał się pogłębić,
- na plan pierwszy wstąpić muszę, —
- czuję! psiakrew, serce czuję... [162]
POETA
- nie żarty, choroba serca;
- po cóż pijesz
PAN MŁODY
- niebezpieczno,
- ach to już prawie szaleństwo
GOSPODARZ (mrucząc)
- a jednak i to... męczeństwo:
- żyć z tą pustką w duszy wieczną
NOS
- piję, piję, bo ja muszę,
- bo jak piję, to mnie kłóje;
- wtedy w piersi serce czuję,
- strasznie wiele odgaduję:
- tak po polsku coś miarkuję, — —
- szumi las, huczy las:
- has, has, has.
- Chopin gdyby jeszcze żył,
- toby pił, — —
- has, has, has,
- szumi las, huczy las
POETA
- połóż-że się na kanapie,
- jak się wyśpisz, pójdziesz w tan
NOS
- tańcowałem z Morawianką,
- nikt jej nie chciał w taniec brać,
- przecie mnie na litość stać:
- ona chłopka, a ja pan,
- jak się prześpię, niech poczeka [163]
GOSPODARZ (majacząc)
- sen, — sen: — niech poczeka tam;...
- długa droga i daleka,
- jedzie drogą wielki pan
POETA (do brata)
- coś się marzy — —?
GOSPODARZ
- i ja śpiący
GOSPODYNI (do męża)
- podź na łóżko, zgotowione
GOSPODARZ
- nie, — zostanę tu w fotelu.
(ku Nosowi)
- He, dobranoc przyjacielu,
- tych prawdziwych już niewielu
NOS
(układa się na sofie; do pana młodego:)
- całowałem Morawiankę
- a trzymałem flaszkę w łapie
- flaszka mi się przechyliła
- i czuję, że wino kapie;
- szkoda wina; — w tem przyczyna,
- że trzymałem flaszkę w łapie;
- chciałem wyjąć korek, a tu
- korek coraz na spód idzie;
- myślę sobie, daj go katu,
- wyciągnę korek za włos,
- na włos długi Morawianki
- a ona poszła po szklanki; [164]
- no ale się jakoś stało,
- że wypiłem flaszkę całą
- i... musiałem wypić włos!
- i to mnie tak rozmarzyło,
- żem się kochać począł naraz, —
- chcę całować drugi raz
- i tutaj nowy ambaras,
- bom runął jak, jak, — jak głaz
PAN MŁODY
- pamiętaj na drugi raz:
- wprzód całować, potem pić
POETA
- wprzódy zmarnieć, potem żyć
GOSPODYNI
- a podźcie juz, niechze śpiom
NOS
- tom te rom tom, tom, tom, tom
PANNA MŁODA
- ostawcie ich, podźcie już
POETA
- ciekawy stan takich dusz
PAN MŁODY
- my jeno znamy połowę
- o sobie, — któż resztę wie — — ?
POETA
- gdzieto człowiek chadza w śnie:
- straszno tam, tutaj źle;
- prawie codzień myślę o tem:
- jak to długo może trwać [165]
NOS
- na ten temat myślę codzień;
- jak się wyśpię, powiem mowę, —
- chce mi się okrótnie spać,
- najlepiej na ten temat śpie
PAN MŁODY
- całe ciało zlane potem
POETA
- trza mu suknie insze wdziać
NOS
- Wieczność, — czy tak rozumiecie — ?
- Nieskończoność — hej, gdzieś, hej, —
- ty mi panno wina lej;
- spłyniem, inni po nas przyjdą
GOSPODARZ
- czy oni już raz ztąd wyjdą!
- nie tłuczcie się, — ruszaj tam,
- chcę mieć spokój, chcę być sam
NOS
- spłyniem, inni po nas przyjdą
- uciekajcie, kysz a kysz,
- après nous le déluge[1]
(Nos zasypia na sofie, gospodarz na fotelu i krzesłach i tak już śpiący obaj pozostają.)
SCENA 3. CZEPIEC, MUZYKANT. (we drzwiach weselnych)
CZEPIEC
- durny gajdusie,
- piniądze, tobyś chcioł brać [166]
MUZYKANT.
- nie gawędźcie gospodorzu,
- połóżcie się spać;
- niech se potańcują inni
CZEPIEC.
- psiekwie, — mieście grać powinni;
- to mnie kazujecie lezeć,
- jagem wom zesypoł piniądze. —
- Patrzyć! — jak wam pyski spiere.
- Bedziecie, czy nie bedziecie grać — ?
MUZYKANT.
- Nie gawędźcie gospodorzu,
- połóżcie się spać;
- niech se potańcują inni
CZEPIEC.
- psiekwie, — mieście grać powinni
MUZYKANT.
- szóstke-ście dali,
- juześmy wam przegrali;
- niech se potańcują inni
CZEPIEC.
- psiekwie, — mieście grać powinni
SCENA 4. CZEPIEC, CZEPCOWA.
CZEPCOWA.
- dejze pokój, —
- cóz ci ta o głupie granie;
- zastępujesz ta komu [167]
CZEPIEC
- następ, — jo im sprawie lanie
CZEPCOWA
- pojdze do dom, boś ochlany
CZEPIEC
- caf se babo, — jo pijany?
- szuruj do domu!
- skrzypkowie, jo mom rękę silno,
- moze wicie, — po dobroci
CZEPCOWA
- o cóz to ci, — o cóz to ci
CZEPIEC
- następ, ja im sprawie lonie
CZEPCOWA
- dejze pokój
CZEPIEC
- psie gazdonie,
- pokil mówię po dobroci
SCENA 5. CZEPCOWA, GOSPODYNI.
CZEPCOWA
- Was ta śpi
GOSPODYNI
- mój ta śpi
CZEPCOWA
- telo z tem Weselem zachodu [168]
GOSPODYNI
- niech sie ta pocieszom z młodu
CZEPCOWA
- juści, ino tylecka człowieka,
- co sie nawesołuje z młodu;
- późni ino cięgiem narzeka:
- tego szkoda, tego szkoda
GOSPODYNI
- tak ta, jak ta, jak sie co da
CZEPCOWA
- ale piknie sie odbywo.
- Ino to miastowe państwo
- patrzy sie, patrzy, a poziwo;
- widać to niewyspane, cy jakie;
- poziwo, a nieodydzie;
- widać im sie szyćko udało; —
- a naprzyjechało niemało
GOSPODYNI
- tylo ozrywki w cały bidzie
SCENA 6. RACHEL, POETA.
RACHEL
- Ach panie, — jak to piękna dla pana
- chwila, — ja panu oddana;
- a że to tak przemija
- i ani pan sie coraz zbliża,
- ani ja, bo ja wciąż nieśmiała
POETA
- pani by tam stała i stała
- na tym wichrze [169]
RACHEL
- a ten pęd; a potem te głosy coraz cichsze,
- coraz dalsze, — i ta muzyka bliska
- i te wszystkie na sadzie zjawiska,
- którem ja widziała, —
- a że to tak przemija; —
- że my się rozejdziemy,
- że się wzajem zapomniemy,
- to jest pan mnie zapomni
- i jak się Rachel oprzytomni,
- to będzie marzyć
- i może będzie smutna
POETA
- to będzie pani kontenta,
- że myśl tak upornie zajęta
- smutkiem, — a Smutek to Piękno
RACHEL
- a jak stróny sie jakie rozpękną
- i zacznie grać ten żal
POETA
- wtedy pani weźmie szal
- i przystanie jak Polymnia w ogrodzie
- i pomyśli, — — jaki krój jest w modzie,
- jak się ubrać, mając pójść na bal
- lub do koncertowych sal
- a tam, — to się spotkamy
RACHEL
- no a cóż ten serdeczny żal
- i ta na mojem czole chmura [170]
POETA
- a od czegóż jest literatura? — —
- to wejdzie w sztukę;
- w jakiejkolwiek formie, ale wejdzie:
- czy jako sonet, czy liryka,
- czy feleton powieści
RACHEL
- a moja muzyka
- serca, — prawie miłość do pana
- najszczersza — — ?
