Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880/2. VII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880 |
Pochodzenie | Gazeta Polska 1880, nr 144 Publicystyka Tom V |
Wydawca | Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff |
Data powstania | 2 lipca 1880 |
Data wyd. | 1937 |
Druk | Zakład Narodowy im. Ossolińskich |
Miejsce wyd. | Lwów — Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór artykułów z rocznika 1880 |
Indeks stron |
Faust. Z powodu choroby p. Królikowskiego Przedstawienie Fausta odłożone zostało na czas dłuższy. Być może, że będzie miało miejsce dopiero w zimie, na czem wedle nas sztuka nie straci — artyści zaś zyskają.
Krążą znów wiadomości, że panna Reszkówna i brat jej Edward (bas) mają wystąpić we wrześniu w rolach gościnnych. Obecnie podobno dlatego tylko występy nie mogły mieć miejsca, że primadonna, zmęczona poprzedniemi zagranicznemi, pragnie dla odzyskania sił spędzić wakacje na wsi.
Komedia tłumaczona z francuskiego pt. Mąż na wsi, która była już rozdana do nauki artystom, została, jak się obecnie dowiadujemy, cofniętą.
Środowe przedstawienie w cyrku na dochód rodziny po zmarłym rzeźbiarzu Ostrowskim musiało przynieść bardzo znaczne rezultaty, albowiem powiodło się w zupełności. Prócz celu, który sam z siebie pociągał, głównym magnesem dla publiczności był udział w przedstawieniu panny Romany Popielówny. Sala też dzięki jej wypełniła się całkowicie. Grano Dwie miary p. Mellerowej, Zgubioną sakiewkę komedyjkę tłumaczoną z francuskiego, i Męża pieszczonego. W czasie tej ostatniej sztuczki, granej z p. Szymanowskim, publiczność żegnała raz jeszcze swe „dziecie pieszczone“, tj. p. Popielównę, która w ten sposób period swoich wystąpień zamknęła dobrym uczynkiem. Kiedy nastąpi nowy szereg wystąpień, obecnie nie wiadomo, to tylko pewna, że teraz prócz życzeń publiczności towarzyszyć będzie pannie Popielównie błogosławieństwo rodziny, której artystka swą dobrą wolą zapewniła może na długi czas chleb powszedni.
Sale teatralne. Kurier Warszawski dowiaduje się z dobrego źródła, że na wiosnę w roku przyszłym mają być przeprowadzone ważne zmiany w gmachu teatralnym.
Wiadomo, że sala Teatru Wielkiego miała być wedle pierwotnego planu daleko większą — obecnie więc ma być doprowadzoną do zamierzonych początkowo wymiarów. Również znacznie zostanie powiększony i Teatr Rozmaitości.
Fundusze potrzebne na ten cel zostały już podobno uzyskane.
Możemy tylko przyklasnąć tym reformom, sale bowiem teatralne stanowczo są przy zwiększonej obecnie ludności miasta za małe, rozszerzenie zaś ich nie tylko będzie dla publiczności dogodnem, ale i zyskownem dla kasy.
Kazimierz W. i Esterka, obraz Żmurki, przyciąga obecnie do sal ratuszowych mnóstwo ciekawych.
W Salonie Ungra wystawiony został od kilku dni obraz Siemiradzkiego pt. Gonitwa za motylem. Przedstawia on stok lesistego wzgórza, na którem dwoje dzieci, chłopiec i dziewczynka, gonią wielkiego żółtego motyla, który chwilowo usiadł na róży, wznoszącej się nad kamienną studnią. Chłopiec skrada się do niego ostrożnie, młode zaś dziewczątko w tunice zatrzymuje się w biegu i śledzi z zajęciem łowy.
Na dalszych planach widać krajobraz, pełen, jak zwykle u Siemiradzkiego, światła i powietrza; bliżej zaś na ciałach dzieci drgają przedzierające się przez liście promienie słoneczne, przypominając efekt z Tańca wśród mieczów.
Sielanka odegrywa się, jak widać z ubiorów dzieci, w czasach starożytnych.
