Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1881/14. II

<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Sienkiewicz
Tytuł Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1881
Pochodzenie Gazeta Polska 1881, nr 34
Publicystyka Tom V
Wydawca Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff
Data powstania 14 lutego 1881
Data wyd. 1937
Druk Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Miejsce wyd. Lwów — Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór artykułów z rocznika 1881
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


14.

Ramułtowie. Powieść współczesna przez J. I. Kraszewskiego. Wydanie Gebethnera i Wolffa. W tym obozie, który sam się zwie lub jest nazwany arystokracją, człowiek wielkiego majątku i prawdziwie historycznego nazwiska może wyznawać zasady, jakie mu się podoba — wszystko mu będzie przebaczone, uznane lub policzone na karb fantazji. Ścisłego pilnowania się zasad konserwatywnych, a nawet wsteczniczych, muszą przestrzegać i przestrzegają tylko ci, którzy bardziej pragną należeć do arystokracji, nim im się to z prawa należy. Kraszewski powiedział w którejś ze swoich powieści, że gdy pognój złota padnie na niwę szlachecką, wyrasta pan z antenatami. Dodamy do tego, że obecnie owa ziemia, byle dobrze znawożona, niekoniecznie potrzebuje być nawet szlachecką, by rodzić panków i półpanków in partibus, malujących swoje herby na talerzach, biletach wizytowych i wszędzie, gdzie się dadzą wymalować. O ile tedy niewątpliwym arystokratom wolno być również często obojętnymi jak i nieobecnymi, o tyle wszyscy in partibus stanowią obóz „nieprzejednanych“, w którym kwitnie i największy zelantyzm, i największa zgroza wobec swobody myśli, i największy strach przed radykalizmem. Ils sont plus catholiques que le pape! co zresztą jest naturalne i co da się jeszcze wyrazić w ten sposób, że nowo kreowany hrabia, którego przodkowie byli jenerałami... trybunalskimi[1], jest większym arystokratą niż jaki Sapieha lub Czartoryski, a z pewnością jest gorliwszym szeregowcem w kościele wojującym konserwatyzmu. O takich wojujących mówi Kraszewski w swoich Ramułtach, która to powieść jest satyrycznem malowidłem wsteczniczej kliki. Rzecz się dzieje gdzieś w Galicji. Ramułtowie są braćmi należącymi do dwóch przeciwnych obozów. Starszy, Sylwan, biedny, utrzymuje się z pracy rąk z dala od miejsc rodzinnych, do których wrócić nie może, młodszy, urodzony z hrabiny galicyjskiej, należy po niewoli do pańskiego obozu. Pierwszy jest typem człowieka surowych zasad i pracy, drugi typem panicza mającego mnóstwo dobrych instynktów i skłonności, ale znudzonego i próżniaka. Bracia nie występują przeciw sobie nieprzyjaźnie. Przeciwnie! młodszy ma zbyt wiele sprytu, by nie rozumiał, co wart jego obóz, i kocha po swojemu brata, ale właśnie obóz usiłuje go postawić przeciw niemu. Naturalnie, idzie o pannę. Sylwana łączy dawna, datująca jeszcze z dziecinnych lat miłość z p. Hanną Junoszanką, córką bogatego szlachcica i dziedziczką milionowej fortuny. Owóż obóz nie chce pozwolić, by taka fortuna dostała się w takie ręce antychrysta. Któż bowiem jest Sylwan. Strach pomyślić. Oto przede wszystkiem był „skompromitowany“. Zaiste, ta ogólna „kompromitacja“, którą gdzie indziej uważano za dzieło arystokratycznej „szlachty“, w gruncie rzeczy budziła nawet jako wspomnienie prawdziwą zgrozę właśnie w tym obozie, który opisuje Kraszewski. Sylwan więc był naprzód człowiekiem w złym duchu, po wtóre, nie tylko sam nie należał do obozu, ale należących do niego uważał za głupców lub infamisów, po trzecie pracował na kawałek chleba nie kłaniając się nikomu, i robił jeszcze wiele innych rzeczy równie nieprawowitych. Obóz więc postanowił ożenić z panną jednego ze swoich, a ponieważ nikt więcej nie nadawał się od Hermana Ramułta, brata Sylwanowego, więc Hermana. A Herman? wolał aktorkę Wiolę i drwił z własnego obozu, poczytując za uczciwsze pomagać bratu. Na nieszczęście ta Wiola kochała właśnie Sylwana. Kraszewski zrobił z niej typ Cyganki z duszą i czystością anioła. Sylwan jednak zakochany w Hannie płacił Wioli tylko braterskiem uczuciem. Obóz chcąc go odsadzić od Hanny intrygował, obrzucał go błotem, siał plotki, rzucał potwarze, szarpał, plwał. Owe intrygi i potwarze stanowią perypetie powieściowe, przy czem autor przesuwa przed oczyma czytelnika całe to, kleine aber honnete Gesellschaft pieczeniarzy, półpanków, intrygantów, świętoszków i tym podobnych indywiduów ratujących społeczeństwo od demokratycznego chaosu. Intrygi ich rozdzielają na jakiś czas Sylwana z Hanną, ale na nieszczęście Herman, na którego klika głównie liczyła, zawodzi wszelkie jej wyrachowania, właśnie bowiem jego pośrednictwo zbliża znów dwoje zakochanych, których wreszcie ołtarz łączy na zawsze.
Herman żeni się z Wiolą.
Pod względem artystycznego wykonania jest to jedna z przedniejszych powieści Kraszewskiego. Typy należące do kliki, jak Marian Dołęga, Lubicz, Paprzyca itp., kreślone są ze znakomitem satyrycznem zacięciem i tą niezrównaną wprawą, właściwą tylko Kraszewskiemu. Ojciec Hanny, poczciwy smakosz, miękki jak wosk i zakochany po uszy w Ramułtównie, siostrze Sylwana, jest również wyborną przeciętną sybarytyzmu i dobrowolności szlacheckiej. Postaci zupełnie dodatnie, bez przymieszki charakterystycznej, mniej się udały. Herman jako portret lub studium jest nierównie wyższy od Sylwana, który więcej jest zbiorem zasad i sentymentów niż człowiekiem z ciałem i kościami. Ta poważna a nawet surowa twarz idealisty nie rysuje się nam dokładnie w wyobraźni jako indywidualność. Toż samo da się powiedzieć o Hannie, Wiola zaś jest istotnie rara avis... to jest jedna z takich, które bujają w atmosferze ideału, ale za to niezmiernie rzadko siadają na ziemi.
W powieści tej, jako we współczesnej i krążącej wokoło zasad, Kraszewski mniej jest objektywnym niż w innych. Często tu też spod opowiadania wychyla się autorskie rozumienie rzeczy, autorska sympatia lub antypatia, czasem przebłyska oburzenie lub uśmiech pogardy. Nadaje to powieści pewną skupioną siłę, widoczniejszą niż w innych utworach. Ton ogólny Ramułtów jest trochę bolesławitowski — a to nie tylko nie ujmuje wartości rzeczy, ale podnosi jej znaczenie.