POETA
- ta będzie najszczerzej oddana,
- co do wiersza
SCENA 7. HANECZKA, PAN MŁODY.
HANECZKA
- dziękuję ci, panie bratku,
- tak mi dobrze było tańcować
PAN MŁODY
- dobrze kwiatku?
HANECZKA
- jakem się zaczęła kręcić
- tak w kółeczko, tak w kółeczko,
- takem i chciała pocałować
- drużbę
PAN MŁODY
- dziecko?! [171]
HANECZKA
- no a wy, to sie całujecie
- nie jak dzieci
PAN MŁODY
- my jako poeci,
- to nam to niby uchodzi,
- to się inaczej rozumie
HANECZKA
- a ja to w sobie zatłumię?
- niechże przecie się wyszumię
- w czułości dla tych Krakusów
PAN MŁODY
- wszystko dobrze, prócz całusów
HANECZKA
- całus nie jest żadną stratą
PAN MŁODY
- drużbowie za głupi na to
HANECZKA
- to tak mówisz na ostatku!
PAN MŁODY
- nie trza kwiatku!
SCENA 8. POETA, MARYNA.
POETA
- Coraz piękniej, — pani sama
MARYNA
- pięknieję w tej samotności;
- pan już widzę przypiął skrzydła, [172]
- pan już upoetyzował chwilę
- i dom cały, wesele i gości.
POETA
- tak, — już wszelakie straszydła,
- cały raj fantastyczności
- zimaginowałem żywy
MARYNA
- no i stał się pan szczęśliwy,
- miarkując talentu tyle;
- a my co, — my nie poeci; —
- czy nie uważa pan, że nad nas leci
- jakaś kaskada czułości,
- że się nam na oczach świeci,
- jakbyśmy już coś widzieli
POETA
- może, to może być,
- że staliście się anieli
- przez tę noc nieprzespaną,
- przetańczoną, przegraną, — —
- a dalej co — ?
MARYNA
- myślę właśnie,
- co dalej z anielstwem począć, —
- że do wozu się koniki zaprzągnie,
- my siądziemy, — lokaj trzaśnie
- z bicza — i wszystko...
POETA
- jak z bicza trzask zgaśnie [173]
MARYNA
- no ale któż
- ten ton tak wysoki uciągnie??
- Tam po za mną, jak stałam
- przy skrzypaku, — wysłuchałam:
- mówili o Polsce chłopi
- i mówili wcale rozsądnie i szczerze:
- że tego, tamtego trzeba bić,
- że się nie trzeba dać, że trzeba jakoś żyć,
- że dłużej tak nie może trwać
- i wie pan, — jakoś temu wierze,
- że to było rozsądnie i szczerze
POETA
- że, jakby przyszło do czego...
MARYNA
- kiedy!?
POETA
- bo po co się to ciągle skarżyć biedy:
- po co myśleć
MARYNA
- rzeczywiście po co, —
POETA
- a za popędem idąc
MARYNA
- jak kto! —
POETA
- oni i my, — my i oni,
- na wyścigi, — kto kogo przegoni [174]
MARYNA
- a pan na Pegazie, na chmurze.
- Mnie się zdaje, — że coś jest...
POETA
- tam?!
MARYNA
- tam, — tu! — w całej polskiej naturze
- przemiana
POETA
- obserwacya?
MARYNA
- ja wróżę
POETA
- ach, wierz pani i ja też przemieniony
- a jeszcze sobie nie wierzę
- i choć wszystko pani mówię szczerze,
- to przed sobą prawdę własną kryję
- i we mgle jakowejś żyję.
- Tyle się podłości i głupoty
- koło mnie wlokło jak psów,
- czepiało się moich rąk,
- czepiało sie moich nóg;
- z tylum już zawracał dróg
- dla mgieł, dla nocy, ciemności!
- Oszaleć, — bo wszędy czuję
- ten ustrój poetyczności
- i wszystko we mnie tańcuje:
- mgły i smutek i podłości, —
- i na skrzydłach mi cięży
- ciężar jakby cudzych łez: [175]
- ktoś płacze
- i łzy się do mojej duszy
- czepiły, — skrzydeł nie ruszy
- mój Duch, bo spętany
- słyszałem, jakby gdzieś nad nami
- w górze, czy u stropów, czy chmur,
- któś rzewnemi płakał łzami
MARYNA
- co panu jest, co panu jest,
- niech pan idzie ochłonąć na dworze,
- na wichrze
POETA
- tam! tam gorze
- jeszcze więcej, — tam mnie porywa
- ten sad, gdzie drzewa ogromnieją
- i ponurość się rodzi straszliwa
- z krzewów i pni i liści, — co rdzewieją
- w ciemni, jak majaki
- spokojnych Słowiańskich Bogów
MARYNA
- — a prawda, się jak oliwa
- zbiera; — cóż to pana boli?
- myśl — ?
POETA
- ta myśl mnie boli: —
- jest ktoś, co mnie wiąże do roli
- i ktoś, kto mnie od roli odrywa;
- jest ktoś, co mi skrzydła rozwija
- i ktoś, co mi skrzydła pęta;
- jest ktoś, co mi oczy zakrywa
- i ktoś, co światło ciska; [176]
- jest jakaś ręka święta
- i jest dłoń inna przeklęta;
- jest Szczęście, co się ze mną mija
- i Nieszczęście, które mnie tuli
MARYNA
- że to pan wszystko tak pamięta,
- że pan tem wszystkiem tak się czuli
SCENA 9. CZEPIEC, KUBA.
CZEPIEC
- pódzies smyku! pódzies zdybiu!
KUBA
- dejciez pokój panie wójcie
CZEPIEC
- nie kręć sie tu pod nogami,
- tu starszeństwo ino sami
KUBA
- a jo coś wim i pedziołbym,
- żebyście sie nie ciskali
CZEPIEC
- co...?
KUBA
- wy macie pójść kajś z nim
(tu wskazuje Gospodarza)
CZEPIEC (wskazując)
- z tym...
KUBA (wskazując)
- co śpi [177]
CZEPIEC
- ka?
KUBA
- na Moskali!
CZEPIEC
- co, ja z nim, z tym co śpi — — ?!
KUBA
- cyt, jemu sie cosik śni;
- był u niego jakiś pon,
- bary mioł, jak chlebny piec
CZEPIEC
- jakiś bardzo znakomity pon,
- jeźli bary mioł jak piec
KUBA
- zajechał konno w podwórze
- a potem, jak se pogadali
- z tym co śpi, — pon Jaśka wzion;
- Jasiek zaraz konia spion
- i zakrzyknął: bić Moskali!
- Myśmy dwa ze Staskiem stali.
- Jesce wam i to powtórze,
- jak oni tu sie zgodali
CZEPIEC
- a ten pon — —?
KUBA
- gość z Ukrainy,
- jakiś okropnie bogaty,
- straśnie polskie robił miny [178]
CZEPIEC
- stary — ?
KUBA
- pono setne laty. —
- Mówili o jakisi rzezi, krwi, —
- że trza objezdzywać dwory;
- pon był do szyćkiego skory,
- tak się prędziuśko zmówili,
- że jak stary już skońcyli,
- tośmy ledwo odskocyli
- ze Staskiem ode drzwi
- i nibyto, ze trzymomy siwka
CZEPIEC
- koń był siwy — ?
KUBA
- jak śnig, mliko
- a czaprak pozłocisty
CZEPIEC
- czy to nie jakosi podrywka,
- czy Czart może ze mnie drwi.
- Kto go więcej widzioł?
