Wieści z nikąd/XX
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wieści z nikąd czyli Epoka spoczynku |
Podtytuł | Kilka rozdziałów utopijnego romansu |
Wydawca | Nakładem księgarni H. Altenberga |
Data wyd. | 1902 |
Druk | W. L. Anczyc i Sp., Kraków |
Miejsce wyd. | Lwów |
Tłumacz | Wojciech Szukiewicz |
Tytuł orygin. | News from Nowhere (or An Epoch of Rest) |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Wśród takiej to pogawędki sunąc powoli w balsamiczny wieczór, przybyliśmy do Hammersmith, gdzie nas przyjaciele serdecznie przyjęli. Boffin, w nowym garniturze, powitał mnie z wyniosłą uprzejmością; tkacz chciał mnie zaraz przygwoździć i wydostać odemnie to, co powiedział stary Hammond, ale mimo to nie przestał być bardzo miłym i przyjacielskim, gdy go Dick odsadził; Anna uścisnęła mi dłoń i wyraziła nadzieję, że spędziłem dzień przyjemnie — a uścisk tak był serdeczny, że przykro mi się zrobiło, gdy się skończył; bo mówiąc prawdę, wolałem ją od Klary, która zachowywała zawsze rezerwę, podczas gdy Anna była zupełnie szczera i sprawiała przyjemność każdemu, kto się koło niej znalazł, bez najmniejszego wysiłku.
Odprawiliśmy tego wieczora maleńką ucztę, częściowo na moją cześć, a częściowo, jak podejrzywam, jakkolwiek nic się o tem nie mówiło, z racyi pogodzenia się ze sobą Dicka i Klary. Wino było wyborne, halę zdobiły wonne kwiaty letnie; po wieczerzy zaś mieliśmy nietylko muzykę, (Anna, w mojem przekonaniu, przewyższyła wszystkich słodyczą, i czystością głosu, jakoteż czuciem i zrozumieniem) ale nawet zaczęło się opowiadanie historyi, podczas którego siedzieliśmy bez innego światła jak promienie księżyca, przeciskające się przez piękne okna, jak gdybyśmy się przenieśli w dawno minione czasy, kiedy książka stanowiła rzadkość, a sztuka czytania nie często się spotykała. Mogę na tem miejscu powiedzieć, że chociaż, jak zauważyłem, przyjaciele moi mieli coś do powiedzenia o książkach, to jednak nie oddawali się chyba tak nadzwyczajnie czytaniu książek, ile wolno było wnioskować z wytworności ich manier, i z wielkiej ilości wolnego czasu. Faktycznie, kiedy Dick zwłaszcza wspomniał o książce czynił to z miną człowieka, który dokonał nie małej rzeczy; jak gdyby chciał powiedzieć: „Patrzcie, ja to naprawdę czytałem!“