Powieść. Wyszła z druku powieść Zacharyasiewicza pod tytułem Romans pana Michała. Jest to powieść obyczajowa, w której p. Michał, szlachcic galicyjski, opowiada, jak był wychowany, jak się ożenił i jak żył ze swą magnifiką. Dowiadujemy się tedy, że był wychowany w tej jedynej tylko myśli, by się ożenić bogato, ożenił się zaś, gdy mu się głowa zawróciła, ubogo. Mimo tego byłby z żoną szczęśliwy, gdyby nie konieczność życia nad stan, konieczność, do której zmusza pozycja obywatela wiejskiego, stosunki i nierozsądna opinia publiczna. Dzięki temu wszystkiemu pan Michał z dziedzica zeszedł na dzierżawcę, z dzierżawcy na rządcę, a z rządcowstwa na bruk w mieście. Dzieje podobne powtarzały się u nas, niestety, niezmiernie często, choć nie zawsze życie nad stan było ich powodem. W Galicji mogą zresztą przyczyniać się i zbytki do upadku rodzin szlacheckich; w naszej prowincji pod tym względem wiele się zmieniło, a nawet o tyle, że powieść p. Zacharyasiewicza na gruncie tutejszym traci część swego znaczenia.
Wielka rodzina w wielkim narodzie. Pod tym tytułem zjawiła się na półkach księgarskich książka napisana przez Ludwika Piotra Leliwę. O ile z pobieżnego przeglądu możemy wnioskować, jest to zarazem historia i apologia rodziny Rzewuskich. O pracy tej zamieścimy obszerniejsze sprawozdanie.
Nowiny donoszą, że wkrótce ma wyjść z druku książka pod tytułem: Świat czarów, poufne zwierzenia pięknym przedstawicielkom rodu niewieściego.
My z naszej strony również poufnie szepniemy pięknym przedstawicielkom, aby kupowały raczej i czytały książki poważne, gdyż słuszną jest uwaga Nowin, że wiele prac naukowych na próżno czeka nakładu, wszelkiego zaś rodzaju humbugi literackie znajdują i chętnych nakładców, i nabywców.
Ma wyjść Nowy przewodnik po Warszawie w języku polskim, francuskim i niemieckim, opatrzony częścią humorystyczną. Podobne wydawnictwa mnożą się teraz jak grzyby po deszczu.
Ziarno. Berliner Börsen-Courrier, jak donosi Kurier Codzienny, odzywa się z wielką sympatią o wydanem u nas Ziarnie i mówi o niem co następuje:
„Dwa razy daje, kto prędko daje“, mówi stare, często powoływane, ale, niestety, mało przestrzegane przysłowie. Polscy pisarze i rysownicy wprawdzie nie bardzo „prędko“ dali, ale za to dali dwa, a nawet trzy razy więcej niż inni. Łaska ich przychodzi późno, ale dają oni za to obficie.
Literaci, redaktorowie pism i artyści-malarze lub rysownicy złożyli prawie imponujący zbiór znakomitości polskich w świecie nauki i sztuki. Ziarno jest daleko bogatsze, niż poprzedniczki jego: Paris-Murcie i Vindobona“.
Wogóle sprawozdanie bardzo jest dla Ziarna pochlebne — do czego my dodamy, że jak polskie Ziarno przewyższa inne obfitością treści, tak czeskie Naród sobie jest najpiękniejsze pod względem wydawniczym. Nie potrzebujemy mówić, jak miłą jest nam ta przewaga bratnich pism nad obcemi.
Zły humor. Tenże sam Berliner Börsen-Courrier, którego opinię o Ziarnie dziś podajemy, odzywa się z pewną goryczą o aforyzmie w Ziarnie pani Kochańskiej. Napisała ona, jak wiadomo: „Miło śpiewać obcym, lecz swoim najmilej“. Z tego powodu Berliner Börsen-Courrier mówi, że słynna śpiewaczka nie okazała się wcale bardzo wdzięczną dla tych obcych (czyż dla Niemców), a przecież ci obcy byli właśnie pierwszymi, którzy sławę pani Kochańskiej ugruntowali.
Zarzut berlińskiej giełdówki doprawdy jest niesłuszny, bo przede wszystkiem sława pani Kochańskiej nie jest dziełem Niemców, ale jej głosu, dla Niemców zaś byłoby tylko wstydem, gdyby się na nim nie poznali, — po wtóre, jakkolwiek artystka nasza mile zapewne wspomina i publikę niemiecką, cóż dziwnego przecie, że milej jej śpiewać swoim najbliższym.