KUBA
- nik
CZEPIEC
- Stasek: bajok a ty: śpik
KUBA
- nie wierzycie? — jest podkowa
- bo koń złotem był podkuty;
- oddarła sie i jo naloz
CZEPIEC
- gdzie jest? [179]
KUBA
- a oddałem zaroz
- a matoś schowali do skrzynie
CZEPIEC
- schowali podkowe do skrzyni, — ?
- nikomu nie pokazali;
- jak na dobrom gospodynie,
- dobrze. — to sie nawet chwali.
- Ale Szczęście! — Jo już wim,
- trza żebyśmy poszli z nim;
- Słuchaj Kuba, podź ty ze mną
- bo jest ciemno,
- bedzies świciuł, zbierema się!
(z gestem w stronę Gospodarza)
- Czekajcie! rozmówiewa sie!
SCENA 10. CZEPIEC, DZIAD.
CZEPIEC
(nastąpił we drzwiach na wchodzącego)
- A cóżeś za
DZIAD
- panie wójcie!
CZEPIEC
- nimocie ka, w drodze stójcie
DZIAD
- a strzeżcie sie, — zmiłujcie sie, —
- tak sie rozpytujom chłopy,
- jakby się coś miało dziać:
- chcom sie do żelastwa brać
CZEPIEC
- stanie sie, co ma sie stać [180]
DZIAD
- Jasiek cosi po wsi gonił
- konno, — w okna wszystkim dzwonił
CZEPIEC
- czy ja spał, gdziem ja był! —
DZIAD
- Wyście panie wójcie pił.
SCENA 11. CZEPIEC, GOSPODYNI.
GOSPODYNI
- mój ta spi
CZEPIEC
- wasz ta śpi
GOSPODYNI
- tyla sie naciskoł, szumioł,
- zwymyśloł het dookoła
CZEPIEC
- mówił co i ciekawego
GOSPODYNI
- a ktoby ta co rozumioł
CZEPIEC
- to może co będzie — hę?
GOSPODYNI
- tylo z tego, co z niczego;
- kajś sie zbiroł, kajś sie broł,
- mozeby był kogo proł
CZEPIEC
- mozeby nie było źle [181]
GOSPODYNI
- mozebyście chcieli ś-nim
- konno lecieć?
CZEPIEC
- konno gdzie — !?
GOSPODYNI
- jo to wim — — ?
CZEPIEC
- a mówił tyz więcy co?
GOSPODYNI
- jo to wim?
CZEPIEC
- kto jak kto, — ale jo!
SCENA 12. RADCZYNI, DZIENNIKARZ.
RADCZYNI
- Panowie macie tak wiele
- absorbującej pracy, — a Wesele
- zwabiło pana
DZIENNIKARZ
- rad jestem
- od głupstwa oderwać się chwilę
RADCZYNI
- pańska praca: rzecz seryo
- a pan takim przekreśla ją gestem,
- tak ją wspomina nie mile,
- tę rzecz seryo [182]
DZIENNIKARZ
- rzeczy seryo niema;
- wszystko jest prowizoryczne:
- przekonania, opinie, twierdzenia
RADCZYNI
- Jednak Prawda
DZIENNIKARZ
- nawet Prawdy cienia!
RADCZYNI
- to tak zależy od człowieka;
- ale gdy pan sam ucieka
- z posterunku
DZIENNIKARZ
- pani, to akcyza:
- »Placówka», to imaginacya;
- Danaid zbyteczne trudy
RADCZYNI
- — — a to pan bywa wiele
DZIENNIKARZ
- tak, z nudy
- Człowiek się tak w młyn zamiele,
- że bywam i bywam wiele;
- wist, partyjka, kolacyjka
- bliscy, dalsi przyjaciele.
- Z biegiem lat, z biegiem dni
- ten umarł, tamtego brak;
- człowiek sobie marzy, śni
- a z nudów przywdziewa frak, —
- przyjechałem na wesele
- i choć mi niejedno wspak.
- jakoś, jakoś dobrze mi.
[183]SCENA 13. RADCZYNI, PANNA MŁODA.
RADCZYNI
- No, moja ty urocza panno młoda,
- jakże wy sobie będziecie żyli
PANNA MŁODA
- a tak-ta, tak-ta, cy jo wim,
- jescem sie nie zgodała ś-nim
RADCZYNI
- ja wiem, że twoja uroda
- niejedną trudność przesili,
- żeś sobie młoda; —
- no, ale o czem wy będziecie mówili,
- jak tak nadejdzie wieczór długi:
- mówić się nie chce, trza przesiedzieć,
- on wykształcony, ty bez szkół
PANNA MŁODA
- pocózby, prose pani, godoł,
- jakby mi nie mioł nic powiedzieć,
- pocózby sobie gębe psuł.
SCENA 14. PANNA MŁODA, MARYSIA.
MARYSIA
- cieszę się, a myślę sobie,
- że ci będzie siostro żal
PANNA MŁODA
- czego żal? [184]
MARYSIA
- jakeś do pola ganiała
- krasą i siemieniatke;
- jageś jesce była mała
- i ty i Hanusia i ja,
- byłyśmy razem doma,
- że ci sie zacnie bez stajnie,
- żeś kole niej wyrosła zwycajnie
- i bez cały ty wsioski roboty,
- bez tego harowanio;
- że, jak ty bedzies panią,
- ciesze sie a myślę sobie,
- że ci bedzie siostro żal
PANNA MŁODA
- czego żal — — ?
MARYSIA
- że ci sie bedzie cnieło
- bez tatusia, bez nos,
- bez tych płotów, bez ogroda;
- że choć sie chłopem uciesys,
- jesce tu płacząca przylecis,
- bo tutok duszę mos,
- bu tu sie serce przyjeło
- a tam ci bedzie samotno
- i bez to ci bedzie markotno
- i bez to ci bedzie żal
PANNA MŁODA
- mało szkoda, krótki żal
MARYSIA
- a teraz ty sobie chwal,
- rumień sie teraz i pal; [185]
- ale tutok dusza sie ostanie
- i tutok twoje kochanie
- a tam ci bedzie samotno
- i bez to ci bedzie markotno
- i bez to ci bedzie żal
SCENA 15. MARYSIA, OJCIEC.
MARYSIA
- tatuś sie Weselem cieszą
OJCIEC
- niech sie bawią, niech sie weselą;
- tela tego, co te pare dni, —
- a potem, jak się pobierą,
- to już mnie do nich nic,
- niech se ta na swoich żarnach mielą,
- jako chcą, — nie moje prawo
MARYSIA
- ale tatuś nam pomogą z tą sprawą
- grontów, — do tej upłaty
OJCIEC
- jo patrze swego, — jo nie bogaty;
- posłaś, toś posła;
- cy tam za tego, cy za insego:
- telo, cobyś sie wyniosła
- na tamten świat
MARYSIA
- możebyście byli więcej rad,
- żebym za pana sie wydała,
- jak mię to przed laty chcioł [186]
OJCIEC
- ten, co umarł; — ostał swat,
- boś sie przez Wojtka swatała
- i swat ciebie wzioł
MARYSIA
- a ja swata pokochała
- a dzisiok, jak sie Jaga wydała
- i ja sobie moje przypomniała
- o tym zmarłym przyjacielu,
- jak-em sie to ś-nim poznała
- na Hanusinem weselu, —
- zrobiło mi sie markotno,
- nie wiem czego, —
- przecie wolałam mego, —
- chyba, że onemu samotno
OJCIEC
- ka twój mąż?
MARYSIA
- już legnoł, śpi,
- zmęcony, — a kazał mi tu być,
- tom przyszła, — a nie wiem poco;
- nic tu dla mnie, — a tu ide,
- że tu tańczą, — jak przed laty:
- kiedy do mnie przyszły swaty
- i od chłopa i od pana
- a ja byłam zakochana
OJCIEC
- idze ku nim
MARYSIA
- ino patrze:
- jak te druchny coraz bladsze [187]
- z umęcenia a kręcom sie,
- nie ustanom, radujom sie
OJCIEC
- potańcuj se
MARYSIA
- ino patrze
OJCIEC
- płaczesz — — ?