15.

Paweł Heyse. Wybór pism. Wydanie Lewentalowskie. Książka ta jest jednym z tomów wydawnictwa Biblioteki najcelniejszych utworów literatury europejskiej. Z licznych dzieł tego wielce płodnego pisarza niemieckiego wybrano najcelniejszy jego dramat Sabinki, sześć noweli prozą i jedną wierszem pt. Dziecie wieszczek. Przekłady dopełnione zostały w ogóle bardzo zadawalniająco, a zwłaszcza Sabinek (Kaszewskiego) i Dziecięcia wieszczek (Konopnickiej). Heyse jest bardzo lubionym i wielce poczytnym nowelistą niemieckim odznaczającym się wielką świetnością stylu, spokojem pełnym akademickiej piękności i nastrojem bardzo idealnym. Nowele jego kreślone są w znacznej części na tle włoskiem i czerpane z życia włoskiego, które najsilniej przemawia do umysłu tego pisarza. Wielce ceniony w swojej ojczyźnie, u nas niezbyt był znany. Od czasu do czasu tylko ukazywały się przekłady jego pomniejszych prac w różnych pismach periodycznych. Wybór pism może polskiemu czytelnikowi dać i dokładniejsze i bardziej całkowite pojęcie o tym słynnym autorze.

16.

Sumy neapolitańskie. Opowiadanie historyczne przez Klemensa Kanteckiego. Nakład Gebethnera i Wolffa. Praca ta drukowana była poprzednio, o ile pamiętamy, w Ateneum. Jest to historia długoletniego procesu, a raczej długoletnich usiłowań czynionych przez Rzeczpospolitą dla odzyskania sum wypożyczonych przez Bonę Filipowi II. Obszerniejsze sprawozdanie o tej monografii podamy wkrótce.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Sienkiewicz.
  1. Jenerałami zwano za czasów Rzeczypospolitej woźnych trybunalskich.