My, gdyby pani Kochańska była Niemką i napisała podobny aforyzm np. w Vindobonie, nie wzięlibyśmy go jej za złe.
W sprawie czystości języka. Kurier Poranny zwraca uwagę na niektóre błędne, a mimo to ustawicznie używane w prasie i w mowie wyrażenia, jak np. „wysadzić komisję“, „podać prośbę na imie ministra“ (zamiast: do ministra), „zapoznać“ (zamiast: nie poznać), „przydzielić“, „medycynierka“ itp. Rzeczywiście wyrażenia to błędne, ale ileż jest innych, gorszych jeszcze wyrażeń i pojedyńczych barbaryzmów, których jednak nie udało nam się z użycia wyparować.
Wędrówka. Dość liczne grono wychowańców tutejszego Uniwersytetu zamierza puścić się na wędrówkę w celu zwiedzenia pięknych lub pamiątkowych miejscowości kraju. Podróżni będą zwiedzali głównie Wołyń i Podole, będą zatem w Dubnie, Łucku, Żytomierzu, Krzemieńcu itp.
Wędrówki podobne w Niemczech należą do rzeczy bardzo zwyczajnych, — a również przyjętem jest, że miejscowe obywatelstwo przychodzi wszędzie z gościnną pomocą młodym podróżnym. Spodziewamy się, że i u nas gościnności nie zbraknie.
Konkurs. Donosimy malarzom naszym, iż w Krakowie ustanowiono konkurs na obrazy święte, przeznaczone dla chat wiejskich. Jako temat podano Ś-go Stanisława z Piotrowinem i Ś-go Mikołaja. Konkurs ma na celu wyrugowanie sprzedawanych po wsiach bohomazów i kształcenie lepszemi utworami smaku w ludzie.
Wczoraj miało miejsce spotkanie się b. wychowańców b. Szkoły Głównej, którzy 10 lat temu, a zatem w r. 1870, ukończyli wydział medyczny. Dawni koledzy wieczorem zebrali się w mieszkaniu dra Konrada Dobrskiego.
Jednocześnie miało miejsce i zebranie się kolegów należących do generacji o rok młodszej, tj. tej, która ukończyła studia medyczne w r. 1871.
Sprawa. O ile rozbite, niestety, już dziś usiłowania polepszenia losu podrzutków i nawoływania prasy oparte były na realnej potrzebie, dowodzi tego wiadomość podana przez Nowiny o sprawie, która będzie rozpatrywana w tutejszym Sądzie Okręgowym dnia 7 lipca: „Trzy indywidua (piszą Nowiny), pomiędzy któremi jedna akuszerka, oskarżone są o utworzenie instytucji dla zgładzania ze świata nowonarodzonych dzieci. Skonstatowano zniknięcie 16 niemowląt, trupy których wrzucano do kanałów miejskich. Okoliczności sprawy przedstawiają straszny obraz moralnego upadku i smutne dają pojęcie o działalności de nomine istniejącego u nas Szpitala podrzutków“.
Kradzież dziecka. Wczoraj zdarzył się w Warszawie fakt niebywały, kradzieży dziecka. Rzecz działa się na tak zwanem Polu Marsowem, niedaleko Muranowa. Pewna kobieta pokręciwszy się między mamkami, zabrała z jedną z nich ściślejszą znajomość, następnie zaś dawszy jej pieniędzy na zakupno wódki dla „oblania“ znajomości, została z dzieckiem na placu. Gdy mamka wróciła z zakupnem, kobieta i powierzone jej dziecko — znikły.
Strapieni rodzice, pp. K., wyznaczają za odnalezienie dziecka rs 300 nagrody. Kobieta, która je porwała, była młoda, szatynka, licząca około lat 20, dziecko zaś, należące do rodziców starozakonnych, jest chłopcem, wygląda zdrowo, owinięte zaś było w bawełniany obrus, a na głowie w półjedwabną chustkę w pasy białe i brązowe.
W zeszłą niedzielę rozpoczęły się w Płocku przedstawienia szkoły dramatycznej p. Derynga.
Na wystawie rolniczej w Rydze znajduje się, szczególniej w oddziale zwierząt domowych, wiele i nader cennych okazów z Królestwa i prowincyj sąsiednich.