MARYSIA
- tak sie w oczach mgli
- wszystko widze coraz bladsze.
SCENA 16. POETA, PANNA MŁODA.
POETA
- panna młoda, — ze snu, z nocy
PANNA MŁODA
- A sen to miałam,
- choć nie spałam,
- ino w taki ległam niemocy...
POETA
- od miłości panna młoda osłabła
PANNA MŁODA
- — — — — — — —
- we złotej ogromnej karocy
- napotkałam na śnie dyabła;
- takie mi sie głupstwo śniło,
- tak sie ta pletło, baiło [188]
POETA
- i odrazu dyabeł jak z procy
- i odrazu kareta złota
PANNA MŁODA
- A tak-ta na śnie, nie dziwota,
- że sie jakie byle co zwidzi;
- niech ino pon nie szydzi,
- bo pon, to po dniu zdziwuje,
- jesce wsędy rozgaduje,
- jakby cej-co, — choć nima co
POETA
- są tacy, co za to płacą;
- że z jednego takiego bajania,
- można sobie powóz sprawić
- i zestrojonego dyabła
- i ogromnie wielu gapiów zabawić
PANNA MŁODA
- od tańcenia takem osłabła...
- Śniło mi się, że siadom do karety
- a oczy mi sie kleją, — o rety —
- Śniło mi sie, że siedze w karecie
- i pytam sie, bo mie wiezą przez lasy,
- przez jakiesi murowane miasta, — —
- »a gdziez mnie biesy wieziecie?«
- a oni mówią: »do Polski« —
- A kaz tyz ta Polska, a kaz ta?
- pon wiedzą?
POETA
- po całym świecie
- możesz szukać Polski panno młoda
- i nigdzie jej nie najdziecie [189]
PANNA MŁODA
- to może i szukać szkoda
POETA
- a jest jedna mała klatka, —
- o niech tak Jagusia przymknie
- rękę pod pierś
PANNA MŁODA
- to zakładka
- gorseta, zeszyta troche przyciaśnie
POETA
- — — — a tam puka?
PANNA MŁODA
- i cóz to tako nauka?
- Serce — ! — ?
POETA
- A to Polska właśnie.
SCENA 17. POETA, PAN MŁODY.
PAN MŁODY
- takie zimno bardzo rano;
- noc tę dzisiaj nieprzespaną
- zapamiętam długie czasy
POETA
- zapewne, noc to poślubna,
- ta jest zawsze siłopróbna
PAN MŁODY
- trochę to, co inne jeszcze.
- Ujęły mnie jakieś kleszcze [190]
- przestrachu, ogromne grozy.
- Uląkłem się nagle prozy,
- jaka jest we fantastycznym świecie:
- że to, co jest tu przed nami żywe,
- tak się nagle wiatrem zmiecie;
- że my próżno wyciągamy ręce
- do widziadeł, — bo to są widziadła
- i tak mi fantazya zbladła,
- bo już się była układła
- do snu, we widziadeł lesie
POETA
- A mnie to znowu teraz niesie
- ten wicher z nocy.
- Określiłbym to tak, że dusza pnie się
- po skale stromej w górę
- i wie, — wie, że stanie tam!
- taka pewność sił, tę teraz mam!
PAN MŁODY
- I to wszystko na żart
POETA
- A ot tak, jak leci czart
- po nocy, — nie zeszła jeszcze noc
PAN MŁODY
- A trafiaj ty orły z proc,
- ja wolę gaik spokojny,
- sad cichy, woniami upojny
- żeby mi się kwieciły jabłonie
- i mlecze w puchów koronie
- i trawa schodziła sielona,
- kręciła się przy mnie żona, [191]
- żebym miał kąt z bożej łaski
- maleńki, jak te obrazki,
- co maluje Stanisłaski
- z jabłoniami i z bodjakiem
- we złotawem słońcu takiem....
- żeby mi tam było cicho, spokojnie
- a jeśli gwarno i rojnie
- to od brzęczących pszczół, błyszczących much
- ............
SCENA 18. POPRZEDNI, CZEPIEC.
CZEPIEC
(w kożuchu, z wielką kosą w ręku,)
- A moi panowie tu
PAN MŁODY
- kosa!
- jaka piękna
CZEPIEC
- a bo nastawiona
PAN MŁODY
- prawda, ostro najeżona,
- jak do bicia, — cóż to będzie z tego?
CZEPIEC
- Ano nastawiona do użycia,
- ale to wy panowie nie wicie,
- jak widze, — co sie gotuje
POETA
- Cóż to Czepiec mówią, — czy do brata
- jaka sprawa [192]
CZEPIEC
- Ano właśnie Sprawa
PAN MŁODY
- rzecz ciekawa —
POETA
- rzecz ciekawa
PAN MŁODY
- cóżeście to niby mieli,
- żeście tak nagle wlecieli — ?
CZEPIEC
- Ej, pon jakby, ślepy, ślepiec;
- nie do panam szedł
POETA
- No Czepiec,
- brat drzymie, budzić nie trzeba;
- czy co ważne — — ?
CZEPIEC
- ważno kosa
POETA
- jeśli potrzebował do obrazu
- kosy, — postawcie ją w kącie, —
- jak się zbudzi
CZEPIEC
- aha, bratku, mom cie.
- Juz sie obrazy skońcyły;
- panom ino obrazy, płótna
PAN MŁODY
- Coś dziś u Czepca mina butna [193]
CZEPIEC
- pańska ta, za rezolutna;
- pon sie na mnie skrzywiom, jak rzeke,
- że my sie nie rozumiewa
- i na nic rozmowa nasa
POETA
- no pewnie, my do Sasa, wy do lasa
SCENA 19. POPRZEDNI, GOSPODARZ.
CZEPIEC
(podszedł ku śpiącemu i szarpie go za ramię)
- hej, hej, panie — — — !
- cózto pon śpią, trzeba wstać,
- trzeba się do czego brać
GOSPODARZ (rozbudzony)
(z fotelu i krzeseł, na których leży)
- cóż — wyście tu, — któż hałasi!?
- gdzież Hanusia, Hanuś!
CZEPIEC
(przywierając drzwi od izby)
- cicho,
- nie potrza jej tu do rzeczy,
- co chcę panu powiadać
GOSPODARZ
- cóż mi kum do ucha skrzeczy,
- o czem? — cóż z tą kosą, po co?
CZEPIEC
- A tam ludzie sie szamocą
- we wsi, — tam sie garną, kupią; [194]
- może idą już, — pon śpią!!
- zaspane ślipia
GOSPODARZ
- co ty mnie tu, — co wy, co to?
CZEPIEC
- A spieszy mi sie z robotą,
- juzem sie wycniół ze spania
- i jestem gotów i czekam
- dalszego rozkazowania
- a pon sie nie wycniół i śpi
GOSPODARZ
- A wam co się z kosą śni
CZEPIEC
- Mnie sie nie śni, wstawaj pon;
- boć kum pono rozkaz wzion
- jakiś ważny, najważniejszy
- i papiry, czy tam co
GOSPODARZ
- Ja, papiery, rozkaz, czyj?
CZEPIEC
- Myjze sie pon prędzej, myj —
- niech po próżności nie stoję,
- bo mi próżno mitręga i wstyd.
- Pon mają pójść razem z chłopami
- a chłopi tu wsioscy już som
- gotowi, — i stoją tam!
- Zbierają sie kole studnie z gościeńca
- i przywalą się tu do dziedzieńca,
- jak sie poszarzeje świt [195]
GOSPODARZ
- Zachodzę, zachodzę w głowe
CZEPIEC
- tam w Krakowie już wszystko gotowe
GOSPODARZ
- Coście kumie, coście chłopie
- zbajczyli przez długom noc, —
- ja z Wami?
CZEPIEC
- Wy z nami!
GOSPODARZ
- A wy wszyscy z kosami...?
CZEPIEC
- jak sie patrzy, ostrzem tak
GOSPODARZ
- jakiś znak?
POETA
- — — jakiś znak?
CZEPIEC
- Zbierajcie się poki czas,
- byśwa byli radzi z was
- a nie stójcie, jak te ćmy,
- albo kpy;
- co kto ma do ręki brać,
- na podwórze wyjść i stać;
- tam już ludzie som,
- co sie sami rwiom:
- chłopi tak! A chłopi, tak!
POETA
- — jakiś znak [196]
GOSPODARZ
- jakiś znak!
CZEPIEC
- Panowie, jageście som,
- jeźli nie pojdziecie z nami,
- to my na was, — i z kosami
GOSPODARZ
- wy, a jako —
POETA
- wiecież kto my!?
- Co wy o nas wiecie, — nic
CZEPIEC
- O pon widno niewidomy;
- widać, że nie znacie nas
PAN MŁODY
- widzę, żeście krwi łakomy;
- jeno, że na krew nie czas
CZEPIEC
- hej pan młody, hej pan młody;
- wyszczézyły mu się gody,
- to mu ino w myśli wczas
GOSPODARZ
- A! wstydzę się waszych słów,
- choć mi radość z waszych lic
CZEPIEC
- Wyście bo to żarnych świc
- rozpalili z naszych lic.
- Panie, a cy pon pamięta, [197]
- jak pon szeptoł nieraz w noc,
- co mówiła Panna Święta,
- jako w nas jest wielga moc,
- jako że moc jest zaklęta,
- że sie kiedyś opamięta...
- Wyście to z pożarnych świc
- rozpalili z naszych lic
PAN MŁODY
- A wy zaraz w rękę nóż
CZEPIEC
- A cóż czekać, czy jo tchórz?
GOSPODARZ
- kumie, miarkujcie się w słowie
CZEPIEC
- a kiej słucho, niech sie dowie
PAN MŁODY
- gębą toście bardzo harny
CZEPIEC
- kręć pon ino próżne żarny,
- poezyje, wirse, ksiązki,
- podobajom ci sie wstązki,
- stroisz sie w te karazyje
- a jak trza sie mirzać z czego,
- to pon w sobie szyćko skryje
POETA
- A przecież się nic nie dzieje
CZEPIEC
- A toć przecie wciąz mówicie,
- jeśli rozumiem co z tego; [198]
- ponoć nawet piewsi wicie:
- to rzecz wielka!
GOSPODARZ
- jaka?!
CZEPIEC
- Dnieje!!!
POETA
- Dnieje, tak, to tam szaleje
- ta majaka z chmur i mgły,
- ta majaka, co sie wieje
- ponad łan
PAN MŁODY (ku oknu)
- na liściach skry.
- Opalowa rosa spływa;
- przesiewa się w dyjamentach
- z drzew, jak wiszar w skalnych pętach, —
- Cud!
CZEPIEC
- Pon ino widzisz pchły,
- pchły, świecidła, rosę, ćmy
- a nie chcesz znać, co som my:
- że w nas dnieje, dusa świci,
- że zarucko kur zapieje,
- że na nas czekajom w mieście,
- że nas tu jest ze dwiedzieście
- z kosom, cepem, żelaziwem
- i że to, to nie som sny
POETA
- Co on mówi, a to dziwne,
- bo mi się to dziś marzyło:
- jako dramat, jako sen [199]
PAN MŁODY
- co za temat
POETA
- chłopska krew
- i ten jego pański gniew
GOSPODARZ
- Nas czekają? — was czekają?
- zaraz, — coś to, — coś tu było,
- co już o tem mnie mówiło, —
- lecz kto, jaki...?
CZEPIEC
- ktoś tu był,
- co przejechał duze światy,
- ponoć kajsi z Ukrainy;
- przywiózł hasło, czy papiry,
- rozesłać kazał wiciny, —
- a są tu za progiem ludzie,
- mogą świadczyć, jak z północka
- słyszeli brząkanie liry
POETA (do brata)
- liry brzęki, po północy,
- jak-eś ty leżał w niemocy,
- ja słyszałem
PAN MŁODY
- ja słyszałem
- od podwórza, z tego sadu
POETA
- z tego sadu, z pod jabłonki,
- ale sobie myślę: mrzonki, —
- może kto się ubrał w dzwonki [200]
GOSPODARZ
- a był także jakiś taki, —
- był też inny, — nie pamiętam, —
- ale mi coś świta, —
CZEPIEC
- pany, —
- wyście ino do majaki;
- niechże który wyjrzy w pole,
- co sie widzi hań na dole,
- kandy jest krakowsko ścizka
POETA (wychodzi)
- i ztąd widzieć, bo to zblizka;
- trza zobaczyć
SCENA 20.
PAN MŁODY, CZEPIEC, GOSPODARZ.
PAN MŁODY
- po cóż gniewy;
- takiście są rozpaleni
CZEPIEC
- A tam, panie, się rumieni;
- na powietrzu słychać śpiewy
PAN MŁODY
- wyście Czepiec w gorącości,
- toz wam się coś marzy, dzwoni
CZEPIEC
- panie młody, tam ktoś goni,
- tyle chłopa, tylo koni,
- idź pon ujrzyć
PAN MŁODY (wybiega)
- co tam znowu
[201]SCENA 21. GOSPODARZ, CZEPIEC.
GOSPODARZ
- kum pijany, — ja pijany. — —
- Ładnie wam tak z kosą w dłoni
CZEPIEC
- Psiakrew, ludzie, jo mom stać
- a tu ludzie chcom sie rwać.
- Podźcie chłopcy, — Kasper pódź!
- Stańcie se tu kole proga,
(Uchylił był drzwi nawołując; wchodzi dwóch parobków z nastawionemi kosami, z tych Kasper w stroju drużby. Stają na warcie: jeden przy drzwiach w głębi, drugi u drzwi weselnych).
SCENA 22.
GOSPODARZ, CZEPIEC, PAROBCY.
GOSPODARZ (do Kaspra)
- zamknij, niech nie lazom baby.
- A więc co to, — co to, co — ?!
CZEPIEC
- Któż to u was był, — no kto?
- Jeźli mos pon w sercu Boga,
- to sie z nami zgodź
GOSPODARZ
- Czekaj, czekaj, coś mi świta;
- ktoś był u mnie, mówisz kum, — —
- taki w głowie słyszę szum, — [202]
- niepamiętam, myśl ukryta
- nie może się dobyć z głębi, — —
- coraz innych myśli tłum
CZEPIEC
- Pon se ino serce ziębi
- tem myśleniem, sumowaniem;
- boby sie pon usroł na niem
SCENA 23. POPRZEDNI, PAN MŁODY.
PAN MŁODY (we drzwiach)
- Stado mi białych gołębi
- wyfurknęło przed sam nos,
- że aż Jaga krzykła w głos;
- powietrze się od nich kłębi.
- Jaga podźno
KASPER (u drzwi weselnych)
- Nie trza Jagi.
- Tu sie ważne grajom sprawy;
- podź ta pon, boś tu ciekawy,
- ino nie trza żadnych bab
SCENA 24.
POPRZEDNI, PANNA MŁODA.
PANNA MŁODA
(szarpła drzwi silnie i wchodząc odpycha Kaspra)
- pódzies selmo, jakiś drab!
- bedzies mi tu grodził wniść,
- żeś se wraził w rękę żyrdź,
- kces kim rządzić, taki cap, —
- wraź se jeszcze na łeb ćwirć [203]
PAN MŁODY
- Cóż ci o to
KASPER
- jasna pani!
- poszłabyś sie przespać ś-nim
PANNA MŁODA
- wyście wszyscy niewyspani,
- w izbach swąd a we łbie dym
SCENA 25. POPRZEDNI, POETA.
POETA (wbiegając)
- huragan się czarnych wron
- zerwał z pola, gdzieś z tych stron
- i z krakaniem wielkiem goni;
- taki był głęboki ton
- w tem krakaniu czarnych wron,
- jakby jakiś niosły plon
- we łbach
GOSPODARZ
- bracie, — nie to
POETA
- na chmurach się dziwy stroją
PAN MŁODY (ku oknu)
- zdaleka już widać róż;
- przypatrz się, tak oczy zmróż:
- co za gra tych pierwszych zórz
POETA
- Z chmur się stawia jakby tron
- i jakieś zjawiska skrzydeł
- koło tronu
CZEPIEC
- widzioł pon! [204]
SCENA 26. POPRZEDNI, GOSPODYNI.
GOSPODYNI (wchodząc żywo)
- Słyszcie chłopy, podźcie patrzeć,
- jakieś wojsko w ogniu stoi.
- Całe pole pod Krakowem
- od tych kosisków się roi
GOSPODARZ
- ha! — już stoją
POETA
- tyś widziała, —
- muszę widzieć! płoniesz cała!
- (odbiegł, wiodąc za sobą Gospodynią)
SCENA 27. POPRZEDNI PRÓCZ GOSPODYNI I POETY
PAN MŁODY
- cóż wy tutaj?
PANA MŁODA (ciągnie go ze sobą)
- podź sie patrz:
- dają znaki, dają znaki
PAN MŁODY
- A cóż za świat jakiś taki;
- to ciekawe, to ciekawe,
(wybiegają obydwoje)
SCENA 27. POPRZEDNI PRÓCZ PAŃSTWA MŁODYCH,
POETA.
POETA (wraca szybko)
- słyszałem w powietrzu wrzawę,
- coś, jakoby głosy, śpiew, [205]
- ale wiatru zimny wiew
- w coraz inną dmucha strone
- i co było już widome,
- juz, zdaje się, pojawione;
- staje się nagle znikome;
- umilka i cichnie śpiew,
- przestaje się chylić krzew...
SCENA 29. POPRZEDNI, PAN MŁODY.
PAN MŁODY (wraca pędem)
- ze Zorzy się zrobiła krew:
- taki sznur krwi wydłużony
- ponad Kraków — krwawy pąs,
- jakby wieża Zygmuntowska
- miała we dwie strony wąs
SCENA 30. POPRZEDNI, PANNA MŁODA.
PANA MŁODA (wraca pędem)
- ogromny przyleciał ptak,
- hań se na ganecku siad,
- taki ci ogromniec kruk.
- Potem sie ze skrzydlich wag
- uniósł, wzleciał, znowu spad,
- potrzaskał gałązki brzóz,
- strącił rosy gęsty deszcz
- i posed
SCENA 31. POPRZEDNI, GOSPODYNI.
GOSPODYNI (wpada)
- Niech broni Bóg!!
- Cóz wy chcecie, co wy chcecie!? [206]
- Cózeście sie kosów jeni;
(do Czepca)
- idźcież, kumie, haw do sieni,
- boście całom noc nie spali
KASPER
- coroz wiency nas sie wali
SCENA 32.
POPRZEDNI, WIELU CHŁOPÓW z kosami i różną bronią, poubieranych są jak do drogi
GOSPODYNI
- Gwałtu rety, Boże chroń!
- Kto wam wraził kosy!?
CZEPIEC
- Broń!!
- Dejcie, matka, spokój dziś,
- trza nam iść.
GOSPODARZ
- trza nam iść
- Coś mi świta; — świta w polu.
- Wszyscy widzą jakieś cuda.
- Sen, — sny: bajki — Myśl: kąkolu!
- Precz kąkolu, chwaście, precz. —
- Niechże wymiarkuję rzecz: —
- ktoś był, — kazał, — co — ?
POETA (do Gospodarza)
- co bracie,
- w tobie się szamoce ból [207]
PAN MŁODY (do Panny Młodej)
- mgły się już rozwłóczą z pól;
- będzie ranek śliczny, — Jaga,
- wczoraj były wichry, burza,
- dzisiaj wszystko się rozchmurza,
- moja duszo, jużeś moja
POETA (do Gospodarza)
- Mnie się w nocy zjawił duch:
- na nim była czarna zbroja;
- napadł na mnie tak obcesem,
- krzyczał słowa, takie słowa,
- wytężałem cały słuch
GOSPODARZ
(do Poety a słuchany przez wszystkich)
- tak mi cięży, cięży głowa.
- To powietrza ranny wiew.
- Czy to prawda, bracie drogi,
- że oni tam jakiś śpiew
- napowietrzny słyszą gdziesi
POETA
- A może we wichrach biesi
- śpiewają i pryszczą krew
- na chmury
PAN MŁODY
- Na niebie ruch
GOSPODARZ (do Poety)
- mówisz, żeś wytężył słuch, —
- bracie, — skądś te słowa znam:
- »wytężać; — wytężać słuch« [208]
SCENA 33. POPRZEDNI, HANECZKA, ZOSIA.
HANECZKA (do Pana Młodego)
- bratku w niebie jakiś ruch,
- jakieś wojny, jakieś dziwy:
- gonitwy po chmurach konne;
ZOSIA
- A powietrze takie wonne:
HANECZKA
- gonitwy po niebie konne:
- rycerze jacyś ogromni
- stoją równo w dwa szeregi
- i dalekim łanem drzewców
- godzą na się wielkim pędem
PAN MŁODY
- A to graniczy z obłędem,
- tyle zwidzeń, dziwów tyle;
- jak to człowiek z czego byle
- wysnuje znaczące rzeczy
HANECZKA (do Czepca)
- Ach, jaka to wielka kosa,
- moiściewy, taka szczytna;
- można by nią ciąć niebiosa
- na płaty, jak sztukę płótna
CZEPIEC
- Nie daj Boże ciąć po niebie;
- mowa jakaś bałamutna;
- zjawi sie w naszy potrzebie [209]
- nie bluźniercza, ale bitna;
- panienka se rezolutna,
- jesce nic o kosach niewi,
HANECZKA
- Jacyś-cie wy, moiściewi,
- dajcie no mi ją do ręki
CZEPIEC
- A to juz nie lo panienki;
- Sprawa inso
GOSPODARZ
(do Poety a słuchany przez wszystkich)
- Sprawa, Sprawa!
- Duch! — prze Boga, — Duch, — miarkuję:
- Ta noc była: dziwna jawa, —
- miałem gościa, — kto przeczuje,
- była na dusze obława
POETA
- Widziałem rycerza w zbroi,
- bracie mówisz: Duch!
GOSPODARZ
- Mój bracie,
- przyleciał Duch, — ludzie moi!
- jeszcze w oczach jak cień stoi.
- Przypominam, przypominam:
- człowiek stary, z brodą siwą,
- twarz owita w siwy włos,
- w kożuchu ogromnym czerwonym
- przyszedł tu [210]
STASZEK
(który się przecisnął ku gospodarzowi, przez gromadę chłopów i bab w natłoku zebraną na izbie).
- przyjechał, wim,
- trzymaliśmy konia razem z nim;
- koń był biały
KUBA (tuż za Staszkiem)
- W siodle lira
GOSPODARZ
- myśli zbieram, słuch naginam
POETA
- w siodle lira
STASZEK
- dwa pistolce
GOSPODARZ
- w mózgu kłóje, — jakby kolce:
- myśli zbieram
CZEPIEC
(do otaczającej Gospodarza gromady)
- myśli zbira
GOSPODYNI
- o mój Boże, jakiś chory,
- ratujcie go
GOSPODARZ
- precz doktory, —
- Słuchajcie, — wytężcie słuch:
- był u mnie duch Wernyhory
WSZYSCY
- co ty mówisz, wszelki duch?! [211]
GOSPODARZ
- oblatywał nocą dwory,
- był spokojny, dziwnie silny,
- dawał mi rozkazy, hasła,
- a był w sprawach takich pilny,
- nic w nim Siła, Moc nie gasła.
- Spieszył się, wyleciał zara,
- miał objechać liczne dwory
- i miał wrócić do tej pory
WSZYSCY
- tego rana?!
GOSPODARZ
- Tego rana.
WSZYSCY
- I cóż rozkaz — —?!
GOSPODARZ
- Wić posłana
POETA (ku kosynierom)
- Boże, toście wy są z Wici?
CZEPIEC
- A som ludzie rozmaici;
- my ta wiemy od chłopaków,
- co sie trzymali czapraków,
- jak ta śkapa w dworcu stała
STASZEK
- co sie szarpła, to kopała;
- trzymaliśmy uzdki w łapach;
- mnie i Kubie pyski sprała;
- cóz za pon na takich śkapach [212]
GOSPODARZ
- Wernyhora! — Wernyhora!
- Obudziłem się ze snu —
- kazał broń — broń kazał brać!
POETA
- lecieć?!
GOSPODARZ
- Nie — tu w miejscu stać.
- Czekać, jak zapieje kur,
- wytężać, wytężać słuch,
- aż się pocznie słyszeć ruch
- od Krakowa na gościńcu
GOSPODYNI (z drugiej izby)
- tyle luda na dziedzińcu
PANA MŁODA (we drzwiach)
- sami swoi!
GOSPODYNI (z drugiej izby)
- som i z Toń.
- Cała pod Krakowem błoń
- pełna luda, pełna kos
POETA
- jakaś złuda
GOSPODARZ
- jakiś los
POETA
- jakoweś wołanie duszy;
- w tak długiej żyjemy głuszy;
PAN MŁODY
- jakiś błysk, jakiś dźwięk [213]
POETA
- jakieś serce krzyczy w głos
CZEPIEC
- A! pon słucho! A! pon zmięk!
POETA
- słuchać, słuchać, co to być ma — —?
GOSPODARZ
- ma być słychać tentent, pęd
POETA
- tentent konia
HANECZKA
- kto przyjedzie?
GOSPODARZ
- nie tu, ale na gościniec
- wjedzie stary lirnik siwy
HANECZKA
- wjedzie stary Wernyhora!?!
GOSPODARZ
- i przeżegna lirą niwy, —
- wtedy trzeba się pokłonić,
- potem siąść na koń
POETA
- i gonić!
GOSPODARZ
- niewiem — potem co, — tajemno, —
- potem świt... [214]
POETA
- jeszcze mrok, ciemno
- jeszcze świt daleki, zdala
- łuna zorna się zapala,
- świt...
CZEPIEC
- ma zapiać trzeci kur
GOSPODARZ
- tak, na znak.
POETA
- te widma chmur
- znaczą? — ?
GOSPODARZ
- Znaczą! Widma!
PAN MŁODY
- Wzdęła się na chmurach wydma;
- ucichło się, szumy zaszły
POETA
- słuchać
CZEPIEC
- słuchać
HANECZKA
- słuchać
GOSPODARZ
- cóż...
PAN MŁODY (u okna zasłuchany)
- Jakiś pęd, ile mój słuch —
- szedł, lecz wplątał się w sad grusz;
- drzewa go więżą [215]
POETA (wśród ogólnej ciszy)
- brzęk much
- nad malw badyle suche
- brzęczy przedranny szum
GOSPODYNI (szepce)
- poklękali, luda tłum,
- patrzajcie hań ku dworcowi
PANA MŁODA (z wykrzykiem)
- coraz nowi, coraz nowi!!
HANECZKA
(między Gospodarzem a Czepcem; przez łzy)
- czy on sam, czy jedzíe społem
- zkim, — czy jest kto z nim? — ?
GOSPODARZ
- Pokłońcie się o ziem czołem:
- ma przyjechać z ARCHANIOŁEM,
- od gościńca, od Krakowa...
- Na Zamku czeka KRÓLOWA
- z Częstochowy
POETA
- Bracie Duch!
GOSPODARZ
- natężać, natężać słuch
HANECZKA
- Rany Boskie, słyszę!
GOSPODYNI
- Kaj? [216]
PANA MŁODA
- hań, daleko, słysze
PAN MŁODY
- gdzie?!
POETA (półgłosem)
- spadły liście suche z drzew
PAN MŁODY (szeptem)
- ustał przecie wiatru wiew
POETA
- zerwały się wrony dwie
- ze sadu
PAN MŁODY
- z ogrodu w sad
PANA MŁODA
- zajść do pola!
GOSPODARZ
- cicho!
HANECZKA
- cyt!
GOSPODYNI (śród milczenia)
- może i słychać co —
POETA
(rękę stulił przy uchu, głowę pochylił ku piersiom brata).
- Swit!
GOSPODARZ
- słychać, słychać
[217]POETA
(pewny, z dłonią przy uchu)
- Wielki Duch!
- Wytężać, wytężać słuch,
- słychać
GOSPODARZ
- cicho!
PAN MŁODY
(z uchem przy szybie okienka)
- pędzi ktoś
HANECZKA
(zapatrzona przed siebie, osłaniając dłońmi twarz)
- Zosiu, Zosiu, Boga proś,
- jedzie!
ZOSIA
- tętni!
GOSPODARZ
- jedzie!
POETA
- goni!
CZEPIEC (cały w słuchu)
- bedzie ze sta, do sta koni
GOSPODYNI
- tętni
KASPER
- jedzie
PANA MŁODA
- dudni [218]
POETA
- pędzi! — — —
GOSPODARZ
- cicho, — świta, świta, zorze!
- prawie widno — to On — Boże!
- On, On, — cicho, — Wernyhora. —
- W pokłon głowy, prawda żywa,
- Widmo, Duch, Mara prawdziwa
POETA
- świtanie na lutniach gędzi
PAN MŁODY
- tętni
PANA MŁODA
- jedzie
GOSPODYNI
- tętni
CZEPIEC
- — pędzi
(Wszyscy w nasłuchiwaniu, pochyleni ku drzwiom i oknu,— w ogromnej ciszy, w przejęciu)
GOSPODARZ
- — — — — — — — — —
- Słuchajcie, kochani dzieci, —
- ażeby to była prawda:
- że Wernyhora tam leci
- z Aniołem, Archaniołem na czele;
- że tej nocy, gdy my przy muzyce,
- przy weselu, gdy my w tańcowaniu,
- tam, kędyś, stało się tak wiele: [219]
- że Kraków ogniami płonie
- a MATKA BOŻA w koronie,
- na Wawelskim zamkowym tronie
- siedząca, manifest pisze:
- skrypt, co przez cały kraj poleci
- i tysiące obudzi i wznieci. —
- Słuchajcie, serce mi dysze,
- ażeby to prawda była:
- że Wernyhora tam leci
- a za nim tabunem konie!...
PAN MŁODY
- coraz bliżej!
POETA
- klęknąć!!
CZEPIEC
- — — — stanął, wrył
GOSPODARZ
- strzymał widać z całych sił
HANECZKA (w zachwyceniu)
- gdyby to Archanioł był
- ..........
(wszyscy pochyleni, pół klęczący, zasłuchani; silnie dzierżąc w prawicach kosy; to imając szable, ze ściany pochwycone; to znów jakieś flinty i pistolety; w tem zasłuchaniu, jak w zachwycie duszy; dłoń do ucha przychylona. — Słychać było rzeczywiście tętent, który nagle bliski, coraz bliższy, — tuż ustał, ——— słychać po chwili ciężkie kroki szybkie, gwałtowne, w sień, w drugą izbę, aże we drzwiach w głębi staje pierwszy drużba:) [220]SCENA 34.
JASIEK
- Maryś, panie, panie, — Jezu!
- koń w podwórcu padł
(rozglądając się)
- Cóż wy — Hanka — Jaga — hej,
- cóż wy, cóż to, Jaga, — — ej
- — — — — — — —
- Cóż to, co to, czy zaklęci:
- stoją syscy jak pośnięci;
- słysta, Hanuś, Błazek, matuś,
- panie młody, Czepiec, tatuś,
- panie, cóz to — czy zaklęci;
- stoją syscy jak pośnięci
- — — — — — — — —
- Aha; prawda, żywy Bóg,
- przecie miałem trąbić w róg;
- kaz ta, zaś ta, cyli zginoł,
- cyli mi sie ka odwinoł, —
- kajsim zabył złoty róg,
- ostał mi się ino sznur
- — — — — — — —
(z izby głębnej, od chwili, wszedł był, w tropy za Jaśkiem, kołyszący się słomiany Chochoł)
SCENA 35.
CHOCHOŁ
- ...........
- jak ci spadła czapka z piór
JASIEK
- tom sie chyloł po te copke,
- to mi może sie odwinoł [221]
CHOCHOŁ
- Miałeś chłopie złoty róg,
- miałeś chłopie czapkę z piór:
- czapkę ze łba wicher zmiótł
JASIEK
- bez tom wieche z pawich piór
CHOCHOŁ
- ostał ci sie ino sznur
JASIEK
- najdę ka gdzie przy figurze
CHOCHOŁ
- pod figurą ktosik stał
JASIEK
- strasy u rozstajnych dróg, —
- cy to pioł, cy nie pioł kur
(wybiega przez drzwi weselne, przeciskając się przez gromadę znieruchomioną; — słychać tupot jego kroków w sieni, — to raz się zastanowi, to dalej biegnie;... w trop za nim kołysze się Chochoł, szeleszcząc słomą po potrącanych ludziach).
(od sadu, od pola, we świetle szafiru, co idzie jak łuna błękitna, — głosy się cisną przedrannych ptasich świergotań; niebieskie to Światło wypełnia jakby Czarem izbę i gra kolorami na ludziach, pochylonych w pół-śnie, pół-zachwycie. — Przeze drzwi w głębi wraca Jasiek i patrzy dokoła i oczom nie wierzy i coraz się słania od grozy). [222]SCENA 36.
JASIEK
- Juz świtanie, juz świtanie, —
- tu trza bydłu paszę nieść,
- trza rżnąć sieczki, warzyć jeść; —
- jakże ja se rade dam,
- oni w śnie, — ja ino sam
- — — — — — — —
- Syćko tak porozwierane, —
- syćko z ręcami na usach,
- dech im zaparło w dusach,
- jako drzewa wrośli w ziem,
- jak tu, co tu radzić jem
- — — — — — — —
- kajsim zabył złoty róg,
- u rozstajnych może dróg,
- copke strasny wicher zwiał
- bez tom wieche z pawich piór,
- żebym chocia róg ten miał, —
- ostał mi sie ino sznur
- — — — — — — —
- straśnie sie zasumowali,
- tak im czoła zmarszczek spion,
- jakby cięzko pracowali
SCENA 37.
(przez drzwi głębne, od chwili wsunał się był, za Jaśkiem tropiący Chochoł; a teraz na skrzynię malowaną się wygramolił i ze skrzyni tak do drużby poczyna:)
CHOCHOŁ
- to ich Lęk i Strach tak wzion, [223]
- posłyszeli Ducha głos:
- rozpion sie nad nimi Los
JASIEK
- tak sie męcą, pot z nich ścieko,
- bladość lica przyobleko; —
- jak ich zwolnić od tych mąk
CHOCHOŁ
- powyjmuj im kosy z rąk,
- poodpasuj szable z pęt,
- zaraz ich odejdzie Smęt.
- Na czołach im kółka zrób,
- skrzypki mi do ręki daj:
- ja muzykę zacznę sam,
- tęgo gram, tęgo gram
JASIEK (który był uczynił rzecz)
- Ka te kosy złożyć — — ?
CHOCHOŁ
- w kąt
JASIEK (ciska za piec drzewca)
- nik ich ta nie najdzie stąd
CHOCHOŁ
- Ze skałek postrzepuj proch.
- i ciś je w piwniczny loch.
- Lewą nogę wyciąg w zad,
- zakreśl butem wielki krąg;
- ręce im pozałóż tak:
- niech się po dwóch chycą w bok;
- odmów pacierz, ale wspak.
- Ja muzykę zacznę sam, [224]
- tęgo gram, tęgo gram:
- będą tańczyć cały rok
JASIEK
(który był uczynił wszystką rzecz)
- Już nimajom kos
CHOCHOŁ
- rozśmiej im się w nos
JASIEK
- Już ich odszedł Smęt
CHOCHOŁ
- Już nie mają pęt
JASIEK
- Chwytajom sie w tan
CHOCHOŁ
- Już nie czują ran
JASIEK
- zniknoł czar!
CHOCHOŁ
- To drugi CZAR!
(a zaklęte słomiane straszydło, ująwszy w niezgrabne racie, podane przez drużbę patyki, — poczyna sobie jak grajek-skrzypak — i słyszeć się daje gra: jakby z atmosfery błękitnej idąca, muzyka weselna, cicha a skoczna, swoja a pociągająca serce i duszę usypiająca, leniwa, w omdleniu a jak źródło krwi żywa, taktem w pulsach nierówna, krwawiąca jak rana świeża: — melodyjny dźwięk z polskiej gleby bólem i rozkoszą wykołysany,)wykołysany).
JASIEK
(jest teraz kontent a dziwuje sie)
- tyle par, tyle par [225]
CHOCHOŁ
- tańcuj, tańczy cała szopka,
- a czyś to ty za parobka
JASIEK
(z ręką do czoła, jakby se chciał na ucho nasunąć czapki)
- kajsi mi sie zbyła copka, —
- przeciem druzba, przeciem druzba
- a druzbie to w copce słuzba
CHOCHOŁ
(w takt się chyla a przygrywa)
- miałeś chamie złoty róg,
- miałeś chamie czapkę z piór:
- czapkę wicher niesie,
- róg huka po lesie,
- ostał ci sie ino sznur,
- ostał ci sie ino sznur
(kogut pieje)
JASIEK
(jakby tknięty przytomniejąc)
- Jezu! Jezu! zapioł kur! — —
- Hej, hej bracia, chyćcie koni!
- chyćcie broni, chyćcie broni!!
- Czeka was WAWELSKI DWÓR!!!!!
CHOCHOŁ
(w takt się chyla a przygrywa)
- ostał ci sie ino sznur
- — — — — — — —
- miałeś chamie złoty róg
[226]JASIEK
(aże ochrypły od krzyku)
- Chyćcie broni, chyćcie koni!!!!(a za dziwnym dźwiękiem weselnej muzyki wodzą się liczne, przeliczne pary, w tan powolny, poważny, spokojny, pogodny, półcichy — że ledwo szumią spodnice sztywno krochmalne, szeleszczą długie wstęgi i stroiki ze świecidełek podzwaniają, — głucho tupocą buty ciężkie, — taniec ich tłumny, że zwartym kołem stół okrążają, ocierając o się w ścisku, natłoczeni).
JASIEK
- nic nie słysom, nic nie słysom,
- ino granie ino granie,
- jakieś ich chyciło spanie
(dech mu zapiera Rozpacz, a przestrach i groza obejmują go martwotą; słania się, chyla ku ziemi, potrącany przez zbity krąg taneczników, który daremno chciał rozerwać; — a za głuchym dźwiękiem wodzą się sztywno pary taneczne we wieniec uroczysty, powolny, pogodny, — zwartem kołem, weselnem —)
- — — — — — — —
(kogut pieje.)
JASIEK
(nieprzytomny)
- pieje kur; ha, pieje kur...
CHOCHOŁ
(nieustawną muzyką przemożny)
- miałeś chamie złoty róg...
- — — — — — — —
|